Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Miesiąc Fotografii w Krakowie odbył się w tym roku po raz ósmy. Na cały, wyjątkowo kapryśny pod względem pogodowym maj Kraków stał się miejscem spotkań fotografów nie tylko z Polski. Nie trudno zauważyć, że program festiwalu z roku na rok jest coraz szczuplejszy. Nie jest to bynajmniej zarzut. Podczas tegorocznej edycji organizatorzy skupili swoją uwagę na fotografii brytyjskiej, której został podporządkowany cały program główny.
Dodatkiem do niego był doceniony zarówno przez prasę jak i widzów ShowOff, czyli prezentacja młodych polskich fotografów wybranych przez trójkę kuratorów. Nie musimy się zgadzać z ich wyborami, ale trudno odmówić im własnego zdania i gustu. Bardzo ciekawe okazało się zestawienie postaw najmłodszych, nastoletnich twórców z bardziej dojrzałymi postawami, którego świadkami byliśmy podczas pokazu Pecha Kucha Night w Alchemii. Z tej sekcji warto wyróżnić projekty Agaty Kadenacy, Pawła Bajewa, Dominiki Kamińskiej i Łukasza Biedermana. Dodatkiem do przygotowanych wspólnie z kuratorami wystaw była prezentacja innych dostrzeżonych przez Kubę Dąbrowskiego, Mikołaja Komara, Jacka Porembę, Karola Radziszewskiego i Tomka Sikorę projektów, które zostały wyeksponowane, w likwidowanej niestety Galerii Delikatesy w formie autorskich książek. To bardzo ciekawy pomysł docenienia młodych fotografów i możliwość zapoznania się z ich twórczością. Wszystkim pracom towarzyszyła oryginalna ekspozycja, co można zobaczyć na poniższych zdjęciach.
Punktem wyjścia do wystaw programu głównego zatytułowanego "Wielkie Nadzieje. Fotografia z Wielkiej Brytanii" była znakomita wystawa Tony'ego Ray'a Jonesa, którą do 4 czerwca możemy oglądać w Galerii Starmach. O przedwcześnie zmarłym, niezwykle utalentowanym i pracowitym artyście pisaliśmy już wcześniej. Przypomnę tylko, że do inspiracji jego twórczością przyznaje się Martin Parr, który był gościem festiwalu. Zapewne obecny również na wernisażu Vladimir Birgus zauważył "coś niewysłowionego" w twórczości Jonesa. Oprócz humoru i szczypty surrealistycznego absurdu, które to cechy są często wymieniane w związku z twórczością Brytyjczyka przez jego prace przebija nostalgia.
Jedną z cieplej przyjętych wystaw była "Melodia dwóch pieśni" Marka Powera, która możemy oglądać w Międzynarodowym Centrum Kultury do 27 czerwca. Trudno odmówić zdjęciom członka agencji Magnum uroku moje wątpliwości budzi natomiast wartościowość i celowość jego pracy. Jego fotografie są przykładem na prawdziwość tezy wygłoszonej przez Martina Parra, który sugerował, że większość fotografów podchodzi w emocjonalny sposób do fotografii i ulega swojemu wzruszeniu, próbując następnie uchwycić ten moment sięgając po aparat. Mimo dużej sympatii do poświęconego Polsce projektu nie opuszcza mnie przekonanie o przeestetyzowanym i nieco powierzchownym podejściu artysty do tematu. Power jest zafascynowany polskim krajobrazem, za pomocą precyzyjnej techniki próbuje uchwycić jego subtelne piękno. Jego fotografie mają uniwersalny charakter, zbliżając się miejscami do twórczości Alexandra Gronsky'ego, który fotografował przedmieścia Moskwy. Otwarte jest pytanie, czy mówią one coś nowego na temat naszego kraju, czy są w gruncie rzeczy fascynacją obcokrajowca, może głębszą ale jednak fascynacja kogoś obcego. Przypominam, że prace które znalazły się w książce i na wystawie prezentowaliśmy już w naszej galerii.
Wystawa pod kuratelą Jasona Evansa "W tym miejscu nie ma nic" podzieliła uczestników festiwalu. Na ekspozycji w Bunkrze Sztuki oglądamy detale skóry, kadry z życia miasta, martwe zwierzęta, portrety, mieszkania, festiwale, peryferia, wysypiska śmieci. Pozornie niepasujące do siebie fotografie układają sie w intrygującą i niepokojącą opowieść o kraju i ludziach. Jedno jest pewne - to odważna propozycja kuratorska.W tej samej galerii oglądaliśmy wystawę Anny Fox, na której mogliśmy zapoznać się z wyborem jej projektów, które realizowała na przestrzeni lat. Najciekawiej moim zdaniem wypadły portrety pochodzące z cykli "Z powrotem w wiosce" i "Zdjęcia Lindy".
W galerii Potocka swoje prace pokazał Kalev Erickson. Słynny budynek biurowy projektu sir Normana Fostera i Kena Shuttlewortha zwany "Korniszonem" jest jedynie pretekstem do pokazania jak zmienia się miasto, w którym mieszka autor. Na kolorowych slajdach obserwujemy ludzi na ulicach, targach, przystankach.Niedoskonałe narzędzie (jakim jest w tym przypadku amatorski aparat), przypadkowe kadrowanie pozwalają uchwycić "prawdziwy" obraz miasta.
W Galerii Camelot miała miejsce kolejna odsłona projektu Aktualizacja. Dziewięciu kuratorów wytypowało najciekawszych ich zdaniem współczesnych twórców brytyjskich. Ich prace zaprezentowane były w postaci pokazu slajdów. Dodatkiem do niej były książki i wypowiedzi osób zaproszonych do projektu. Wśród wyróżnionych pojawiają się tacy twórcy jak Simon Roberts czy Seba Kurtis.
Intrygujące montaże Johna Stezakera prezentowane w Galerii Pauza nie wzbudziły mojego entuzjazmu. Podobne prace realizował chociażby pokazywany niedawno w Gliwicach Joachim Schmid.
Ważnym elementem festiwalu były dyskusje towarzyszące wystawom. Podczas przeintelektualizowanego spotkania w Korporacji Art World Tom Hunter otwarcie mówił o tym, że w młodości uważał prace Chrisa Killipia i Martina Parra za żerujące na ludziach. "Nie płacicie ludziom, wyśmiewacie się z nich" - mówił wtedy do kolegów po fachu. Wtedy to postawił sobie za punkt honoru pokazanie znanego mu wycinku społeczeństwa brytyjskiego z należnym mu szacunkiem, w czym pomogła mu inspiracja malarstwem. Efekty pracy Huntera i dziewiątki innych dokumentalistów można oglądać do 11 lipca w Muzeum Narodowym na wystawie "Fakty z życia. Fotografia brytyjska 1974-1997". O wystawie pisałem szerzej tuż po rozpoczęciu festiwalu. Podkreślę tylko, że to moim zdaniem najjaśniejszy punkt tegorocznego festiwalu, pokazujący jak ważny jest głos kuratora w przygotowywaniu zbiorowych wystaw. Duże emocje wywołała również końcówka spotkania związango z premierą eseju Susan Sontag.
{GBMG|oDSC_6498.jpg;MFK;MFK;Prace Toma Wooda w Muzeum Narodowym]
O wydarzeniach towarzyszących pisaliśmy już wcześniej w osobnych tekstach. Przypomnę tylko, że w trakcie festiwalu miały miejsce ceremonie wręczenia nagród w dwóch konkursach: Sittcomm Award i Fotograficzna Publikacja Roku. Również fotopolis.pl wzięło udział w festiwalu. Zorganizowaliśmy wystawę Marka Kurzoka i podsumowaliśmy konkurs "Wielka Brytania oczami Polaków." Miłą niespodzianką było również niekwestionowane zwycięstwo polskiej drużyny nad Brytyjczykami w tradycyjnym towarzyskim meczu piłkarskim, który rozegrali między sobą artyści i kuratorzy.
Rozwój świadomości fotograficznej zawsze odbywa się na wielu poziomach. MFK umożliwia kontakt z wieloma aspektami twórczości fotograficznej. Zdania na temat programu głównego były w tym roku podzielone. Mimo różnic myślę, że każdy zgodzi się ze mną, że Kraków jest niezmiennie miejscem spotkań fotografów z kraju i zagranicy (z naciskiem na Wielką Brytanię w tym roku) - niech nim pozostanie.
Zapraszamy do obejrzenia relacji wideo z Festiwalu: