Standardowe zoomy Systemu 4/3 - część 2, Zuiko Digital 14-54 mm F2.8-3.5

W pierwszej części testu standardowych zoomów przeznaczonych do lustrzanek systemu 4/3 opisaliśmy nowy amatorski zoom Olympusa 14-42 mm F3.5-5.6. Teraz czas na jednego z najstarszych przedstawicieli przeznaczonej do optyki Systemu 4/3: pochodzącego z wyższej półki Olympusa Zuiko Digital 14-54 mm F2.8-3.5. Zapraszamy do lektury.

Autor: Paweł Baldwin

24 Sierpień 2007
Artykuł na: 23-28 minut

Test

Rozdzielczość i aberracja chromatyczna

Rozdzielczość to jeden z najważniejszych parametrów do oceny obrazu tworzonego przez obiektyw. Procedura testu objaśniona jest na końcu artykułu (czytaj), a tu prezentujemy jedynie wyniki.

;14 mm;25 mm;25 mm;54 mm;54 mm;;Środek;Brzeg;Środek;Brzeg;Środek;Brzeg;F2.8;1600;1500;1600*;1500*;1600*;1500**;F4;1700;1500;1700;1500;1700;1500;F5.6;1700;1500;1700;1500;1700;1500;F8;1800;1600;1700;1600;1700;1600;F11;1700;1500;1700;1500;1600;1500;F16;1600;1400;1600;1400;1500;1400]* dla F3.1
** dla F3.5
Wartości rozdzielczości obrazu uzyskanego z Olympusa Zuiko Digital ED 14-54 mm F2.8-3.5 przy poszczególnych ogniskowych i przysłonach, w środku i na brzegu kadru, wyrażone w liniach na wysokości kadru (lph).

Oglądając zestaw liczb w tabelce widać od razu, że testowany tu zoom został bardzo porządnie zaprojektowany i obliczony. Malkontenci mogą co prawda narzekać, że maksymalny dla 10-megapikselowych matryc poziom 1800 lph został osiągnięty jedynie dla najkrótszej ogniskowej, ale przecież ważna jest nie tylko maksymalna rozdzielczość, a to jak ona wygląda całościowo, w pełnym zakresie przysłon i ogniskowych. Jeśli spojrzymy pod tym właśnie kątem, to od razu zauważymy, że rozdzielczość przy otwartej przysłonie jest tylko minimalnie gorsza niż przy optymalnym przymknięciu, a jednocześnie różnica pomiędzy centrum a brzegiem kadru to wtedy jedynie 100 lph. I taki właśnie poziom 1600/1500 lph utrzymuje się w całym zakresie ogniskowych. Bardzo stabilnie zachowuje się też rozdzielczość na brzegach kadru. Wraz z przymykaniem przysłony od pełnego otworu przez jakiś czas "zastanawia się" czy warto wzrosnąć, a następnie przy F8 podskakuje do stałego w całym zakresie ogniskowych poziomu 1600 lph. Owa F8 to optymalna wartość dla całego zakresu ogniskowych, ale zwróćmy też uwagę na F4, gdy w centrum kadru zawsze mamy już 1700 lph, a na brzegach całkiem przyzwoite 1500 lph. Warto pamiętać o tym suboptimum, przydatnym zwłaszcza przy niezbyt silnym oświetleniu lub gdy niepożądana jest zbyt duża głębia ostrości. Zwróćmy też uwagę, że przymknięcie silniejsze niż F8 powoduje już spadek rozdzielczości obrazu, która przy F16 osiąga wartości niższe niż przy całkiem otwartej przysłonie.

Muszę przyznać, że ten olympusowski Zuiko Digital jest pod względem rozdzielczości jednym z najlepiej zaprojektowanych zoomów jakie przyszło mi testować. Konstruktorzy wykonali dobrą robotę, nie próbując za wszelką cenę windować maksymalnych parametrów, a postarali się, by w całym zakresie ogniskowych i szerokim zakresie przysłon rozdzielczość kształtowała się na (niemal) bardzo dobrym poziomie.

Niestety z aberracją chromatyczną już tak dobrze nie jest. Przy najkrótszej ogniskowej jej boczna odmiana jest bardziej widoczna niż w zoomie 14-42 mm. Licząc, ile pikseli szerokości mają kolorowe obwódki, wynik nawet nie jest zły, ale pogarsza go bardzo dobre przeniesienie kontrastu i wyższa rozdzielczość na brzegach kadru, które to cechy uwydatniają ową wadę. Znika ona niemal zupełnie przy średnich ogniskowych, ale niestety "odradza się" z nieco mniejszym natężeniem przy najdłuższych. Trójka z plusem.

Z innych wad pogarszających ostrość zdjęć troszkę przeszkadzać może astygmatyzm, który zastępuje boczną aberrację chromatyczną przy średnich ogniskowych. Dobrze jednak, że zanika on już po lekkim przymknięciu przysłony.

Aberracja chromatyczna jest przy najkrótszej ogniskowej dobrze widoczna.
Bokeh przy najdłuższej ogniskowej (przysłona F5.6) do dobrych zaliczyć nie można, stąd niezbyt plastyczne oddanie nieostrych partii. (Zdjęcie to można pobrać na końcu testu).
To zdjęcie, wykonane przy minimalnej odległości ogniskowania, ilustruje tendencję do rozdwajania leżących w nieostrości linii. Maksymalna dostępna skala odwzorowania jest wyższa niż w zoomie 14-42 mm. Ogniskowa 54 mm, przysłona F16. (Zdjęcie to można pobrać na końcu testu).

Dystorsja

W tym względzie zoomowi 14-54 mm właściwie nic nie można zarzucić. Przy najkrótszej ogniskowej dystorsja beczkowata oczywiście pojawia się, ale maksymalne odkształcenie ("strzałka") biegnącej wzdłuż boku klatki prostej wynosi zaledwie 0,8%. To świetny wynik dla standardowego zooma. Średnie i długie ogniskowe na zdjęciach praktycznie nie wykażą jakichkolwiek zniekształceń, gdyż "beczka" zredukowana jest wtedy do wartości 0,1-0,2%. Brawo!

Tylko 0,8-procentowa "beczka" przy najszerszym kącie widzenia to marzenie konstruktorów zoomów. W przypadku tego obiektywu marzenie się spełniło. Jednocześnie, przy wydłużaniu ogniskowej dystorsja wcale nie przechodzi w "poduszkę", a jedynie redukuje się niemal do zera.

Winietowanie

Nie jest ono tak łagodne, jak w przypadku testowanego wcześniej Zuiko Digital 14-42 mm, choć efekty zdjęciowe są tylko troszkę gorsze. Największym problemem może się okazać ostre ściemnienie (o 2/3 EV) samych naroży kadru pojawiające się przy średnich i długich ogniskowych. Wystarczy jednak przysłonę przymknąć do F5.6 lub leciutko przyciąć kadr, a ściemnienie naroży będzie praktycznie niewidoczne. Najkrótsza ogniskowa dla pełnej likwidacji winietowania (ok. 1 EV przy otwartej przysłonie) teoretycznie wymaga użycia F16, ale nawet na zdjęciach testowych ściemnienia praktycznie nie widać już przy F8. A w plenerze bywa, że i pełen otwór nie przeszkadza, ale to już bardzo zależy od fotografowanego motywu.

Ogniskowa 14 mm, przysłona F2.8. Lewe zdjęcie pochodzi z testu studyjnego, a prawe potwierdza prawdę, że nawet dość silne (o 1 EV) i niezbyt łagodne ściemnienie naroży w praktyce może być niemal zupełnie niewidoczne.

Pod światło

W trudnym teście studyjnym zoom 14-54 mm zasłużył na piątkę, dobrze zachowując kontrast i tworząc jedynie minimalną liczbę blików, których zresztą można niemal zawsze uniknąć korzystając z odpowiedniego przymknięcia przysłony. Pewnym problemem była wyraźnie zwiększona liczba blików pojawiających się przy F11-F13, ale w porównaniu z innymi zoomami efekty i tak były bardzo dobre. Niestety podobne wartości przysłony użyte podczas zdjęć plenerowych dały wyraźnie gorsze efekty, które zobaczyć można poniżej. Pamiętajmy więc, by koniecznie używać osłony przeciwsłonecznej, utrzymywać w czystości przednią soczewkę i filtr na obiektywie, no i zadbać, by przy zdjęciach pod ostre światło nie przymykać zbyt mocno przysłony.

Najkrótsza ogniskowa, przysłona F11, źródło ostrego światła na brzegu klatki. W tych warunkach obiektyw wypadł w teście studyjnym znacznie lepiej niż w plenerze.

Cena

2299 zł za jasny standardowy zoom to cena z pewnością niewygórowana. Zwłaszcza że jest to cena sugerowana, a w handlu internetowym kupimy ten obiektyw bez kłopotu za 1950-2000 zł. Jedynym podobnej klasy konkurentem, do którego możemy bezpośrednio odnieść cenę testowanego Zuiko, jest dwukrotnie droższy leikowski Vario-Elmarit 14-50 mm, który wystąpi w następnej części testu. Można by też porównać Olympusa 14-54 mm z innymi firmowymi jasnymi zoomami standardowymi, ale i tu wypada on bardzo korzystnie. Za canonowskiego 17-55 mm (co prawda F2.8, a do tego IS) trzeba zapłacić co najmniej 3600 zł, za Nikkora 17-55 mm (też F2.8) 4500 zł. Obiektywy ciemniejsze (np. Nikkor 18-70 mm F3.5-4.5) lub pochodzące od producentów niezależnych (np. Sigma i Tamron 18-50 mm F2.8) da się oczywiście kupić taniej albo nawet znacznie taniej, ale w swojej klasie optyki opisywany Olympus wypada cenowo naprawdę nieźle.

Podsumowanie

Zuiko Digital ED 14-54 mm F2.8-3.5 to świetny obiektyw. Nie trzyma wysokiego poziomu wyłącznie w kwestii aberracji chromatycznej i tu może trochę się kojarzyć z testowanym już przez nas Zeissem 16-80 mm, którego także zaprojektowano bez niskodyspersyjnych soczewek. Jak widać ich brak może powodować kłopoty. Jednak pod wszystkimi innymi względami zoom Olympusa wypada co najmniej dobrze. Cieszy przede wszystkim świetnie "ustawiona" rozdzielczość oraz znikoma dystorsja. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz trafiłem na tak dobrze skorygowaną dystorsję zooma, a ten obejmuje przecież także szerokie kąty widzenia. Wygodna obsługa to niemal oczywistość w tej klasie sprzętu, więc wysoka ocena nie dziwi. Winietowanie powoduje co prawda ściemnienie naroży kadru nawet o 1 EV, ale w praktyce rzadko przeszkadza, więc i tu obiektyw otrzymuje przyzwoity stopień. Cena, biorąc pod uwagę, że jest trzykrotnie wyższa niż podstawowego 14-42 mm F3.5-5.6, nie może zostać zaliczona do najniższych, ale też porównywalni klasą i jasnością firmowi konkurenci są drożsi. A że otrzymujemy dopracowany i bardzo dobrze działający obiektyw, to 2000 zł wydaje się sumą jak najbardziej na miejscu. Jeśli tylko ktoś potrzebuje dobrego standardu do Olympusa, to Zuiko Digital 14-54 mm będzie znakomitą propozycją. Ciekawe tylko, w czym obiektyw ten ustąpi pola ostatniemu z konkurentów, szlachetnemu Vario-Elmaritowi? Jeśli w ogóle ustąpi...

Dane techniczne.

NazwaOlympus Zuiko Digital ED 14-54 mm 1:2.8-3.5
Typprofesjonalny zoom standardowy do systemu 4/3
Konstrukcja
  • 15 elementów w 11 grupach
  • 3 soczewki asferyczne
Stabilizacja obrazubrak
Autofokus
  • tak
  • wewnętrzne ogniskowanie
Ogniskowa14-54 mm (pole widzenia odpowiadające zakresowi 28-108 mm)
Otwór maksymalnyF2.8-F3.5
Dystans min.0,22 m
Kąt75°-23°
Przesłona
  • F2.8-F3.5 (F22)
  • 7 listków
MocowanieSystem 4/3
Powiększeniemaks. 0,26x (odpowiednik w małym obrazku: 0,52x)
Filtr67 mm
Osłonatulipanowa LH-70
Obudowab.d.
Wymiary73,5 x 87,5 mm
Waga435 g
Akcesoria
  • telekonwerter EC-14
  • pierścień pośredni EX-25
Uwagiobiektyw do systemu 4/3

Oceny (w skali 1-6):

Konstrukcja: 5

Obsługa: 5

Rozdzielczość: 5

Aberracja chromatyczna: 3,5

Dystorsja: 5,5

Winietowanie: 4

Zdjęcia pod światło: 4,5

Cena: 4,5 (zalecana przez producenta cena detaliczna: 2299 zł)

Ocena sumaryczna: 4,7

Jak oceniamy rozdzielczość

Znane i wykorzystywane od wielu lat testy rozdzielczości oparte na zdjęciach tablic testowych z naniesionymi wieloma polami kreskowymi odpowiadającymi poszczególnym rozdzielczościom wyrażonym w liniach (formalnie: parach linii) na milimetr, sprawdzają się świetnie przy fotografowaniu na filmach, ale w przypadku cyfry często zawodzą. Powodem jest przede wszystkim mora, która często utrudniała rozpoznanie widoczności linii na polach testu. Część obiektywów do lustrzanek cyfrowych można testować z użyciem aparatów analogowych i w ten sposób nadal wykorzystywać tego typu tablice, ale taka metoda nie przyda się na nic w przypadku obiektywów do lustrzanek Systemu 4/3, czy canonowskiej optyki EF-S, której do aparatów na film zamontować się nie da. Za pomocą dotychczasowych metod trudno też testować rozdzielczość aparatów cyfrowych - także ze względów wyżej opisanych. Dlatego korzystamy z tablicy testowej bardziej przydatnej dla fotografii cyfrowej, a przy tym z tak dobranymi grubościami linii, by wyniki można było porównywać z popularnym standardem testu opartym na tablicy ISO 12233. Płynna zmiana grubości linii pól testowych pozwala precyzyjnie rozpoznać granicę przy której obiektyw (plus matryca) przestają rozpoznawać szczegóły.

Rozdzielczość określamy tu w liniach na wysokość obrazu lph (z ang. lines per picture height), co oznacza, że jeśli najgęściej rozmieszczone, ale jeszcze rozpoznawalne linie pola testowego leżą przy liczbie 16, to na całej wysokości poziomego kadru będziemy mogli rozpoznać 1600 linii. Dwa zera pominęliśmy, gdyż ich obecność utrudniałaby zmieszczenie wszystkich liczb przy polu testowym. Rozdzielczości w pionie i w poziomie przeważnie nie są identyczne, a jako wynik testu przyjmujemy mniejszą z odczytanych wartości. Te wartości podajemy w tabeli, ale do wyznaczenia punktowej oceny dodatkowo je opracowujemy, przeliczając najwyższy osiągnięty wynik w centrum kadru na matrycę 1-megapikselową. Owo przeliczenie oznacza podzielenie wyniku przez R, gdzie R oznacza liczbę milionów punktów obrazu w użytej do testu cyfrówce. Dzięki tej operacji możemy łatwo odnieść do siebie rozdzielczości obrazu powstałego w aparatach z przetwornikami o różnej rozdzielczości. Owo przeliczenie pozwala ocenić jak ze sobą współpracują obiektyw i aparat, czy użycie aparatu o większej rozdzielczości matrycy poskutkuje odpowiednio większą rozdzielczością zdjęć itd.

Tak opracowane wyniki przekładają się na następujące oceny punktowe:

  • do 250 lph - 1 punkt
  • 251 - 355 lph - 2 punkty
  • 356 - 460 lph - 3 punkty
  • 461 - 565 lph - 4 punkty
  • 566 - 670 lph - 5 punktów
  • 671 lph i więcej - 6 punktów

Na ostatniej stronie testu zamieszczamy przykładowe zdjęcia do pobrania.

Dodaj ocenę i odbierz darmowy e-book
Digital Camera Polska
Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Obiektywy
Nowe hybrydowe obiektywy Canon RF - pierwsze wrażenia
Nowe hybrydowe obiektywy Canon RF - pierwsze wrażenia
Unikalny zoom RF 70-200 mm f/2.8 IS USM Z oraz stałki RF 50 mm f/1.4 VCM i 24 mm f/1.4 VCM wzbogacają katalog szkieł Canona przeznaczonych jednocześnie do filmu i fotografii. Nowym...
24
Sigma 500 mm f/5.6 DG DN OS Sports - opinia Wojciecha Sobiesiaka
Sigma 500 mm f/5.6 DG DN OS Sports - opinia Wojciecha Sobiesiaka
Sigma 500 mm f/5.6 DG DN OS to unikalny teleobiektyw, który łączy wysoką jakość optyczną z wyjątkowo lekką i kompaktową jak na tę klasę obiektywu obudową. O tym jak sprawdza się w rzeczywistej...
32
Sony FE 85 mm f/1.4 GM II - test obiektywu
Sony FE 85 mm f/1.4 GM II - test obiektywu
Nowa portretówka Sony to pierwsza stałka ze zaktualizowanej serii GM II. Otrzymujemy m.in. udoskonaloną, lżejszą konstrukcję, nowy silnik AF i jeszcze bardziej wyżyłowaną optykę. Czy...
37
Powiązane artykuły