Standardowe zoomy Systemu 4/3 - część 2, Zuiko Digital 14-54 mm F2.8-3.5

W pierwszej części testu standardowych zoomów przeznaczonych do lustrzanek systemu 4/3 opisaliśmy nowy amatorski zoom Olympusa 14-42 mm F3.5-5.6. Teraz czas na jednego z najstarszych przedstawicieli przeznaczonej do optyki Systemu 4/3: pochodzącego z wyższej półki Olympusa Zuiko Digital 14-54 mm F2.8-3.5. Zapraszamy do lektury.

Autor: Paweł Baldwin

24 Sierpień 2007
Artykuł na: 23-28 minut
Zuiko Digital 14-54 mm F2.8-3.5 (stoi w środku) to nie taki mikrus jak zoom 14-42 mm, ale w porównaniu ze szkłem Leiki (po lewej) duży nie jest.

Olympus Zuiko Digital 14-54 mm F2.8-3.5

Po tanim, "kitowym" (czyli sprzedawanym w zestawie z aparatem) 14-42 mm F3.5-5.6, który uzyskał w naszym teście zaskakująco wysokie oceny, trudno będzie wykazać się nawet tak zasłużonemu obiektywowi jakim jest Zuiko Digital 14-54 mm F2.8-3.5. Zoom ten należał do pierwszej czwórki optyki zaprezentowanej latem 2003 roku wraz z Olympusem E-1 i od tamtej pory samodzielnie obejmuje pozycję "profesjonalnego" standardowego zooma tej marki. Cudzysłowu użyłem celowo, gdyż jest to firmowe olympusowskie określenie oznaczające grupę obiektywów sklasyfikowanych pomiędzy "Obiektywami standardowymi" a "Najwyższej klasy obiektywami profesjonalnymi". Inni producenci użyliby określenia "Obiektywy zaawansowane" lub podobnego, ale Olympus woli korzystać z efektownego i podnoszącego prestiż hasła profesjonalizmu, pomimo że sam nie zalicza obiektywów tej grupy do topowej firmowej optyki. Pamiętajmy o tym i nie rzucajmy gromów w sytuacjach gdy - być może - okaże się, że Zuiko Digital 14-54 mm nie dostaje najlepszym.

Tak jak zoom 14-42 mm, tak i ten testowany będzie po dołączeniu do lustrzanki Olympus E-510.

Konstrukcja

Olympusowski 14-54 mm F2.8-3.5 już po wzięciu do ręki robi wrażenie solidnej konstrukcji, a wrażenie to wcale nie znika, gdy zorientujemy się że jego obudowa nie zawiera ani kawałka metalu. Czujemy bowiem, że wewnątrz znajduje się sporo materiałów bardziej poważanych od plastiku. Dotyczy to nie tylko konstrukcji mechanicznej, ale i optycznej, składającej się z aż 15 rozmieszczonych w 11 grupach soczewek. Wśród nich znajdziemy aż 3 asferyczne, ale ani jednej wykonanej ze szkła o niskiej dyspersji. System ustawiania ostrości wykorzystuje wewnętrzne ogniskowanie uzupełnione układem "soczewek pływających" (Floating Elements) pomagających zapewnić wysoką jakość obrazu w całym zakresie ustawianych odległości. Jest to o tyle konieczne, że minimalna odległość fotografowania tego zooma to zaledwie 0,22 m, a maksymalna skala odwzorowania wynosi aż 0,31x (1:3,2). Taką wartość uzyskaliśmy w testach i dlatego trochę dziwi fakt deklarowania przez Olympusa wartości niższej: 0,26x (1:3,8).

Sporo soczewek, w tym aż trzy asferyczne, ale niskodyspresyjnego szkła ani śladu.

Wewnętrzne ogniskowanie dało możliwość zaprojektowania tulipanowej osłony przeciwsłonecznej, która jednak nie należy do głębokich. Ale nawet ta nieduża głębokość utrudnia każdą próbę zdjęcia z obiektywu dekielka przedniego, którego z nieznanych przyczyn nie wyposażono w dodatkowe, "wewnętrzne" uchwyty zwalniające sprężynowe zaczepy.

Niewątpliwym uzasadnieniem określenia obiektywu profesjonalnym, a nie tylko "profesjonalnym", jest obecność systemu zabezpieczeń i uszczelnień zapobiegający przedostawaniu się do wnętrza pyłu i kropli wody. Zoom ten, podobnie jak Zuiko 14-42 mm, może współpracować z telekonwerterem EC-14 i pierścieniem pośrednim EX-25.

Obudowa obiektywu jest całkowicie plastikowa, ale na bagnet stali nie poskąpiono.

Zakres ogniskowych 14-54 mm odpowiada według stosowanych powszechnie standardów małoobrazkowemu 28-108 mm. Olympus nie zdecydował się na zaprojektowanie tego zooma ze stałym światłem F2.8, choć z pewnością bardzo go ta myśl kusiła. Jego konstruktorzy wiedzieli jednak, że urwanie tej połowy działki przysłony niesamowicie utrudni uzyskanie wysokiej jakości obrazu, przy jednoczesnym zachowaniu na rozsądnym poziomie stopnia skomplikowania, rozmiarów i ceny obiektywu. Poza tym pewnie pamiętali przypadek Tamrona, któremu 28-105 mm F2.8 nie bardzo się udał - delikatnie mówiąc...

Wysoka jasność i dość szeroki zakres ogniskowych wcale nie muszą skutkować znacznym wzrostem średnicy przodu obiektywu, w każdym razie w optyce przeznaczonej dla systemu 4/3. Tu udało się zastosować stosunkowo niedużą średnicę mocowania filtrów 67 mm. Przydałaby się jednak trochę głębsza osłona przeciwsłoneczna. Być może zniszczyłoby to wrażenie zwartości i kompaktowości tego zooma, ale osłona ma przecież działać, a nie jedynie wyglądać.

Obsługa

Zacznijmy od ustawiania ostrości, które zarówno w trybie ręcznym, jak i automatycznym korzysta z wbudowanego w obiektyw silnika. Nie jest to silnik ultradźwiękowy - na pierwsze obiektywy z tego typu napędem, nazwanym już przez Olympusa SWD (Supersonic Wave Drive) musimy jeszcze poczekać kilka tygodni (?). Ale i bez SWD automatyczne ogniskowanie jest szybkie, choć nie tak ciche jak w przypadku napędów ultradźwiękowych. Jednak w żadnym razie nie można powiedzieć, że autofokus tego zooma pracuje głośno. Cichy gwizd silnika z pewnością nikomu nie będzie przeszkadzać, a przy tym może stanowić akustyczną sygnalizację pracy układu AF. Pierścień ręcznego ustawiania ostrości obraca się niewiarygodnie płynnie i lekko, choć wcale nie za lekko. To jednak zasługa nie tyle idealnie zaprojektowanej mechaniki, a faktu braku bezpośredniego, mechanicznego połączenia pierścienia z odpowiednimi członami optyki. Mamy tu bowiem do czynienia z przeniesieniem elektrycznych sygnałów z obracającego się pierścienia do silnika ostrości, którego ruch zmienia położenie członów optycznych odpowiedzialnych za ustawienie odpowiedniej odległości. Zauważyć można, że autofokus tego zooma jest nieco szybszy niż w testowanym już Zuiko 14-42 mm, ale też trochę głośniejszy. Także i tu problemem bywa dość długa chwila namysłu układu AF, gdy nie jest on pewien obecności kontrastu wystarczającego do zogniskowania obiektywu. To jednak wina nie optyki, a dołączonej do niego lustrzanki.

Obiektyw niewiele wydłuża się przy zwiększaniu ogniskowej, co powinno ułatwić uzyskanie na pierścieniu zooma lekkiego, płynnego i równego oporu. Dwie pierwsze cechy są obecne, a trzecia niby też, ale amatorski 14-42 mm jest pod tym względem lepszy.

Skalę ogniskowych rozpisano na ok. 1/5 obwodu obiektywu, a pierścień służący do jej zmiany porusza się z lekkim, dość płynnym oporem. Opór ten sprawia wrażenie bardziej "szlachetnego" niż w tanim 14-42 mm, gdyż lekko rośnie przy bardzo szybkim obrocie pierścienia. Nie jest jednak tak idealnie równy w całym zakresie ogniskowych jak tam.

Niewiarygodnie płynny i lekki opór pierścienia ustawiania ostrości wynika z obecności wspomaganego elektrycznie systemu ręcznego ogniskowania.

Na drugiej stronie oceniamy jakość zdjęć wykonanych opisywanym obiektywem i podsumowujemy wyniki testu. Zapraszamy!

Dodaj ocenę i odbierz darmowy e-book
Digital Camera Polska

Poprzednia

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Obiektywy
Nowe hybrydowe obiektywy Canon RF - pierwsze wrażenia
Nowe hybrydowe obiektywy Canon RF - pierwsze wrażenia
Unikalny zoom RF 70-200 mm f/2.8 IS USM Z oraz stałki RF 50 mm f/1.4 VCM i 24 mm f/1.4 VCM wzbogacają katalog szkieł Canona przeznaczonych jednocześnie do filmu i fotografii. Nowym...
24
Sigma 500 mm f/5.6 DG DN OS Sports - opinia Wojciecha Sobiesiaka
Sigma 500 mm f/5.6 DG DN OS Sports - opinia Wojciecha Sobiesiaka
Sigma 500 mm f/5.6 DG DN OS to unikalny teleobiektyw, który łączy wysoką jakość optyczną z wyjątkowo lekką i kompaktową jak na tę klasę obiektywu obudową. O tym jak sprawdza się w rzeczywistej...
32
Sony FE 85 mm f/1.4 GM II - test obiektywu
Sony FE 85 mm f/1.4 GM II - test obiektywu
Nowa portretówka Sony to pierwsza stałka ze zaktualizowanej serii GM II. Otrzymujemy m.in. udoskonaloną, lżejszą konstrukcję, nowy silnik AF i jeszcze bardziej wyżyłowaną optykę. Czy...
37
Powiązane artykuły