Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Temat miesiąca
Zarabiaj na fotografiiPierwsze kroki nigdy nie są proste, pierwsze zlecenia dobrze płatne, a pierwsi klienci zawsze zadowoleni. Jak wejść na niełatwy rynek zawodowej fotografii radzą wykładowcy Akademii Fotografii: Dawid Markoff, Rafał Siderski i Łukasz Halczak.
Fotoreportaż od zawsze był kuszącą dziedzina fotografii. Z jednej strony pozorna prostota wykonywania takich zdjęć - wystarczy wyjść na ulicę, paradę, festyn, demonstrację i fotografować to co nas otacza. Nie trzeba organizować sesji i iść na kompromisy z modelkami, fryzjerami, wizażystkami itp. Tylko fotograf i jego temat. Do tego dochodzi misja fotoreportera - zmieniać świat i walczyć z nierównościami - niemal jak bohater ze świata Marvela. Potem pojawiają się historię o Robercie Capie które w połączeniu z filmami wojennymi z fotografami w roli głównej budują romantyczny obraz tej profesji.
Część fotografów po tym jak zdadzą sobie sprawę, że prostota jest tylko pozorna a obraz fotoreportera z historii i filmów jest tak prawdopodobny jak wymienione przeze mnie historie o superbohaterach, wciąż chce zajmować się tym typem fotografii. To dobrze, bo oznacza to, że znaleźli coś czemu chcą poświęcić swój czas i energię. Z czasem pojawia się jednak chęć, by poza satysfakcją i prestiżem nasza praca przekładała się też na coś innego. Czas zacząć zarabiać na naszej pasji.
fot. Rafał Siderski
Najbardziej naturalnym miejscem pracy fotoreportera jest prasa. Jeśli uda nam się zatrudnić w gazecie, niezależnie czy będzie to duży tytuł ogólnokrajowy czy mała lokalna gazeta, najcenniejszą rzeczą jaką możemy wynieść z takiej współpracy jest doświadczenie. Przy odrobinie szczęścia trafimy do zespołu z doświadczonymi kolegami i koleżankami. Jest to świetna okazja do poznania praktycznej strony pracy fotoreportera. Od przygotowania się do tematu po standardy opisywania zdjęć. Nie pracujemy jednak za doświadczenie i za zdjęcia dostajemy normalne wynagrodzenie. Nie ma uniwersalnego cennika zdjęć w gazecie. Każda z redakcji płaci inaczej, a cena za zdjęcie zależy od wielu czynników. Wielkości w druku, miejsca w gazecie - inaczej płaci się za „jedynkę” a inaczej za środek - wszystko to wpływa na ostateczną wycenę. Jeśli pracujemy w lokalnym oddziale, a nasze zdjęcie zostanie wykorzystane w tzw. grzbiecie to jest to wyceniane dodatkowo. Należy tu pamiętać żeby nie godzić się na umowy, które pozbawiają nas praw majątkowych do naszych zdjęć.
Drugim miejscem gdzie fotoreporter może zarabiać pieniądze jest agencja fotograficzna. Jest to pośrednik pomiędzy fotografami a klientem - czyli zazwyczaj prasą. Wykonujemy zdjęcia zlecone przez agencję lub udostępniamy z ich pomocą swoje własne materiały. Fotoedytor ma wtedy w jednej bazie - jednej agencji - duże archiwum w którym za pomocą słów kluczowych i opisów może wyszukać interesujące go zdjęcia. Rozliczenie z agencją następuje zazwyczaj po sprzedaniu zdjęcia, niezależnie czy jest ono z naszego prywatnego archiwum czy tematu zleconego przez agencję. Do tego dochodzi jeszcze podział takiego zysku który zazwyczaj odbywa się według zasady pół na pół. Zdarza się że realizujemy tematy, które przynoszą nam dochód, ale też takie na których - przy dobrym wietrze - wyjdziemy na zero. Wraz z długością pracy w agencji będzie rosła nasza zdolność do wykonywania zdjęć bardziej uniwersalnych, czyli takich które będzie można wykorzystać wielokrotnie. Zdjęcia z konferencji prasowej są jednorazowe - aktualne tylko dziś - ale jeśli przy okazji wykonamy serię prostych portretów, będą one mogły być wykorzystywane wielokrotnie.
fot. Rafał Siderski
Kolejnym sposobem na zarabianie jako fotoreporter jest sprzedaż autorskich materiałów. Zasada jest prosta - proponujemy w redakcjach kompletny, ukończony produkt. W każdym tytule prasowym znajdziemy pozycję takie jak fotoedytor lub szef działu foto. To do nich powinniśmy wysyłać propozycję z gotowym materiałem. Jeśli temat jest oryginalny, a zdjęcia przynajmniej rzetelne to jest szansa, że coś z tego będzie. Jeśli sami piszemy lub jesteśmy w duecie z dziennikarzem, który napisze dobry tekst, to prawdopodobieństwo publikacji rośnie. Dla gazet jest to sytuacja bez ryzyka. Nie kupują kota w worku, tylko konkretny produkt. Dla fotografa jest trochę gorzej, bo to na nim spoczywa całe ryzyko i koszty. Nigdy nie mamy pewności, że nasz czas, energia i pieniądze włożone w realizację - kiedyś się zwrócą. Jednocześnie nasze autorskie materiały mogą być naszą przepustką do nowych zleceń. Nawet jeśli temat który zaoferowaliśmy z jakiegoś powodu nie zostanie opublikowany, to jest najlepszą wizytówką naszej pracy. Często gdy redakcja będzie szukać fotografa woli skorzystać z kogoś kto już udowodnił, że umie zrealizować temat i opowiedzieć historie w zdjęciach.
fot. Rafał Siderski
Sytuacja na rynku prasowym jest ciężka. Tytułów jest mało a chętnych do pracy w nich dużo. Nie oznacza to jednak że musimy pożegnać się z pracą fotografa lub przebranżawiać się na zlecenia które nas nie interesują. Fotoreporter może wykorzystać swoje umiejętności nie tylko w zleceniach prasowych, ale też w takich gdzie możemy wykorzystać nasze umiejętności.
fot. Rafał Siderski
Mimo załamania się rynku prasowego sposobów zarabiania dla fotoreportera jest naprawdę dużo. Wymieniłem tu najważniejsze, ale jest ich znacznie więcej. Wystarczy znaleźć dla siebie nisze i potraktować swoją fotografię jako zbiór konkretnych umiejętności, a nie zdolność do robienia tylko fotoreportaży.
Nie można jednak zapominać o jednym. Niezależnie czy będziemy pracować dla prasy, robić śluby czy tworzyć obrazy na potrzeby mediów społecznościowych to nasza marka i zaufanie jakim obdarzą nas klienci zależą od tego jakiej jakości będziemy robić zdjęcia. Czy będzie to lokalny temat o nielegalnym wycięciu drzewa, ślub pary z dużej miejscowości czy zlecenie dla znanej firmy obuwniczej nasze zdjęcia są wizytówką nas samych. Nie zapominajmy o tym.
tekst i zdjęcia: Rafał Siderski / rafalsiderski.com