Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Model X40 V2, to nowa pojemność, ale też kilka przydatnych usprawnień, o które prosili sami użytkownicy. Czy druga generacja tego popularnego plecaka to najlepszy wybór dla aktywnych fotografów? Sprawdziłem to podczas 6-miesięcznej podróży.
Choć to stosunkowo młoda marka, amerykańska Shimoda zdążyła ugruntować sobie już solidną pozycję na polskim rynku. Wyjątkowo solidne i dobrze przemyślane plecaki zbierają dobre opinie i coraz częściej widuję je na lotniskach i na górskich szlakach.
Rynek jest dziś jednak nasycony i konkurencyjny, dlatego Shimoda musi trzymać rękę na pulsie. Wsłuchując się w głosy użytkowników udoskonaliła niedawno jedną z głównych linii swoich plecaków, wprowadzając cały szereg drobnych poprawek i kilka nowych funkcjonalności.
Pojawił się też nowy wariant kolorystyczny oraz trzy nowe pojemności. Do plecków 30- i 50-litrowych dołączyły najmniejszy model 25-litrowy, testowana tu „czterdziestka”, oraz największy w serii, 70-litrowy Action X70. Warto zaznaczyć, że trzy najmniejsze modele (25, 30, 40l) dostępne są również w wariancie dla kobiet (dodatkowy kolor ale przede wszystkim lepiej dopasowane anatomicznie szelki i pas piersiowy), o czym nie pomyślał dotąd żaden inny producent.
Obie serie to funkcjonalne i ergonomiczne systemy przenoszenia oparte o wymienne kontenerki (Core Unit) – personalizowane wkłady różnej wielkości, które możemy dopasować do ilości posiadanego sprzętu. Lub wyjąć je zupełnie, przekształcając plecak w typowy model turystyczny.
W pierwszej chwili można odnieść wrażenie, że linie Action X i Explore, różnią się jedynie górnym dostępem, a więc zastoswaniem w serii Action zwijanego „komina”. Różnic jest jednak więcej, co wynika z przeznaczenia obu serii.
Kompaktowy Explore to lżejszy i bardziej uniwersalny plecak dla podróżników i fotografów krajobrazu, podczas gdy Action X ma spełniać oczekiwania najbardziej wymagających, aktywnych twórców, pracujących często w trudnych warunkach.
I choć do produkcji obu linii wykorzystano ten sam wytrzymały nylon i powłokę DWR (Durable Water Repellent), poszycie plecaków Action jest grubsze bo wzmocniono je dodatkowo warstwą karbonową, zwiększającą sztywność i odporność na tarcie i rozdarcia.
Ponadto paski kompresyjne w Action X są pokryte termoplastycznym poliuretanem, zyskujemy też więcej punktów montażowych, oraz „pajączka”, który pozwala zamocować do plecaka kask górski czy rowerowy. Słowem, to plecak dla poszukiwaczy przygód, który ma wytrzymać wszystko i przede wszystkim zagwarantować bezpieczeństwo naszego sprzętu w każdej sytuacji.
Zacznijmy od tego, co nie zostało jeszcze powiedziane. Plecaki Shimoda są nie tylko wytrzymałe, ale też świetnie zaprojektowane. Estetycznie zdecydowanie wyróżniają się na tle typowych plecaków fotograficznych i górskich. Minimalistyczne i oszczędne wykończenie powinno trafić w gust również bardziej wyczulonych na tym punkcie fotografów.
Testowany model X40, oprócz wersji czarnej (matt balck) i zielonej (army green) występuje teraz równie w wariancie żółtym, co ma swój wymiar praktyczny (np. lepsza widoczność na szlaku), ale projektanci nie zapominają w jakim świecie dziś żyjemy – podkreślają, że „plecak będzie też pięknie prezentował się na zdjęciach i wideo”.
Ja wybrałem bardziej dyskretny model w matowej czerni. W podróży, w ciągłych transferach i w tłocznych metropoliach lepiej nie rzucać się w oczy i nie ściągać na siebie spojrzeń. Zwłaszcza, że na plecach mamy często od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu tys. złotych. Design Shimody, w odróżnieniu od typowych plecaków foto, nie zdradza też tej wartościowej zawartości.
Większość fotografów wybiera jednak plecaki Shimoda nie ze względu na ciekawe wzornictwo, ale ich wytrzymałość. Poszycie wykonane jest z nylonu powlekanego poliuretanem a faktura, którą dostrzeżemy na powierzchni, to nie dekoracja, a specjalny wzór, który dodatkowo zwiększa wytrzymałość na rozdarcia. W bezpośrednim porównaniu jest wyczuwalnie grubsze i sztywniejsze niż w przypadku plecaków Explore.
Solidne, gumowe w dotyku dno to również nylon z powłoką TPU, ale wykonane z grubszych włókiem (630 danierów). To co zaciekawiło mnie już podczas testu modelu Explore, to obszyte otwory, które zdają się przekreślać szczelność dna, gdy plecak stoi na mokrym podłożu. Zapewne są to otwory drenażowe, które mają poprawiać wentylację i zapobiegać wszelkim niepożądanym naprężeniom, niemniej ich umiejscowienie wydaje się dość niefortunne.
Czy plecak jest wodoodporny? Tak jest. Nie jest jednak wodoszczelny, dlatego w przypadku mocniejszej ulewy warto naciągnąć pokrowiec przeciwdeszczowy, który otrzymujemy w zestawie. W modelach z serii V2 ma on teraz swoją specjalną kieszonkę ukrytą w dnie plecaka. Gdy podróżujemy przez Azję południowo-wschodnią, zwłaszcza w porze deszczowej, okazuje się naprawdę dobrym przyjacielem.
Korzystałem z niego nie tylko w deszczu, ale też podczas zdjęć w mokrym i brudnym środowisku (można go prać w pralce, w odróżnieniu od plecaka). Azja jest wyjątkowo bezpieczna, ale w wielu miejscach na świecie pokrowiec może być też najprostszym zabezpieczeniem przed kieszonkowcami.
Zajrzyjmy do środka. Głównym wyróżnikiem tej serii jest rozwijany komin, który w razie potrzeby zapewni nam dodatkową przestrzeń na rzeczy osobiste. Wypchany po brzegi wygląda okropnie, ale szybko o tym zapominamy, gdy niespodziewanie potrzebujemy tych siedmiu litrów extra.
Górna komora to głęboki rękaw, który po wyjęciu kontenerka wypełnia niemal cały plecak. Wewnątrz znajdują się zasuwane siateczkowe kieszonki na drobiazgi, które są bardzo praktyczne - podobnie jak niebieski kolor wyściółki, który sprawia, że wnętrze jest jasne i łatwiej znaleźć w nim szukaną rzecz.
Do kieszeni możemy dostać się również bez rozwijania komina, przez suwak biegnący przez całą szerokość w górnej części przedniej ścianki. W pierwszej chwili wydaje się to bardzo wygodne, ale już po chwili orientujemy się, że nie mamy dostępu do właściwego wnętrza plecaka inaczej niż przez otwierane plecy.
Gdy plecak znajduje się w luku na bagaż podręczny w samolocie nie mamy wygodnego dostępu do głównej przestrzeni. Możemy oczywiście trzymać rzeczy osobiste tylko w pojemnym rękawie, ale to z kolei utrudnia dostęp do nich gdy na lokacji plecak leży otwarty frontem w dół. I tak źle i tak niedobrze.
Sytuację rozwiązałoby umieszczenie suwaka szybkiego dostępu od strony pleców, tak jak zrobiono to w serii Explore. Możemy oczywiście wypiąć niebieski rękaw (mocowany biegnącym wkoło suwakiem), ale stracimy wraz z nim kilka wygodnych kieszonek.
Przenieśmy się na chwilę na przednią ściankę. W dużej zewnętrznej kieszeni możemy przenosić teraz 16-calowego laptopa, czego jednak nigdy nie rekomendujemy – jest to miejsce najbardziej narażone na mechaniczne uszkodzenia, zdecydowanie bezpieczniejszy będzie w kieszeni na otwieranych plecach.
Bardzo płaska lecz pojemna będzie za to idealna na wkład hydracyjny, czyli bukłak na wodę z wężykiem, który przeplatamy przez ścianki i pasek montażowy w górnej części ramienia.
Głęboko w przedniej kieszeni znajdziemy też małą skrytkę na lokalizator GPS (np. Apple AirTag). W razie utraty plecaka, możemy dość precyzyjnie monitorować jego lokalizację na telefonie. Odkryłem ją po kilku tygodniach, co daje nadzieję, że również złodziej nie znajdzie jej zbyt szybko.
W wersji V2 przeprojektowano również boczne kieszenie. I zrobiono to na wyraźną prośbę użytkowników. Chodzi konkretnie o siateczkowe koszyczki, które możemy teraz zdemontować, choćby po to by obniżyć wagę plecaka. Jeśli wychodziłem na zdjęcia bez statywu, odpinałem obie, bo butelkę z wodą bez problemu mieszczę w kieszeni na ramieniu.
Odpinane koszyczki znalazły też nowe zastosowania. Możemy dopinać je do pasa biodrowego by butelkę z wodą mieć zawsze pod ręką, lub by pełniły rolę sakwy na obiektyw. Możemy też regulować położenie koszyczka i obniżyć jego pozycję gdy chcemy przypiąć wyższy statyw.
Boczne kieszenie – jakże by inaczej - mają jeszcze swoje mniejsze kieszenie, więc poupychamy tu naprawdę sporo różnego rodzaju drobiazgów i akcesoriów, jak dodatkowe baterie kable czy przekąski. Prawa kieszeń to jednocześnie szybki boczny dostęp do kontenerka i ukrytego w nim sprzętu.
Wróćmy więc do środka. Shimoda ActionX40 otwiera się jak lodówka, a więc na bok a nie od góry. Jest to rozwiązanie wygodniejsze, bo potrzebujemy mniej miejsca by rozłożyć się lub sięgnąć po coś na lokacji. Jedynie dostęp do laptopa będzie mniej wygodny, zwłaszcza gdy plecak wypchany jest po brzegi.
W przypadku plecaków Shimoda zdecydowanie brakuje też klamry na rzep, która zabezpieczałaby kieszeń laptopa. Zwłaszcza, że w modelu Action X40 jest ona bardzo obszerna (co ma zalety, bo pomieści również tablet lub drugi laptop) i nie trzyma komputera ciasno, więc jest niemal pewne, że przy niewielkim poruszeniu plecaka „wyjedzie” nam on na ziemię.
Zapytałem o to u źródła. Ian Millar, założyciele i zarazem główny projektant odpowiedział mi, że osobiście nigdy z taką sytuacją się nie spotkał, ponadto należy pracować tak, by unikać ryzyka a z jego rozmów z z fotografami wynika, że mało który z nich w ogóle nosi laptop w plecaku Shimoda (może właśnie dlatego?). "Bardzo ostrożnie wprowadza też kolejne elementy, by nie zwiększać dodatkowo wagi plecaka". Mnie nie przekonał...
Shimoda Action X40 Starter kit to zestaw zawierający średniej wielkości kontenerek (Medium DSLR Core Unit v2). Model 40 litrowy to też najmniejszy plecak w linii, który jest kompatybilny z Large DSLR Core Unit v3 – kontenerkiem, który pomieści długi zoom klasy Sony 200-600 mm.
Wkłady wykonane są bardzo solidnie, są sztywne i estetyczne a jasne wykończenie ułatwia szukanie drobnych akcesoriów w słabym świetle – nie giną w czarnej otchłani jak w przypadku plecaków innych producentów. Jeśli dbamy o sprzęt nie musimy się też obawiać, że będą się brudzić.
Gładkie ścianki sprawiają, że znacznie łatwiej wyczyścić go z ziaren piasku, jeśli te w jakiś sposób dostaną się do plecaka (np. nawieje je wiatr). Kontenerek ma również swój pokrowiec na suwak, którego, właśnie z tego powodu, w piaszczystym środowisku nigdy nie zdejmuję.
Ścianki są cienkie (ale solidne i sprężyste), dzięki czemu odzyskujemy jeszcze nieco przestrzeni na sprzęt. Nie są też tak sztywne jak w pierwszych generacjach plecaków Shimoda więc łatwo dopasujemy je np. do kształtu aparatu.
Wady? W zasadzie tylko jedna, ale istotna. Kontenerki nie mają sztywnej pokrywy, dzięki której stanowiłyby samodzielny, zamykany futerał do przenoszenia, który możemy włożyć do walizki lub bagażnika samochodu. Są może dzięki temu lżejsze, ale zdecydowanie mniej funkcjonalne niż modele konkurencji.
Co jeszcze? Cała garść wszelkich udogodnień. W zestawie znajdziemy mocowanie hełmu, choć raczej nie motocykowego. Przypniemy tu wygodnie kask rowerowy lub górski. Bardzo praktycznym rozwiązaniem są antypoślizgowe dolne paski mocowania akcesoriów, dzięki czemu lżejszy statyw możemy przytroczyć nawet bez koszyczka.
W modelach V2 powiększono też naramienną kieszeń na telefon, tak by pomieściła większe modele jak iPhone Pro Max. Ma też niewielkie oczka, dzięki którym w kieszonce możemy ukryć mikrofon bezprzewodowy, pędzelek do czyszczenia optyki czy długopis, którego na lotniskach co chwila szukamy by wypełnić kolejną deklarację celną.
Aha, jest nawet gwizdek zintegrowany z klamrą paska piersiowego, by móc alarmować w razie nagłego niebezpieczeństwa. Pomysłowość i przezorność projektantów Shimoda nie przestaje mnie zadziwiać...
System nośny to z pewnością mocna strona plecaków Shimoda. Oferuje system regulacji pozwalający dopasować go do wzrostu użytkownika. Profilowane plecy dobrze odprowadzają ciepło, a śliski materiał nie łapie wilgoci i nie brudzi się, jak w plecakach z poduszkami z siatki.
Ramiona są cienkie ale zaskakująco wygodne. Są też dość szerokie ale anatomicznie dobrze dopasowane i nie wrzynają się w ciało. Można je też wymienić na model bardziej klasyczny (simple strap) – węższy i bez kieszonek.
Do wyboru są też trzy warianty dla pań: klasyczne lub pomniejszone (petit) typu classic lub tech (czyli z kieszonkami). Główna różnica to jednak inna krzywizna ramion, które zakręcają mocniej pod pachy i mają dwa paski piersiowe, co pomaga w lepszym rozkładzie ciężaru.
Dla niektórych istotna będzie informacja, że również szerokie ramiona typu tech pozwalają na stosowanie akcesoriów Peak Design. Wystarczy wywinąć oczko w górnej części ramienia i schować je pod pasek montażowy by zrobić miejsce na szybkozłączkę aparatu.
Trzeba jednak pamiętać, że każdy ma własną granicę komfortu i nawet najwygodniejszy plecak wypchany sprzętem po brzegi będzie dawał nam się we znaki. Ten model o pojemności 40 litrów bardzo łatwo udawało mi się dociążyć do poziomu 10 kg i bez pasa biodrowego, który skutecznie odciąża ramiona, nie wybrałbym się na żaden trekking.
Pas dodawany do Action X40 możemy regulować, tak by był użyteczny również dla osób bardzo szczupłych, oraz demontować, za pomocą dołączanej łopatki. Chodzi o to by wygodnie przepuścić go przez kieszeń, w którym unieruchamiamy go szerokim rzepem.
W przypadku większych, a więc często naprawdę ciężkich plecaków, bardzo ważne jest też wygodne i bezpieczne przenoszenie z miejsca na miejsce. Shimoda łapie więc kolejne punkty za dolną rączkę, dzięki której chwytamy go jak skrzynię, oraz boczną, by móc trzymać plecak jak walizkę. Boczna rączka została teraz poszerzona, by móc ją przepuścić przez stelarz uchwytu walizki.
Projektanci plecaków Shimoda to prawdziwi pasjonaci, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Dobrze rozumieją potrzeby twórców i przede wszystkim słuchają swoich użytkowników, wprowadzając oczekiwane zmiany. Dbałość o szczegóły - o czym przekonujemy się na każdym kroku - jest przy tym na zadziwiającym wręcz poziomie. Druga generacja plecaków Action przesuwa granice jeszcze dalej i z pewnością podnosi też poprzeczkę konkurencji. To suma drobnych poprawek, która jeszcze przybliża plecak do ideału.
Oczywiście linia Action nie jest wolna od wad. Na pewno brakuje bezpiecznej i łatwo dostępnej kieszonki na rzeczy osobiste jak okulary i portfel. Mamy co prawda zasuwane siateczkowe kieszenie w niebieskim rękawie, ale gdy plecak jest wypchany po brzegi przeszukiwanie ich nie jest wcale proste. Cały czas czekam też na klamrę zabezpieczającą laptopa i sztywną klapę domykającą bezpiecznie kontenerek.
Problemem – i dotyczy to również zaawansowanych plecaków konkurencji – pozostaje przede wszystkim waga samego plecaka. Stosowanie tak zaawansowanych materiałów i tak rozbudowana ergonomia mają swoje konsekwencje. Shimoda Action X40 Starter kit waży 2,7 kg a więc tylko z podstawowym ekwipunkiem łatwo osiągnąć 10 kg, co stanowi już odczuwalne obciążenie podczas marszu i przekracza limity pokładowe większości linii lotniczych. Trzeba mieć tego świadomość.