Olympus OM-D E-M1 - opinia Jakuba Obucha

Autor: Marcin Grabowiecki

7 Listopad 2013
Artykuł na: 4-5 minut
Prezentujemy pierwszą opinię na temat aparatu Olympus OM-D E-M1. Jej autorem jest Jakub Obuch, który sprawdził możliwości sprzętu podczas fotografowania sportów ekstremalnych.
1/250 s, f/2.8, ISO 640

Kilka miesięcy temu miałem przyjemność używania po raz pierwszy bezlusterkowców Olympusa. Zaskoczony jakością zdjęć i filmów, zaprzyjaźniłem się na dłuższy czas z poprzednikiem nowego OM-D modelem E-M5, który sprawił, że zacząłem się zastanawiać nad zmianą systemu.

Pierwsze wrażenia

Olympus OM-D E-M1 leży w ręce niezwykle dobrze i stabilnie, zdecydowanie pewniej niż poprzednik. Znacznie bliżej mu do ergonomii lustrzanki, niż jego "kolegów" z serii PEN.

Wykonanie stoi na wysokim poziomie, ale nie zakładałem nawet, że będzie inaczej. Dużo klawiszy funkcyjnych, wygodna dźwignia do przełączania trybów dwóch pokręteł - widać że Olympus celuje w bardziej zaawansowaną grupę użytkowników.

1/200 s, f/2.8, ISO 2000

Rozmiar ma znaczenie

EM-5 pakowałem do nerki National Geographic, mieścił się tam razem z 2-3 obiektywami. Przymierzam do niej EM-1 - po kilku próbach doszedłem do wniosku, że nie będzie to bezpieczne i wygodne rozwiązanie, dlatego wybieram plecak. W bezlusterkowcach cenię przede wszystkim ich rozmiar, a EM-1 do najmniejszych nie należy - to pierwszy minus.

Ustawienia aparatu

Wreszcie dotarłem do lasu, gdzie liście już opadły, więc wpada odrobina rozproszonego przez chmury światła. Za 3 godziny zacznie robić się ciemno - będę musiał zdecydowanie zwiększyć wartość ISO.

Jako wielbiciel rozmycia wybieram obiektyw 75 mm, f/1.8, ISO 500, pełny otwór przysłony, 10kl/s. Pierwszych kilka zdjęć - rewelacyjna szybkość, mała korekcja krzywych (tak, można ustawiać krzywe z poziomu aparatu!), dodaję filtr Diorama, ustawiam balans bieli - i to wszystko bez odrywania aparatu od oka. Rowerzyści już jadą (a właściwie lecą), a Olympus E-M1 strzela serię niczym profesjonalna reporterska lustrzanka. Kolejne kilka sekund/kilkadziesiąt zdjęć i powracają myśli o zmianie systemu.

Mała zmiana koncepcji, włączam 5-osiową stabilizację obrazu, żeby zapewnić płynne panoramowanie i równe rozmazanie tła. Zmieniam obiektyw na kitowy: M.Zuiko 12-40 f/2.8 PRO (jakość wykonania jest naprawdę profesjonalna, ale obiektyw jest niestety bardzo duży). Wydłużam czas naświetlania do ok. 1/25s, autofokus ustawiam w trybie ciągłym. Pierwszy przejazd rowerzystów i już mam udane zdjęcia z rozmazanym tłem. Aparat bardzo dobrze śledził obiekt, prawie nie zdarzało się, żeby się mylił.

1/25 s, f/3.5, ISO 200

Bardzo pozytywnie zaskakuje wizjer, pomimo że jest elektroniczny, to znacznie została poprawiona jego rozdzielczość względem poprzednika oraz wielkość wyświetlanego obrazu. Oddalam wizjer od oka, odchylam wyświetlacz: pora na kilka zdjęć z żabiej perspektywy. Dotykowo ustawiam ostrość - wszystko działa bardzo sprawnie. ISO 2000, a nawet 3200 dawało całkiem przyjemną kolorystykę i reprodukcję tonalną. Na większości zdjęć można zauważyć filtr artystyczny diorama lub fotografia otworkowa. Używałem ich ze względu na to, że zapisywałem zdjęcia w formatach JPEG + RAW - co dało mi zdjęcia gotowe do udostępnienia z ciekawym filtrem kolorystycznym i pliki RAW do postprodukcji. Używanie zapisu dwóch formatów na raz zdecydowanie spowolniło pracę aparatu przy oglądaniu zrobionych zdjęć, a także przy zapisywaniu ich z bufora na kartę pamięci. Używałem karty Goodram 32GB klasy 10 - być może potrzeba szybszej.

1/1000 s, f/1.8, ISO 500
1/1000 s, f/1.8, ISO 500
1/1000 s, f/1.8, ISO 500

Podsumowanie

Olympus OM-D E-M1 jest zdecydowanie aparatem dla profesjonalistów. W fotografii sportów ekstremalnych sprawdza się znakomicie. Bez najmniejszego problemu wykona również reportaż z meczu piłkarskiego czy innego wydarzenia sportowego. Dzięki uszczelnieniom i solidnej obudowie nie musiałem martwić się o warunki atmosferyczne, a dzięki 10-ciu klatkom na sekundę i szybkiemu autofokusowi mogłem się skupić wyłącznie na kadrowaniu.

Jeśli chodzi o porównanie go do poprzednika, to nowy model przekonuje mnie:

- dużo lepszym wizjerem

- wbudowanym Wi-Fi

- poprawioną ergonomią

Przeszkadza mi natomiast:

- rozmiar aparatu i kitowego obiektywu

- aparat znacznie stracił na wyglądzie, teraz znacznie bliżej mu do amatorskiej małej lustrzanki, niż do stylizowanego na retro bezlusterkowca

Nie mniej jednak, fotografowanie nowym OM-D należy do bardzo przyjemnych. Zdjęcia są najwyższej jakości, nie ustępują fotografiom z lustrzanek APS-C. Polecam każdemu kiedyś spróbować, bo może okazać się, że toporna i wolna lustrzanka, to wcale nie jest to, czego potrzebują.

Autorem zdjęć i tekstu jest Jakub Obuch.

1/100 s, f/4.6, ISO 500
Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Poradniki
Zostań władcą światła - jak przygotować i przeprowadzić udaną sesję portretową
Zostań władcą światła - jak przygotować i przeprowadzić udaną sesję portretową
O kuchnię zawodowej pracy i praktyczne porady zapytaliśmy doświadczonego fotografa Piotra Wernera. Publikujemy obszerne fragmenty jego bestsellerowego e-booka dla...
26
Jak dbać o akumulatory? Poradnik użytkownika
Jak dbać o akumulatory? Poradnik użytkownika
Chcesz wiedzieć jak wydłużyć żywotność akumulatora i sprawić, by w każdej sytuacji zapewniał wydajną i wygodną pracę ze sprzętem? Z tego poradnika dowiesz się, jak zapewnić optymalne...
10
Jak fotografować górskie kaskady i wodospady
Jak fotografować górskie kaskady i wodospady
Nie ważne czy są one głównym tematem, czy mniejszym elementem wizualnym w szerszej scenie. Zobacz, jak zamknąć w kadrze wartko płynące potoki, by ożywić zdjęcia górskich krajobrazów.
22
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (4)