Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Najnowszy pełnoklatkowy zoom Tamrona z mocowaniem Sony E, to konstrukcja na pewno lekka i uniwersalna. A jak wypada pod względem optycznym? W nasze ręce trafił już jeden z pierwszych egzemplarzy!
Tamron zdecydowanie stawia na mobilność. Choć z zamocowaną osłoną, nowy Tamron 70-300 mm f/4.5-6.3 Di III RXD może wyglądać imponująco, jest to najmniejszy zoom tej klasy w systemie Sony E. Wynika to w dużej mierze ze stosunkowo prostej konstrukcji (15 soczewek w 10 grupach), oraz zastosowanych materiałów, czyli lekkich tworzyw. W układzie optycznym zastosowano również element o niskiej dyspersji LD, który ma ograniczać aberrację chromatyczną oraz autorskie powłoki BBAR (ang. Broad-Band Anti-Reflection), by zredukować flarę i refleksy.
Obiektyw ma ponadto wspierać kluczowe technologie Sony, takie jak stabilizacja matrycy, Eye AF i DMF oraz systemem Fast Hybrid AF. Za ustawianie ostrości odpowiada silnik krokowy RXD. Tak w największym skrócie, obiektyw prezentuje się na papierze. A w praktyce?
Biorąc pod uwagę zakres ogniskowych 545 g to naprawdę niewiele, zwłaszcza jak na konstrukcję pełnoklatkową. Dla tych, którzy myślą o tym szkle jako uzupełnienie dla standardowego zooma będzie miało to znaczenie.
Jakość wykonania sprawia bardzo dobre wrażenie. Oczywiście od razu poczujemy, że obiektyw zbudowano niemal w całości z tworzyw sztucznych ale są to materiały dobrej jakości. Aksamitnie matowy i starannie wykończony prezentuje się bardzo ładnie. Obiektyw został też uszczelniony – gumową obrączkę znajdziemy również przy mocowaniu gwintu.
Bardzo szeroki pierścień obiektywu pracuje płynnie, choć czujemy (i słyszymy), że to plastik trze o plastik. Teleskopowa konstrukcja, czyli tzw. pompka ma tylko jedną sekcję, dzięki czemu nie ma momentu większego oporu jak w wielu amatorskich zoomach tej klasy. Wystarczy też tylko pół obrotu, a więc jeden ruch nadgarstka, by szybko pokonać cały zakres ogniskowych.
W zestawie znajdziemy osłonę przeciwsłoneczną, która przydaje się podczas pracy pod słońce, ale utrudnia zoomowanie gdy jest zamocowana odwrotnie, czyli w pozycji transportowej. Tym razem nie przewidziano blokady samoczynnego rozsuwania tubusu (jak chociażby w 28-200 mm), a szkoda - tym razem akurat by się przydała. Plus za spójną z całą serią średnicę filtra 67 mm.
Z Sony A7 III autofocus działa sprawnie choć nie pozwala wycisnąć wszystkiego z możliwości aparatu. Na krótkich ogniskowych przeostrza bardzo sprawnie, ale na końcu zakresu wyraźnie zwalnia. Zaletą jest na pewno cicha i bardzo płynna praca, bez nerwowego skakania w poszukiwaniu ostrości.
Obiektyw wyjątkowo dobrze radzi sobie z aberracją chromatyczną. Barwne przebarwienia na krawędziach w sytuacjach mocnego kontrastu są oczywiście widoczne, ale w zasadzie tylko na brzegach kadru i na akceptowalnym poziomie. Soczewka niskodyspersyjna spełnia swoją rolę.
Pod względem winietowania i korekcji dystorsji jest dość przeciętnie. Przy maksymalnie otwartej przysłonie widać mocne zaciemnienie rogów przy wszystkich ogniskowych. Po przymknięciu o dwie przysłony winietowanie jest już znacznie mniejsze ale nadal widoczne. Korekcja geometrii bywa kłopotliwa nawet w przypadku stałek, nie powinna więc dziwić w przypadku zoomów. W całym zakresie mamy do czynienia z dystorsją „poduszkowatą”, przy czym o ile przy 70 mm jest jeszcze nieznaczna, przy 300 mm obraz wyraźnie zapada się w centrum kadru.
Dzięki stosunkowo prostej konstrukcji optycznej, obiektyw nieźle radzi sobie w pracy pod ostre światło, zachowując dobry kontrast, ale potrafi też mocno blikować. Na wszelki wypadek, w słoneczne dni, osłonę przeciwsłoneczną lepiej pozostawić założoną.
Ostrość jest niezła, choć w labie DxO ten model raczej nie będzie bił rekordów rozdzielczości. Lepiej wypada oczywiście na początku zakresu, ale w dobrym świetle i przy dobrej przejrzystości powietrza, również na długim końcu 300 mm wykonamy wyraziste, soczyste i ostre ujęcia. Nie widać też większego spadku ostrości na brzegach kadru.
Podsumowując, nowy Tamron 70-300 mm f/4.5-6.3 Di III RXD zapowiada się jako przyzwoite lekkie tele i dobre uzupełnienie standardowego zooma. W amatorskiej fotografii podróżniczej czy dzikiej przyrody sprawdzi się świetnie. Rekordowo niska waga sprawia, że chętnie zabierzemy go nawet na długie wędrówki, a uzyskiwany obraz da bardzo dobry wyjściowy obraz do publikacji internetowych. Widoczne wady optyczne, jak dystorsja czy winietowanie powinniśmy łatwo skorygować programowo.
Prezentowane poniżej zdjęcia wykonaliśmy modelem określanym przez producenta jako przedprodukcyjny. Pogłębiony test i pomiary studyjne wykonamy w oparciu o egzemplarz sprzedażowy. Naszym zdaniem, nie należy się jednak spodziewać wyraźnych różnic w osiągach.