Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
77%
Druga generacja najmniejszej lustrzanki na rynku wprowadza szereg usprawnień, dzięki którym ma szansę sprostać oczekiwaniom nawet bardziej wymagających fotoamatorów. Sprawdzamy, jak radzi sobie w praktyce!
Pod względem systematyki obsługi zmieniło się niewiele, choć trzeba pochwalić wspomniane w poprzednim rozdziale wprowadzenie przycisku Display oraz lepsze zaakcentowanie gripu - aparat leży teraz w ręce pewnie, niczym znacznie większe modele z serii EOS. Osoby o większych dłoniach będą czuły jednak pewien dyskomfort - ergonomia zmusza do podginania palców, co może być niewygodne przy dłuższym fotografowaniu. Nikt raczej jednak nie będzie wykorzystywał modelu 200D do wymagającej pracy.
Obsługa aparatu przebiega tak samo jak we wszystkich podstawowych modelach lustrzanek producenta. Pomiędzy trybami fotografowania przełączamy się za pomocą pokrętła PASM, a parametry w obrębie danego trybu regulujemy pokrętłem na górnym panelu w połączeniu przyciskiem Av z tyłu aparatu.
Trochę żałujemy, że producent nie zdecydował się na wprowadzenia drugiego pokrętła, na przykład takiego, jak w modelach z serii EOS-M. Dziś już nawet podstawowe, bezlusterkowe modele konkurencji, a nawet kompakty oferują dwa pokrętła nastaw. Nie widzimy przeszkody, aby były obecne także w lustrzankach z segmentu amatorskiego. Mimo to w przypadku fotografowania w jednym z trybów preselekcji i tak jesteśmy w stanie sprawnie i szybko kompensować ekspozycję i sterować parametrami fotografowania. Zwłaszcza, że przy obecności fizycznych przycisków pozwalających na szybkie i wygodne przełączeniu punktu AF, zablokowanie ekspozycji czy zmianę czułości, mamy pod ręką wszystko, co potrzebne do efektywnego fotografowania.
Aparat posiada niestety bardzo skromne możliwości personalizacji. Nie jesteśmy w stanie nawet przypisać nigdzie funkcji AF-On/AF-L, mimo to nie uważamy, by miało to wpływ na komfort fotografowania dla osób, do których adresowany jest aparat.
Menu personalizacji aparatu Canon EOS 200D
Dobre wrażenie robi menu aparatu, które zaprojektowano tak samo jak w przypadku wszystkich najnowszych modeli producenta. Jest przejrzyste, a pozycje w nim logicznie posegregowane. Dużym plusem jest tu możliwość dotykowej nawigacji, która pozwala szybciej przełączać się pomiędzy zakładkami.
Standardowe menu aparatu Canon EOS 200D
Dla początkujących producent przygotował także specjalny, obrazkowy układ menu, który pomóc ma w zorientowaniu się w jego pozycjach i trybach fotografowania.
Uproszczone, domyślne menu aparatu Canon EOS 200D
Rozumiemy intencję producenta, i nawet podoba nam się jasne podświetlenie pozycji menu, biorąc jednak pod uwagę fakt, że Canon oferuje jedno z najbardziej logicznych i przystępnych menu na rynku aparatów, opcja ta wydaje się jedynie wprowadzać niepotrzebny chaos. Niestety jest ona włączona domyślnie.
Podręczne, dotykowe menu aparatu Canon EOS 200D
Jak zwykle otrzymujemy też bardzo wygodne menu podręczne Q, za pomocą którego możemy dotykowo i błyskawicznie regulować większość najpotrzebniejszych ustawień aparatu. Pod tym względem Canon jak zwykle nie zawodzi.
Wizjer optyczny nie jest niestety najmocniejszą stroną aparatu. EOS 200D może pochwalić się jasnym wizjerem o powiększeniu 0,87x (ekwiwalent 0,54x dla sytemu pełnoklatkowego), co sprawia, że obraz widziany w wizjerze wydaje się względnie duży (jak na aparat APS-C) i nie utrudnia pracy. Szkoda tylko, że oferuje jedynie 95-procentowe pokrycie kadru, a my otrzymujemy skromny zestaw możliwych do wyświetlenia informacji, przez co, aby wygodnie fotografować i tak będziemy musieli spoglądać na ekran LCD. Pod tym względem lustrzankom trudno jednak konkurować z bezlusterkowcami.
Informacje wyświetlane w wizjerze. Czerwona ramka pokazuje w przybliżeniu rzeczywiste pokrycie kadru
Z kolei ekran LCD o rozdzielczości 1 040 000 punktów prezentuje się bardzo dobrze. Druga generacja aparatu wprowadza możliwość obracania ekranu i funkcje dotykowe. Jedno i drugie znacznie podnosi komfort korzystania z lustrzanki. Możliwość obracania ekranu docenią na pewno osoby nastawione na filmowanie, a do tego, dzięki możliwości zamknięcia go ekranem do środka, pozwoli uchronić monitor przed zarysowaniem.
Funkcje dotykowe, jak zawsze w przypadku aparatów Canona wypadają wzorowo. Ekran jest czuły i precyzyjny, a aparat błyskawicznie reaguje na ruchy palców, co ułatwi nie tylko szybką kontrolę parametrów, ale także podgląd zdjęć, który będzie odbywał się na takiej samej zasadzie jak w przypadku naszych smartfonów. Szczególnie cieszy nas fakt, że nie obserwujemy właściwie żadnych opóźnień we wczytywaniu podglądu zdjęć w maksymalnym rozmiarze, a także to, że dokonać tego możemy szybko dwukrotnie dotykając palcem ekranu.
Ekran wypada także dużo lepiej pod względem wyświetlanych informacji - otrzymujemy pełen zestaw parametrów fotografowania, a do tego cieszy nas pojawienie się przycisku DISP, który pozwala na jego wyłączenie, a tym samym oszczędzanie baterii.
Monitor pochwalić można także za wierne odwzorowanie obrazu. W większości wypadków pozwoli nam rzetelnie ocenić kolorystykę i kontrastowość zdjęcia, niestety zauważymy pewną tendencję do zbytniego rozjaśniania zdjęć, co w niektórych wypadkach sprawi, że będziemy intuicyjnie korygować ekspozycję w dół (co nie zawsze jest konieczne). Niestety w całej sprawie nie pomaga także system pomiaru światła, ale o tym w kolejnych rozdziałach.