Olympus OM-D E-M1 - opinia Mariusza Kolaja

Autor: Michal Grzegorczyk

18 Grudzień 2013
Artykuł na: 6-9 minut
Prezentujemy kolejną opinię na temat bezlusterkowca Olympus OM-D E-M1. Jej autor, Mariusz Kolaj, sprawdził możliwości aparatu w fotografii kulinarnej.
1/80 s, f/2.8, ISO 1000

Moi znajomi zadają mi często pytanie jaki aparat wybrać, co kupić, jaki sprzęt jest najlepszy. Odpowiedź na pytanie o idealny aparat nie jest prosta, gdyż ludzie mają różne potrzeby. Na szczęście dla nas, potrzeby te zwykle są motorem do kreacji i postępu, który tworzy takie urządzenia jak ten Olympus. Ciągła chęć rozwoju poprzez miniaturyzację, zwiększanie wygody, szybkości działania to wyścig, z którego my, użytkownicy możemy bezkarnie korzystać.

1/100 s, f/2.8, ISO 1000

Po pierwszych chwilach spędzonych z Olympusem OM-D E-M1 zacząłem się zastanawiać nad sensem posiadania lustrzanki. Zawsze pojawiają się takie pytania kiedy dotykasz czegoś, co zaskakuje swoją innowacyjnością, designem czy użytecznością. Tak jak innym użytkownikom przychodzi mi na myśl pytanie: po co mi lustrzanka, ze swoimi gabarytami i wagą?

10/20 s, f/7.1, ISO 200

Myślę, że pliki RAW to standard pracy każdego fotografa, który podchodzi do swojej pracy poważnie, ale w teście Olympusa musimy działać na JPEG-ach. Jest to z pewnością jakieś ograniczenie, choć biorąc pod uwagę możliwości jakie oferuje ten aparat mam wrażenie, że brak RAWów i ingerencji w postprodukcji nie ograniczy mi w żaden sposób jakości zdjęć.

1/60 s, f/2.8, ISO 200

Życie fotografa byłoby prostsze, gdyby bazować tylko na wynikowych plikach z aparatu, godziny mozolnie spędzane przed komputerem rozwiewają przyjemność fotografowania. Zawsze wtedy z nostalgią wspominam czasy fotografii analogowej. Czystość formy fotografii srebrowej do dzisiaj wyzwala moją tęsknotę za chwilami wyczekiwania na odbiór odbitek z fotolabu, albo ich ręcznego wołania i zarwanych nocy. Czasy się zmieniły, "to nie wróci", cieszmy się z łatwości, szybkiego efektu, kreujmy najlepsze obrazy jakie daje nam myśli i technika.

1/40 s, f/7.1, ISO 800

Największym zaskoczeniem dla mnie jest to, że obraz uzyskiwany z tej matrycy potrafi niewiele odbiegać od obrazu uzyskanego z topowej lustrzanki z bardzo drogim szkłem. Przy tym rozmiarze matrycy miniaturyzacja obiektywów o dużej światłosile sprawiła mi wielką frajdę, a jakość wykonania potwierdza tylko przyjemność użytkowania.

1/400 s, f/2.8, ISO 800

Moje oczekiwania wobec tego aparatu w fotografii kulinarnej muszą zostać spełnione w kilku podstawowych warunkach, przede wszystkim liczy się dla mnie kolor, odpowiedni balans bieli, ostrość, bokeh i szeroko rozumiana łatwość w uzyskiwaniu "ładnych obrazów".

1/160 s, f/3.2, ISO 1000

Przejdźmy do konkretów. Poprzednie zdania napisałem przed zrobieniem zdjęć, teraz już mam nieco większe doświadczenie w pracy z Olymusem OM-D E-M1. Myślę, że fotografowanie tym bezlusterkowcem ma tyle samo zalet, co wad. Niektórzy twierdzą, że rozmiar matrycy nie ma znaczenia, ja jednak uważam, że w fotografii produktowej ma i to zasadnicze. Choć głównie fotografuje się na małym otworze przysłony, tak, aby głębia ostrości była duża, to jednak najciekawsze zdjęcia to te z dużym polem nieostrości. Potwierdzają to ci, którzy oglądają. I tu bezlusterkowiec z małą matrycą niestety przegrywa z lustrzanką o matrycy 24 na 36 milimetrów, a ta z kolei przegrywa ze średnim formatem, który przegrywa z wielkim formatem.

1/30 s, f/2.8, ISO 400

Olympus za to wygrywa rewelacyjnym wizjerem, którego nie spotkamy w standardowej lustrzance z pryzmatem pentagonalnym. Główną zaletą tego wizjera jest możliwość widzenia tego, jak zmienia się naświetlenie przy korekcie ekspozycji. W trudnych warunkach takich jak np. kontrastowa scena, w lustrzance trzeba działać przy pomocy doświadczenia, prób i wyobraźni, a w Olympusie wszystkie korekty widać natychmiast w wizjerze. Jeśli korzystać będziemy z odchylanego wyświetlacza, główne jego zalety to oczywiście to, że jest odchylany, co często ułatwia pracę, jak również to, że jest to panel dotykowy, podobny do tych, które znajdujemy w smarfonach z możliwością wyboru punktu ustawiania ostrości przez autofocus. Ciekawym rozwiązaniem jest WiFi i praca w połączeniu ze smartfonem. Po zainstalowaniu w telefonie programu Ol.Share można swobodnie sterować Olympusem za pomocą połączenia przez WiFi. Niestety na moim Samsungu Galaxy Note rozdzielczość obrazu wyświetlanego na telefonie nie jest imponująca. Bardzo fajnym rozwiązaniem zasługującym na pochwałę jest stabilizacja matrycy. Mankamentem tego aparatu jest według mnie tylko jeden slot karty pamięci, co wydaje mi się rzeczą dziwną, biorąc pod uwagę grupę klientów, do których jest skierowany, jak również cenę, która nie należy do niskich. Te wszystkie uszczelnienia, magnezowa obudowa, a tylko jedno gniazdo pamięci. Z pewnością są to niedociągnięcia, które wraz z rozwojem tego typu aparatów zostaną zmienione, ale ja osobiście uważam to za minus.

1/50 s, f/2.8, ISO 1000

Testowe zdjęcia powstały przy oświetleniu sztucznym i dziennym, używałem przy nich filtrów artystycznych zapisanych w oprogramowaniu aparatu. Nie robiłem żadnych korekt poza standardowymi ustawieniami w aparacie, nie zmieniałem niczego w programach graficznych, a efekt wydaję się całkiem przyzwoity. Aparat spełni oczekiwania zaawansowanego amatora, a nawet zawodowca, ale myślę, że w innym gatunku fotografii aniżeli fotografia produktowa. Tu raczej potrzebne są inne narzędzia o większej możliwości kreacji obrazu pierwotnego, takie jak np. obiektywy z pokłonem, większy przetwornik obrazu i wyższa rozdzielczość. Jestem przekonany, że aparat ten przyda się reporterom, gdzie nierzucające się w oczy urządzenie pomoże zrobić tę jedną decydującą klatkę.

10/1 s, f/20.0, ISO 100

Moje doświadczenie podpowiada mi, że choć spotkanie z tym aparatem było krótkie, to uważam, że tego rodzaju urządzenia mają dużą przyszłość i będą znajdowały coraz więcej nabywców. Pewnie już niebawem segment nabywców aparatów kompaktowych skurczy się i zostanie przejęty przez producentów smartfonów, a lustrzanek skurczy się na rzecz zaawansowanych bezlusterkowców.

Na koniec chciałbym podziękować swoim znajomym Ani i Marcinowi, swojej żonie Monice oraz córkom, bez pomocy których zdjęcia by nie powstały.

Dziewczyny przygotowywały, smażyły, piekły, gotowały, serwowały, a efekt widzicie na zdjęciach.

Tekst i zdjęcia: Mariusz Kolaj, blog autora: gotowanieodswieta.blogspot.com

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Poradniki
Zostań władcą światła - jak przygotować i przeprowadzić udaną sesję portretową
Zostań władcą światła - jak przygotować i przeprowadzić udaną sesję portretową
O kuchnię zawodowej pracy i praktyczne porady zapytaliśmy doświadczonego fotografa Piotra Wernera. Publikujemy obszerne fragmenty jego bestsellerowego e-booka dla...
26
Jak dbać o akumulatory? Poradnik użytkownika
Jak dbać o akumulatory? Poradnik użytkownika
Chcesz wiedzieć jak wydłużyć żywotność akumulatora i sprawić, by w każdej sytuacji zapewniał wydajną i wygodną pracę ze sprzętem? Z tego poradnika dowiesz się, jak zapewnić optymalne...
10
Jak fotografować górskie kaskady i wodospady
Jak fotografować górskie kaskady i wodospady
Nie ważne czy są one głównym tematem, czy mniejszym elementem wizualnym w szerszej scenie. Zobacz, jak zamknąć w kadrze wartko płynące potoki, by ożywić zdjęcia górskich krajobrazów.
22
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (3)