Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Aparat Sony Cyber-shot DSC-RX10 pozostał nieco w cieniu głośnych premier bezlusterkowców A7 i A7R. Warto jednak przyjrzeć się temu co oferuje 1-calowa matryca i obiektyw 24-200 mm f/2,8. Zanim przygotujemy pełny test tego modelu zapraszamy do lektury pierwszych wrażeń i pobrania zdjęć przykładowych w pełnej rozdzielczości.
Na pierwszy rzut oka aparat Sony Cyber-shot RX10 przypomina klasycznego superzooma. Ma stosunkowo duży grip i potężny, jak na kompakt, obiektyw. Dopiero bliższe przyjrzenie się tej konstrukcji uświadamia, że RX10 z klasycznym superzoomem ma bardzo niewiele wspólnego.
Czytaj także: Sony Cyber-shot RX100 II - test
Sercem aparatu jest 1-calowa matryca CMOS Exmor R (BSI) (znana z przetestowanego na naszych łamach modelu RX100 II) o rozdzielczości 20 megapikseli, która jest obsługiwana przez nowy procesor obrazu Bionz X. Jednak to, co czyni ten aparat wyjątkowym jest obiektyw sygnowany logo Carl Zeiss Vario-Sonnar T*. Jego potężne rozmiary nie biorą się z rekordowego zakresu (oferuje umiarkowane 24-200 milimetrów), ale stałego światła f/2,8. Oczywiście nie można zapominać, że obiektyw musi pokryć 1-calową matrycę, która jest sporo większa od typowych sensorów stosowanych w kompaktach. Wokół przedniej soczewki znajdziemy mocowanie filtrów o średnicy 62 milimetrów, a na tubusie obiektywu dwa pierścienie: szerszy domyślnie odpowiada za zmianę ogniskowej, węższy za ustawianie przysłony. Ten drugi może działać na dwa sposoby: albo z wyraźnym klikiem co 1/3 EV, albo zupełnie gładko, w sam raz do trybu filmowego. Zmiany dokonuje się suwakiem opisanym Click ON/OFF, umieszczonym w dolnej części obudowy.
Następnym fragmentem aparatu, który przyciąga uwagę podczas pierwszego kontaktu jest górna ścianka, która bardziej przypomina górną ściankę lustrzanki, niż kompaktu. Znajdziemy na niej, od lewej, tarczę trybów, malutką lampę błyskową zwalnianą mechanicznie znajdującym się obok przyciskiem, gorącą stopkę, stereofoniczny mikrofon, podświetlany na pomarańczowo monochromatyczny wyświetlacz z podstawowymi parametrami (czas, przysłona, balans bieli, licznik zdjęć, stan baterii, napęd), tarczę korekty ekspozycji, spust migawki z gwintem na mechaniczny wężyk, zintegrowany z wygodnym włącznikiem i dźwignią obsługującą zoom aparatu, a także przycisk funkcyjny C, który domyślne odpowiada za zmianę czułości ISO. Takie nagromadzenie elementów sterujących i kontrolnych sprawia, że aparat obsługuje się wygodnie i intuicyjnie, a fotograf przyzwyczajony do lustrzanek czy zaawansowanych bezlusterkowców szybko "poczuje się jak w domu".
Jak na zaawansowany kompakt przystało w RX10 nie mogło zabraknąć wizjera. OLED o rozdzielczości 1 440 000 punktów nie bije żadnych rekordów, ale w praktyce sprawdza się bardzo dobrze. Muszla oczna została dość wyraźnie wysunięta poza tylną ściankę aparatu, dzięki czemu aparat wygodnie trzyma się przy oku. Do dyspozycji użytkownika pozostaje też 3-calowy odchylany ekran LCD o rozdzielczości 1 228 000 punktów.
Czy RX10 ma jakieś wady? Nie mieliśmy go w rękach zbyt długo, mimo tego kilka drobiazgów przykuło naszą uwagę. Kilka razy przypadkowo przestawił nam się suwak Click ON/OFF sterujący pracą pierścienia przysłon - ma dokładnie takie samo karbowanie jak sam pierścień. Irytująca może być też praca zoomu - pierścień zmiany ogniskowej nie działa mechanicznie, a jedynie steruje silniczkiem elektrycznym poruszającym soczewkami. Zmiana z 24 na 200 milimetrów trwa przez to dość długo. Ten sam element ma również wpływ na czas uruchamiania się aparatu (ponad 2 sekundy do pierwszego zdjęcia). RX10 po pstryknięciu z OFF na ON wysuwa obiektyw do pozycji 24 mm, co zabiera dodatkowy czas.
Sony Cyber-shot DSC-RX10 to już kolejny produkt tego producenta, który wymyka się łatwym ocenom z jednej prostej przyczyny: właściwie trudno znaleźć mu konkurenta. Nie są nim z pewnością normalne superzoomy z matrycami o rozmiarze 1/2,3 czy 1/1,7 cala. 1-calową matrycę mają bezlusterkowce Nikon 1, ale w tamtym systemie próżno szukać obiektywu (a nawet obiektywów), który oferowałby zakres 24-200 mm i stałe światło f/2,8. Rzadko mamy też do czynienia z kompaktami o tylu "smaczkach": monochromatyczny ekranik, pierścień przysłon, gwint na mechaniczny spust migawki. Brak bezpośredniej konkurencji utrudnia też dyskusję o cenie. Około 5000 złotych to dużo, ale ile jest warty sam obiektyw RX10? Ile kosztowałby zestaw obiektywów kryjących taki zakres we wspomnianym systemie Nikon 1 (gdyby taki zestaw w ogóle powstał)?
Na koniec tradycyjne pytanie - dla kogo ten aparat? Dla wszystkich, którzy nie potrzebują i nie chcą aparatów z wymienną optyką. Obiektyw Zeiss 24-200 mm f/2,8 jest niezwykle uniwersalny, wystarcza w większości sytuacji. RX10 dla wielu osób może się okazać idealnym aparatem dla podróżników. Stosunkowo niewielkie rozmiary, kompaktowa, a więc zamknięta obudowa, wizjer - to wszystko elementy, które idealnie sprawdzą się w sprzęcie podróżniczym. Tu ograniczeniem może być tylko matryca. Jeszcze inny target to... pasjonaci filmowania. RX10 oferuje zestaw funkcji umożliwiających zaawansowaną rejestrację wideo i już teraz docierają do nas głosy, że wiele osób zainteresowanych technologiami wideo widzi go jako poręczne zastępstwo "handycama".
Na następnej stronie przygotowaliśmy zestaw zdjęć w pełnej rozdzielczości do pobrania.