Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Fotografia, najbardziej ekspansywne medium współczesnego nieruchomego obrazu, wyrobiła sobie tak autonomiczną i mocną pozycję w sztuce, że często jest postrzegana w oderwaniu od bardziej tradycyjnych technik artystycznych. Nie mam wątpliwości, że zdjęcia Henri Cartier-Bressona, znają wszyscy ale o tym, że malował, i że swoje malarstwo cenił wyżej niż fotografię, wie rzadko kto.
Zbigniew Dłubak, który przez wiele lat był także prezesem ZPAF i naczelnym miesięcznika "Fotografia" znany jest jako fotograf i malarz. Mimo, że na wystawach i w publikacjach jego fotografia i malarstwo najczęściej funkcjonowały oddzielnie, relacja między nimi była dla niego ważna. Często mówił o związkach między jego zdjęciami i abstrakcyjnymi obrazami. Powiedział mi o swojej sztuczce robienia czarno-białych reprodukcji swoich dużych obrazów, nie poprzez ich fotografowanie, ale po prostu przez naświetlanie papieru fotograficznego, w trakcie którego wysłaniał partie papieru przedstawiające obszary płótna pokryte jaśniejszą farbą, tak aby uzyskać identyczne różnice tonalne, do tych na obrazie.
Odkrywanie archiwum artysty, które zaowocowało wystawą w Fundacji Archeologia Fotografii w Warszawie pokazuje, że Dłubak także rysował, chociaż ani o swoich rysunkach, ani o tym, jak się mają do fotografii nie wspominał. Oglądając wystawę, zauważa się subtelne związki między zdjęciami i rysunkami. Są pewne podobieństwa w kompozycji, w stylistyce, w zainteresowaniach formą i przestrzenią. Ale nie można uznać, że fotografie wynikły z rysunków czy odwrotnie, że rysunki powstały na podstawie fotografii. Odnosi się natomiast wrażenie, że rysunki i fotografie były autonomicznymi środkami wyrazu, których autorem była jedna osoba, jeden umysł.
Rysownikiem i fotografem był także jeden z wynalazców fotografii, Henry Fox Talbot. Rysował marnie i właśnie to go pchnęło ku pracy nad pozyskaniem i utrwaleniem obrazu z camery obscury. Pierwsze swoje zdjęcia nazywał "fotogennymi rysunkami", a swój traktat o fotografii, w którym zachwycał się nowym medium pozwalającym naturze rysować samą siebie zatytułował "Ołówek natury". Dodatkowo papierowe podłoże zdjęć Talbota i ich kontrastowy monochromatyczny charakter wizualnie zbliżał te fotografie do rysunku. Łatwość zwielokrotniania odbitki szybko spokrewniła fotografię z grafiką, ale ślad pokrewieństwa między rysunkiem a fotografią przetrwał w języku do naszych czasów, bo ciągle przecież mówimy, że obiektyw "rysuje".
Oczywiście podstawową różnicą jest technologia przy pomocy której obraz powstaje. Fotografia operuje narzędziem technologicznie zaawansowanym, które "widzi" i przetwarza obrazy za nas. W rysunku rolę obiektywu pełni oko, a "procesora" mózg i ciało. Zdjęcie powstaje dużo szybciej, szczególnie w czasach fotografii cyfrowej. W rysowaniu, rejstrowanie rzeczywistości ściśle wiąże się z zauważaniem. Wymaga mniej refleksu i instynktu niż fotografia ale potrzebuje więcej czasu i uwagi. Zauważył to Cartier-Bresson, mówiąc że fotografia to natychmiastowa reakcja, a rysunek to medytacja. Dla niego, a myślę, że także dla Zbyszka Dłubaka fotografowanie i rysowanie to były dwa bardzo różne, aczkolwiek komplementarne i bardzo im potrzebne sposoby wizualnej relacji ze światem.
Zbigniew Dłubak GEOMETRIE, 8.02 - 13.03 2012, Galeria Fundacji Archeologia Fotografii, Warszawa, Andersa 13