Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Podczas międzynarodowych targów Photokina nieco bliżej przyjrzeliśmy się adapterom Zeiss ExoLens. Producent obiecuje, że mają one „wprowadzić niespotykaną jak dotąd jakość w świecie fotografii mobilnej”. Sprawdziliśmy, czy tak jest naprawdę.
Tego chyba nikt się nie spodziewał - a jednak. Na początku tego roku Zeiss z impetem wkroczył na rynek fotografii mobilnej. Kolaboracja producenta z firmą Fellowes Brands szybko przyniosła owoce. Zaprezentowane zostały trzy adaptery do iPhone’a: ExoLens Mutar 0.6x Asph T* Wide, Mutar 2.0x Asph T* Telephoto i Vario-Proxar 40-80 T* Macro-Zoom. Każdy z nich został wyposażony w optykę Zeiss, a to powinno sprawić, że będziemy mieć do czynienia z jakością obrazu jaka do tej pory nie była spotykana w świecie fotografii mobilnej. Tak przynajmniej zapewnia producent. Postanowiliśmy ocenić, jak adaptery sprawdzają się w praktyce i czy faktycznie wznoszą zdjęcia wykonane iPhone'm na wyższy poziom.
Trzeba przyznać, że linia ExoLens prezentuje się okazale. Do wyboru mamy szkło typu marko, które umożliwia efektywne ostrzenie już od zaledwie 3 cm. W efekcie możemy wręcz dotknąć fotografowanego obiektu. Jednak to nie wszystko. Vario-Proxar zapewnia także zmienną ogniskową 40-80 mm (ekwiwalent dla pełnej klatki). Ponadto możemy do niego dokupić opcjonalną półprzezroczystą nakładkę, którą montujemy na przednią część adaptera. Tak więc pełni ona rolę dyfuzora, który zmiękcza i równo rozprowadza światło, dzięki czemu obiekt ma być równomiernie naświetlony. Z kolej szerokokątny adapter Mutar 0.6x Asph T* Wide zapewnia powiększenia 0.6x – około 18 mm (ekwiwalent dla pełnej klatki). Szersza ogniskowa powinna się świetnie sprawdzić w fotografii krajobrazowej lub dokumentowania codziennych chwil z życia. Producent nie zapomniał także o miłośnikach portretów. Najkrócej mówiąc plastyka, którą dostarczają konwencjonalne kamery smartfonów, nie najlepiej wypada w fotografii portretowej. Jednak dzięki modelowi Mutar 2.0x Asph T* Telephoto ma to ulec zmianie. Adapter zapewnia dwukrotne powiększenie, czyli będziemy w stanie uzyskać perspektywę jak z 58 mm stałki. Co więcej, konwertery umożliwiają ostrzenie do nieskończoności.
„Przecież to są miniatury Zeissa Milvus lub Batisa” – taka była nasza myśl po pierwszym kontakcie z adapterami ExoLens. Każdy z trzech modeli prezentuje się bardzo ładnie. Producent zadbał o najdrobniejsze szczegóły. Wokół przedniej soczewki mamy informację o parametrach – tak jak w przypadku zaawansowanych konstrukcji optycznych firmy. Do tego dochodzi także stylowa czarna i matowa obudowa, na której jest charakterystyczne niebieskie logo Zeiss. Jednak co zdziwiło nas najbardziej, to jakość wykonania. Nie mamy tu do czynienia z tworzywem sztucznym. Do produkcji adapterów użyto aluminium. W efekcie mamy wrażenie, że trzymamy w ręku miniaturę zaawansowanego obiektywu – zwłaszcza, że we wnętrzu znajdziemy prawdziwe szkło pokryte antyrefleksyjną powłoką Zeiss T* zapobiegającą powstawianiu świetlnych artefaktów. Aluminiowa i szklana konstrukcja sprawia, że ExoLens są cięższe od odpowiedników konkurencji. Mamy też wrażenie, że są od nich także bardziej zaawansowane i „prestiżowe”.
Niemniej jednak rozmiar adapterów można uznać również za wadę. Po dokręceniu konwertera do specjalnej obudowy, w którą wsuwamy iPhone’a, nie ma możliwości, by smartfon i adapter zmieściły się do kieszeni. Z kolei schowanie całego zestawu do torby lub plecaka może być ryzykowne – adapter będziemy w stanie bardzo łatwo uszkodzić. Tak więc nie pozostaje nam nic innego jak odłączanie ExoLens i przenoszenie konwertera oddzielnie. Na szczęście w zestawie znajdziemy także materiałowe etui, które w tej kwestii sprawdzi się wyśmienicie.
Niestety najwięcej zastrzeżeń mamy do dedykowanej do iPhone’a obudowy. Po odłączeniu adaptera powinna sprawdzać się jako typowy „case” chroniący smartfon. Niestety jej projekt nie można uznać za udany. Obudowa zajmuje tylko górną część iPhone’a, przez co trzymanie w dłoni urządzenia nie jest komfortowe. Z kolei przy wyciąganiu z kieszeni ExoLens zahacza o spodnie. Bez wątpienia obudowa to rzecz, nad którą producent będzie musiał popracować. Mile widziany byłby uniwersalny „case” z możliwością dokręcenia adapterów, a nie futurystyczna konstrukcja, która w praktyce tylko wygląda ciekawie, ale w żaden sposób nie zapewnia wygody i funkcjonalności.
W dniu premiery producent zapewniał, że wady optyczne takie jak dystorsja czy aberracja mają być ograniczone do minimum. I faktycznie musimy przyznać, że zdjęcia wykonane za pomocą ExoLens prezentują się dobrze. Nie mieliśmy problemów z fotografowaniem nawet w trudniejszych warunkach oświetleniowych. Na przybliżeniach kontrastowych fragmentów planu fotograficznego nie doszukaliśmy się ogromnej aberracji. Również fotografowanie, gdy w kadrze znajdowało się mocniejsze źródło światła nie skutkowało pojawieniem się dużych blików i flar. Ogólna kontrastowość i wyrazistość także prezentuje się dobrze.
Podczas szybkiego praktycznego testu adaptery ExoLens przymocowaliśmy do iPhone’a 6. Każde z poniższych zdjęć zostało wykonane przy użyciu fotograficznej aplikacji Apple. Na fotografie nie zostały nałożone żadne efekty kolorystyczne.