Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
Majowa premiera Leiki wstrząsnęła światem fotograficznym. Niemiecka firma zaprezentowała pierwszy, seryjny, cyfrowy aparat fotograficzny z matrycą rejestrującą wyłącznie obraz czarno-biały. Leica M Monochrom została zbudowana na bazie pełnoklatkowego dalmierza aparatu Leica M9-P. Dzięki usunięciu mozaiki Bayera, nowe wcielenie M9 powinno zdecydowanie lepiej radzić sobie z wyższymi czułościami. Czy tak jest? Przekonajcie się sami.
W maju br. Leica zaprezentowała model M Monochrom - pierwszy aparat z pełnoklatkową matrycą, rejestrujący jedynie czarno-białe obrazy. Przed matrycą nie ma filtrów RGB i dolnoprzepustowego. Dzięki temu zdjęcia mają się charakteryzować niespotykaną tonalnością i bogactwem szczegółów.
Budowa aparatu została oparta na budowie pierwszego pełnoklatkowego dalmierza modelu Leica M9, a właściwie nowszego M9-P.
Aparat został pozbawiony wszelkich emblemantów producenta i jest dostępny tylko w czarnym, matowym wykończeniu. O tym, z jakim aparatem mamy do czynienia świadczy jedynie grawerka umieszczona na sankach lampy błyskowej.
Poza tą różnicą estetyczną, Leica M Monochrom od M9-P różni się sensorem. Przed 18-megapikselową, pełnoklatkową matrycą nie umieszczono filtra RGB (mozaiki Bayera), ani filtra dolnoprzepustowego - piksele rejestrują jedynie luminancję. Dzięki temu rozwiązaniu zdjęcia mają się charakteryzować niespotykaną tonalnością, bogactwem szczegółów i ostrością.
W formacie JPEG możemy zdecydować się na jedną z trzech opcji tonalnych: sepia, zimne i selenium. Użytkownik może także zdecydować o stopniu nasycenia w dwustopniowej skali.
To wszystkie różnice między modelami M9-P i Monochrom, pozostałe funkcje aparatu pozostały bez zmian: manualne ostrzenie, zmiana przysłony i kółko nastaw czasu. Prostota obsługi tego aparatu sprawia, że każdy kto miał kiedykolwiek kontakt z manualnym aparatem nie będzie miał najmniejszych problemów z obsługą Monochroma. Fotografowanie tym aparatem to czysta przyjemność. Minimalistyczny dizajn, cicha migawka oraz pełna manualność (ewentualnie dobór czasu może być automatyczny), sprawiają, że musimy być ciągle skupieni na kadrze.
Osoby, które miały w ostatnich latach kontakt z jakimkolwiek przyzwoitym aparatem cyfrowym, będą zawiedzione tylnym wyświetlaczem. Leica użyła tego samego, 2,5-calowego, kolorowego monitora LCD, który wyświetla obraz składający się z ok. 230 tys. punktów. Tego typy wyświetlacze były używane w aparatach w 2005 roku. Z całą pewnością jest już najwyższy czas na zmianę tego elementu. Ekran nadaje się praktycznie tylko do wyświetlania histogramu, ocena ostrości czy stopnia naświetlenia jest bardzo utrudniona.
Kolejną wadą, aparatu, którą należy zaznaczyć to prędkość działania. O ile aparat nie ma żadnego problemu z szybkim uruchamianiem się, przechodzeniem do menu czy do trybu odtwarzania, to już zapis zdjęć trwa. W trakcie zapisu możemy jednak nadal wykonywać kolejne zdjęcie więc nie jest to cecha, która dyskwalifikuje ten aparat. W ramach obrony można dodać, że pliki RAW z M Monochrom ważą ponad 30 Mb.
Przy pierwszym kontakcie może dziwić dalmierz, który nie jest oczywistym rozwiązaniem dla wielu fotografujących. Użytkownik komponuje obraz za pomocą wizjera lunetkowego. W jego centrum znajduje się plamka dalmierza - rozdwojony obraz oznacza nieostrość, zwykły (kiedy "duszki" się zejdą) ostrość. Warto zwrócić uwagę, że ostrzyć można zarówno starając się złożyć "rozjechany" obraz w centrum plamki dalmierza, jak i wybierając pionowe linie w kadrze i ostrząc na zasadzie klina (znanego choćby z matówek klasycznych manualnych lustrzanek małoobrazkowych).
Taki sposób ustawiania ostrości, początkującym sprawi pewne problemy. Jednak osoba, która ma wprawę w posługiwaniu się tego typu aparatem jest w stanie wyostrzyć szybko i precyzyjnie. Pomaga w tym także, wypustka która ułatwia ostrzenie, należy jednak zaznaczyć, że jest ona mocowana tylko w szerokokątnych i standardowych obiektywach. Lunetkowy wizjer umożliwia także obserwowanie otoczenia poza kadrem, co w wielu przypadkach będzie jego olbrzymią zaletą.
Jeśli chodzi o samo fotografowanie, użytkownik musi wziąć pod uwagę wyjątkowo konserwatywny pomiar światła w aparacie. Leica M Monochrom za wszelką cenę stara się nie dopuścić do przepalanie świateł, co w przypadku zdjęć pod światło, lub nocnych przy dużej liczbie sztucznych świateł daje opłakane rezultaty w trybie automatycznego doboru czasu. W takich przypadkach musimy skorzystać z w pełni manualnego trybu.
Jeżeli opanujemy pomiar światła Leica M Monochrom odwdzięczy się rewelacyjnymi rezultatami zdjęciowymi. Tonalność i dynamika matrycy czarno-białej po prostu powala. Monochrom nie szumi w cyfrowym tego słowa znaczeniu, ten aparat ma "ziarno". Osoby, które korzystały z klisz czarno-białych będą zachwycone.
Jakość zdjęć
Reprodukcja szczegółów w Leice M Monochrom stoi na bardzo dobrym poziomie. Usunięcie mozaiki Bayera pozytywnie przełożyło się na jakość obrazu. W przypadku Leiki M9 kolorowy szum powoduje utratę nasycenia i kontrastu, przez co traci się również wyrazistość zdjęć. Monochrom nie spotyka się z tym problemem. Szum na wysokich czułościach zdecydowanie się nasila, ale wszystkie dostępne wartości ISO są w pełni użyteczne. Warto także zaznaczyć, że w przypadku aparatu Monochrom szum zdecydowanie bardziej przypomina ziarno znane z tradycyjnych błon fotograficznych. Samą reprodukcję szczegółów będziemy w stanie ocenić w pełni z nowym obiektywem dedykowanym do tego korpusu, czyli Leica APO-SUMMICRON-M 50 mm f/2 ASPH.
Leica M Monochrom
Leica M9
Podsumowanie
Leica M Monochrom to zdecydowanie aparat nie dla każdego. Pierwszą barierą, jak zwykle w przypadku urządzeń tej marki, jest cena. Za Monochroma musimy wyłożyć niebagatelne 29 000 złotych, oczywiście bez obiektywu. Drugą jest czarno-biała matryca. Nie ma możliwości rejestrowania zdjęć kolorowych. Jeżeli te cechy aparatu nas nie odstraszają, warto jeszcze zapoznać się z wadami aparatu, którym jest ekran LCD oraz wolny zapis plików. Monochrom odwdzięcza się rewelacyjną jakością zdjęć, a zakres dynamiczny i tonalny są na bardzo dobrym poziomie. Bardzo dobrze prezentują się także wysokie czułości. Struktura szumu bardzo dobrze imituje ziarno znane z tradycyjnych błon fotograficznych. Do fotografii czarno-białej w tym momencie ciężko znaleźć lepszy aparat. Zwłaszcza, że w zestawie producenta oprócz programu Adobe Lightroom 4 znajduje się wtyczka Silver Efex Pro, która rozszerza jego możliwości jeśli chodzi o obróbkę czarno-białych zdjęć.