Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
Przede wszystkim należy pokreślić, że zaprezentowane we wtorek NEX-3 i NEX-5 to zupełnie nowy pomysł na aparat tej klasy. Oczywiście są już na rynku bezlustrowe konstrukcje z wymienną optyką, ale zazwyczaj były one skonstruowane pod zaawansowanego pasjonata fotografii. Sony natomiast kieruje swój produkt do typowych fotoamatorów, którzy uważali, że lustrzanka jest zbyt skomplikowana, ale chcieli uzyskiwać zdjęcia podobnej jakości, co z "dużego" aparatu.
Według badań przytoczonych przez producenta im na aparacie więcej przycisków, tym użytkownicy oceniają go jako trudniejszy w obsłudze. Dlatego też NEX-y zostały wyposażony tylko w podstawowe - niezbędne - przyciski i przełączniki, a także jedno kółko nastaw. Dodatkowo funkcje dwóch przycisków zmieniają się w zależności od trybu pracy, czy działu menu. Ich aktualne funkcje wyświetlane są na ekranie LCD.
Konsekwencją takiej filozofii działania jest to, że spora liczba funkcji, które może chcieć zmieniać bardziej zaawansowany użytkownik jest ukryta głęboko w menu. Szczególnie problematyczne może być częste zmienianie ekwiwalentu czułości ISO, co podkreślali praktycznie wszyscy z zaproszonych na premierę dziennikarzy, z którymi rozmawiałem. Postulatem numer jeden w stosunku do Sony stało się przynajmniej umożliwienie przypisania do dolnego przycisku wielofunkcyjnego wybranej funkcji (w tym wypadku na przykład ISO). Idealnym rozwiązaniem byłoby jednak stworzenie jakiejś formy "szybkiego menu", gdzie można by zmieniać podstawowe parametry ekspozycji zdjęć bez błądzenia po głównym menu. Przedstawiciele Sony przekonywali, że to kwestia przyzwyczajenia, ale mimo spędzonych z jednym i drugim modelem nadal twierdzę, że coś w tej sprawie trzeba zrobić.
Ogólnie NEX skonstruowany został tak, aby nawet zupełnie początkującemu użytkownikowi udostępnić techniki fotograficzne mogące znacznie poprawić wygląd zdjęć, które - do tej pory - wymagały pewnej wiedzy fotograficznej i dodatkowych zabiegów. Oprócz znanych już z poprzednich modeli Sony funkcji jak zdjęcia nocne z ręki czy D-Range Optimizer i Auto HDR zwiększające zakres tonalny zdjęcia, w NEX-ie dodana została także funkcja Background Defocus Control umożliwiająca za pomocą prostego wykresu zmieniać głębię ostrości na wykonywanym zdjęciu. Oczywiście nie jest to żaden super zaawansowany system, ale po prostu połączenie trybu priorytetu przysłony z dodatkową możliwością automatycznej zmiany czułości ISO. W rezultacie każdy fotografujący może w prosty sposób kontrolować rozmycie tła na przykład na portretach. Oczywiście funkcja ta dostępna jest tylko w trybie pełnej automatyki iAuto. Sony idzie nawet dalej w pomaganiu amatorom. Początkujący fotograf ma do dyspozycji bardzo rozbudowany poradnik z praktycznymi radami jak dobrze fotografować i jak wykorzystywać funkcje aparatu do poprawy zdjęć. Najwyraźniej ktoś w firmie doszedł do wniosku, że jeżeli wyedukuje klienta, to ten będzie robił lepszy zdjęcia i w rezultacie będzie bardziej zadowolony ze swojego zakupu, a może następnym razem już zastanowi się nad droższą lustrzanką. Pomysł niezły. Na pewno wielu z czytelników fotopolis.pl miało okazję powiedzieć komuś "to nie aparat jest słaby, tylko Ty nie potrafisz go używać".
Kolejną funkcją, która umożliwia fotografującemu - nie tylko początkującemu - uzyskać zaawansowane efekty jest panorama z ręki znana już z modeli Cyber-shot "X", ale w NEX-ie nieco zmodyfikowana. O ile w poprzednich modelach funkcja ta realizowana była za pomocą filmu, o tyle w NEX-ach wykorzystywany jest tryb zdjęć seryjnych. Minusem tego rozwiązania jest to, że podczas wykonywania panoramy aparat "kłapie" migawką (bo lustra oczywiście nie ma), zaletą natomiast możliwość wykonania panoramy w rozmiarze pełnej rozdzielczości zdjęć w pionie. Dodatkową atrakcją, która ma się pojawić już lecie wraz z uaktualnieniem firmware będzie tryb panoramy 3D. Warto też wspomnieć o bardzo dobrze rozwiązanym trybie odtwarzania panoramy na ekranie LCD aparatu.
Jeżeli już doszliśmy do ekranu NEX-ów, to naprawdę warto pochwalić Sony za wykorzystany w tych nowościach wyświetlacz. Odchylany w dwóch płaszczyznach ekran ekran LCD o przekątnej 3" i rozdzielczości 921 000 punktów z technologią TrueBlack i podświetlony diodami LED naprawdę robi wrażenie - jest jasny i kontrastowy. Dodatkowo wyjątkowo cienki.
Sony chwali się, że NEX-5 jest w tej chwili najmniejszym na rynku aparat z wymienną optyką. Aby osiągnąć taki wynik aparat został pozbawiony wizjera oraz wbudowanej lampy błyskowej. Co prawda w oba elementy NEX-a można doposażyć, ale oba korzystają z tej samego złącza, więc nie użyjemy ich na raz.
Jeżeli chodzi o lampę, to całe szczęście producent dostarcza ją w zestawie z aparatem w eleganckim pudełeczku, które można zamocować na pasku aparatu. Lampę możemy mieć więc zawsze pod ręką. Problemem jest tylko, że instaluje się ją dosyć niewygodnie - pokrętło śruby mocującej znajduje się pod palnikiem i nie ma żadnych oznaczeń. Podejrzewam więc, że użytkownicy aparatów podzielą się na dwie grupy - jedni będą mieli ją cały czas na aparacie, drudzy szybko o niej zapomną. Chociaż trzeba przyznać, że sama lampa zaprojektowana została dosyć sprytnie. Jest zasilana z aparatu, a podniesiona automatycznie włącza w aparacie tryb wymuszenia błysku. Chociaż minusem dla zupełnie początkujących może być to, że aparat nie może lampy podnieść automatycznie i po prostu przy słabym świetle przechodzi w tryb zdjęć nocnych (oczywiście jeżeli korzystamy z trybu pełnej automatyki).
Jeżeli chodzi o jakość wykonania obydwu modeli, to jest bardzo dobra, ale nie powala na kolana. Mimo że producent twierdzi, że obudowa NEX-5 wykonana została z metalu, to tego jakoś nie czuć - nie czuć tej solidności, której moglibyśmy się spodziewać. Jak można się domyślić korpus NEX-5 sprawia lepsze wrażenie, niż tańszy i plastikowy brat NEX-3. Jednak różnice nie są duże, a za to w "trójce" lepiej zaprojektowany jest włącznik aparatu. Od strony fotograficznej oba aparaty są identyczne, więc klient może mieć pewien problem z wyborem. No chyba, że stawia na filmy. Tu NEX-5 zdecydowanie wygrywa: Full HD i kodowanie AVCHD.
Zdecydowanie nie można się natomiast przyczepić do jakości wykonania obiektywów. Oba zaprezentowane we wtorek szkła wykonane są po prostu rewelacyjnie. Mają metalowe korpusy, a pierścienie chodzą bardzo płynnie. Dodatkowo w obu zastosowano taki sam bagnet osłony przeciwsłonecznej, więc możemy ją zastosować również w modelu 16 mm, który jej nie ma w zestawie (według informacji pracowników firmy Sony - nie winietuje).
Na koniec naszych wrażeń rzecz, którą Sony musi absolutnie poprawić. Czas włączenia aparatu to prawie 2 sekundy (dokładnie 1,9 sekundy). To stanowczo za długo jak na rok 2010. Co aparat robi w tym czasie? Nie mam pojęcia. W normalnym działaniu zastosowany procesor działa bardzo szybko - powiększanie, przewijanie, a nawet składanie panoram i "hadeerów" jest bardzo szybkie, więc co się dzieje?
Podsumowując, Sony pokazało, że ma swój pomysł na ten segment rynku. Firma skonstruowała aparaty, które mają przypaść do gustu zarówno okazjonalnym pstrykaczom, jak i pasjonatom fotografii. Co prawda Ci ostatni mogą nieco narzekać na pewne niekonsekwencje w obsłudze i słaby dostęp do zaawansowanych funkcji, ale to można poprawić w kolejnych wersjach firmware. Natomiast decydująca może być jakość zdjęć. Tu poprzednie konstrukcje "bezlusterkowców" czyli Compact System Cameras zawiesiły poprzeczkę dosyć wysoko. Czy Sony będzie tu liderem? Kilka zdjęć z nowych aparatów już widzieliście, ale ostatecznie na to pytanie odpowie nasz pełen test, który już wkrótce.
Tymczasem krótka lista dodatkowych informacji, które usłyszeliśmy od polskiego teamu Sony: