Wydarzenia
Widok jest piękny - wystawa zbiorowa Okręgu Warszawskiego ZPAF
Plecaki Peak Design Outdoor mają być doskonałą propozycją na terenowe wycieczki z aparatem. O tym, co mają do zaoferowania opowiada fotograf i podróżnik Przemek Jakubczyk.
Materiał we współpracy z Sansa Europe
W języku potocznym istnieje określanie „buciarza / buciary”, czyli posiadacza dużej ilości i fana butów. Idąc tym tropem, sam siebie określiłbym mianem „plecakarza”. Plecaków, nie tylko fotograficznych, mam ponad 15 i właściwie z każdego korzystam. Dlatego kiedy dostałem propozycję od Peak Design Polska, aby moją kolekcję uzupełnić kolejnym, zgodziłem się od razu. Później, przez kolejne dni z niecierpliwością wyczekiwałem kuriera, aby wreszcie otworzyć paczkę z długo wyczekiwanym przez rynek plecakiem Peak Design Outdoor 45l.
Testy trwały około miesiąca. W tym czasie plecak zaliczył kilka podróży samolotem, wyjście w góry, kilka wyjść w teren na zdjęcia, jakieś 5 tys. km samochodem i całkiem sporo nocy w hotelach. Nosił dużo sprzętu - od zestawu foto, składającego się z 2 korpusów i 7 obiektywów, przez chaos kabelkowo-laptopowy na wyjazdach służbowych, aż po zakupy z popularnego dyskontu. Lekką ręką jestem w stanie stwierdzić, że na moich plecach był przez ponad 100 km spacerów.
To całkiem spory bagaż doświadczeń jak na test plecaka, dlatego kilka dni temu zacząłem pisać tekst, który teraz czytacie. Już byłem w domu, już było wszystko ładnie opisane, już witałem się z gąską, ale pojawił się weekend, a wraz z nim wyjazd na festiwal fotograficzny. W czasie jego trwania jeden znajomy zapytał się, czy jest miejsce na rynku na kolejny plecak, bo już teraz wybór jest ogromny. Serce mówi OCZYWIŚCIE, a rozum „jak by się nad tym zastanowić…?” Fakty są następujące - sam Peak Design ma w swojej ofercie 3 kompletne linie produktowe zawierające plecaki, co łącznie daje 9 modeli - całkiem sporo, nie wspominając już o całej konkurencji. Parafrazując znanego mema „Kolejny plecak? Panie, a na co to komu!”
No właśnie, co takiego ma w takim razie Peak Design Outdoor 45l, że - spojlerując koniec tego tekstu - chcę z nim zostać na stałe?
Przypomnijmy, iż w ofercie PD jest już od kilku lat cała linia produktów Travel Line, która bazuje moim zdaniem na najlepszym i najbardziej uniwersalnym systemie przenoszenia sprzętu fotograficznego, jakim jest system modułowy. O tym, dlaczego pakowanie się w „kostki” jest łatwe, proste i przyjemne, możecie przeczytać w moim artykule z 2022 roku. Pod koniec 2023 r. Peak pokazał wersję v2 wszystkich „modułów”, jednocześnie wprowadzając nowe rozmiary - były lżejsze, z nowymi wodoodpornymi zamkami i ogólnie bardziej „outdoor”. Jak wiemy teraz - był to taki „teaser” nowych plecaków. Linia Outdoor od linii Travel odziedziczyła system mocowania „kostek”, przez co uniwersalność niezależnie od wielkości setupu foto została zachowana. Bardzo chwali się fakt, że nie wymyślano koła na nowo i mając wkłady generacji v1, możemy bez problemu ich użyć.
Warto też tutaj przypomnieć, skąd Peak Design się wywodzi. Dla mnie dwie najbardziej charakterystyczne rzeczy, które są związane z Peakiem, to uchwyt Capture, który doczekał się już 3 generacji, a w nowym plecaku znajdziemy aż 4 punkty jego mocowania (w tym na pasie biodrowym, który jest genialny) oraz zakończone wielkimi sukcesami kampanie na serwisie Kickstarter - w tym ta najnowsza dotycząca opisywanego plecaka, gdzie zebrano 14 milionów złotych, a w produkty na podstawie 8 minutowego filmu uwierzyło 10 tysięcy osób. Nie wiem jak wy, ale ja byłem pod wrażeniem.
Jest kilka rzeczy, których w plecakach i torbach nie lubię i unikam. To np. systemy zamykania przez tzw. roller, gdzie trzeba zawinąć górną część, żeby zamknąć torbę. Teoretycznie ma to zwiększać odporność na wodę i dać możliwość regulacji przestrzeni bagażowej. Takie rozwiązanie jest popularne w torbach typu dry bag czy sakwach rowerowych, a ostatnio, ku mojemu zdziwieniu, również w plecakach. Nie jestem fanem tego rozwiązania, bo jest ono zdecydowanie bardziej czasochłonne i upierdliwe niż zamek czy zatrzask. Dlatego nie byłem zbyt szczęśliwy, gdy zobaczyłem, że w plecakach z linii Outdoor zastosowano właśnie takie rozwiązanie. Jednak czy na pewno? Tu akurat PD wymyślił koło na nowo. Dokładając kilka magnesów i samozaciskający się system z klapą, stworzyli super szybki i wygodny dostęp do komory głównej od góry, ale także przestrzeń, która stała się dla mnie miejscem na Gore-tex i kamizelkę puchową lub bukłak z wodą.
Kolejna grupa udogodnień to małe, elastyczne siateczki. Jestem przekonany, że kilka miesięcy temu ktoś, kto projektował plecak, dostał próbkę tego materiału do ręki i stwierdził: „Przyszyjemy je wszędzie! To będzie super”. No i się nie mylił. Po dwie elastyczne kieszenie na statyw, wodę, mapę, obiektyw, kijki trekingowe lub co tam sobie wymyślicie, dwie kieszenie na szelkach i dwie na pasie biodrowym i jedna w środku - to idealny system, żeby poukładać wszystko, co najważniejsze.
Ostatnim, ale chyba najważniejszym newsem, jest system nośny. Jest wygodny. Bardzo. Szelki układają się znakomicie nawet przy większym ciężarze, a pas biodrowy przyjmuje dużą część obciążenia jak w prawdziwym plecaku trekkingowym. Oczywiście pas można schować, „cywilizując” wygląd plecaka lub wypiąć całkowicie, kiedy nasz ładunek nie jest ciężki.
Jak wspomniałem kilka akapitów wyżej, system modułowy to jest w mojej opinii aktualnie najlepszy system dostosowania plecaka do siebie. Wkładamy taki wkład, jakiego potrzebujemy. No właśnie WKŁADAMY, a gdyby tak jeszcze przyczepić, przywiesić, zawiesić, przełożyć? PD stworzył system przez duże S.
Popatrzmy bliżej. Oprócz plecaków 25l i 45l pokazały się torby Sling 2l i 7l. Takiego Slinga możemy używać jako mniejszą bądź większą torbę, nerkę lub przypiąć go z tyłu plecaka jako zewnętrzną kieszeń. Wersja 2l może być też przypięta między szelkami jako pas piersiowy, a do 7l wkładamy wkład Peak Design Camera Cube X-Small i mamy całkiem fajną torbę na aparat z obiektywem.
Plecak dostał też, jak to mówi mój 5-letni syn, „300 milionów tysięcy” jako określenie „dużej liczby”, mocowań do zewnętrznych pasków, gumek itp., do których można przytroczyć mały namiot, karimatę czy linę wspinaczkową (ja chyba wszystkich jeszcze mocowań nie odkryłem).
Outdoor jest super, jest cool i jest moim ulubionym plecakiem. Koniec i kropka. Czy w takim razie powinienem teraz pozbyć się już mocno zasłużonego w boju Travel Line? Nie! Travel Line to przepiękna „cegiełka”, po którą zawsze sięgnę, jeżdżąc z hotelu do hotelu, na szkolenie, do samolotu i tam, gdzie miejsce docelowe jest „cywilizowane”. Kabelki powkładam do organizatorów wszytych do środka, pół plecaka uzupełnię sprzętem foto, drugie pół ciuchami i mogę śmigać na każde zlecenie. To taki wszystkomający „suv”. Outdoora wezmę wszędzie indziej - w góry, na zakupy, na citybreak, na rower, pod namiot i mógłbym tak wymieniać przez najbliższe 30 min, a najciekawsze jest to, że do garnituru też, bo po odpięciu pasa biodrowego nie wyglądamy jakbyśmy właśnie zeszli ze szlaku, tylko mamy na plecach ładny designerski plecak.
Istotny fakt w przypadku Outdoora to jego waga - lekko powyżej 1,5 kg bez pasa biodrowego dla rozmiaru 45l, co jest moim zdaniem ważne dla każdego podróżującego samolotem tylko z bagażem podręcznym.
W mojej szafie 70% odzieży to marki outdoorowe i nie dlatego, że lubię jak na klacie świeci mi wielka nazwa pewnej argentyńsko-chilijskiej krainy, ale dlatego, że w większości to ubrania długowieczne, uniwersalne i wygodne, niezależnie od tego, co robię, gdzie i w jakich warunkach. Tak samo jest z tym plecakiem - uniwersalność i trwałość bije od niego na każdym kroku. Dlatego jeśli szukacie plecaka, znajdźcie najbliższy sklep, w którym można go obejrzeć lub dorwijcie ekipę z Peak Design na jakimś wydarzeniu, skompletujcie puzzle z całego systemu pod siebie i załóżcie na plecy. Z dużym prawdopodobieństwem będzie to Wasz nowy plecak.
Nie samą fotografią człowiek żyje albo przynajmniej nie zawsze stawia ją na pierwszym planie, a trzeba sobie powiedzieć jasno - to nie jest tania pasja. Dlatego miło by było, gdyby część posiadanych rzeczy nie była tylko “do wyjścia na zdjęcia”. Z serią Peak Design Outdoor tak jest, bo na przykład okazało się, że Sling Outdoor 7l jest świetną tobą na aparat z obiektywem, dokumenty, klucze i inne w czasie wycieczek rowerowych, bo świetnie trzyma się na plecach dzięki dodatkowemu paskowi stabilizującemu.
Nawet jeśli nie biorę aparatu w ogóle, to jest to świetna opcja, ponieważ wkład po prostu wyciągam. Oczywiście nie byłbym sobą gdym nie wykonał małego druciarstwa i Slinga 7l nie przypiął na pasie piersiowym nie tylko w plecaku PD, ale i dużym plecaku turystycznym czy nosidle dla dziecka co rozwiązuje całkowicie problem noszenia sprzętu foto na trekkingach np. w górach. Lubię ten system!
Więcej informacji o plecakach i torbach z linii Peak Design Outdoor, ich ceny oraz informacje gdzie kupić, znajdziecie na stronie peakdesign.pl a także w artykule, który ukazał się na łamach Fotopolis.pl na początku września - Peak Design Outdoor Backpack i Sling - nowa linia plecaków outdoorowych
Na plecak Peak Design Outdoor możecie głosować w naszym plebiscycie w kategorii “Akcesorium roku” - Plebiscyt Fotopolis 2024
Fotograf, podróżnik, szkoleniowiec, od 16 lat codziennie z aparatem w ręku. Zawodowo OM System Technical Expert (dawniej Olympus Polska). Prywatnie miłośnik podróżowania z plecakiem (im dalej tym lepiej, a najlepiej do Azji), spontanicznych wyjazdów i małych aparatów. Główne tematy przed jego obiektywem to sporty ekstremalne, dzika przyroda, podwodny świat oraz krajobrazy (im bliżej przyrody tym lepiej!).
instagram.com/przemek_jakubczyk/