Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Ten poręczny super zoom, zapracował już na swoją reputację w wersji lustrzankowej. Czy równie dobrze wypada w tandemie z korpusami Sony A? Zapytaliśmy o to praktyków – specjalistów w swoich dziedzinach fotografii.
Artykuł powstał we współpracy z firmą K-Consult, dystrybutorem obiektywów Sigma w Polsce
Japońska Sigma zaprezentowała niedawno jeden z nielicznych na rynku teleobiektywów z mocowaniem Sony E. Kojarzony głównie z cenioną linią ART producent tym razem pokazuje, że konstrukcje z przystępnej cenowo linii Contemporary mogą być świetną alternatywą dla drogich modeli systemowych. Obiektywy z tej serii, to też z założenia modele lekkie i kompaktowe - tak też w dużym skrócie można scharakteryzować nową Sigmę 100-400 mm f/5-6.3 DG DN OS. Ale po kolei!
Karbowane pierścienie, przyjemna i zwarta obudowa - to pierwsze odczucia jakie pojawiają się gdy bierzemy obiektyw do ręki. Średnica przedniej soczewki to tylko 67 mm. Na obudowie znajdziemy też panel z przełącznikami funkcyjnymi sterującymi mi.in.: wydajną dwuosiową stabilizacją optyczną, programowalnym przyciskiem AFL, czy limiterem odległości ostrzenia. Tubus wykonany z metali i kompozytów skrywa zespół 22 soczewek odpowiedzialnych za szeroko rozumianą jakość obrazu. Szybka praca AF w teleobiektywach to podstawa, dlatego, producent zastosował w nim nowo opracowany krokowy silnik AF.
Ciekawym rozwiązaniem jest możliwość zmiany ogniskowych przy pomocy klasycznego obrotowego pierścienia, lub w trybie push&pull. Natomiast przy długich czasach naświetlania, możemy zastosować opcjonalny uchwyt statywowy. Obiektyw wieńczy mosiężne mocowanie, wyposażone w dodatkową uszczelkę, chroniącą przed kurzem i zaciekami deszczu.
Teleobiektywy w naturalny sposób kojarzone są z fotografią przyrodniczą, czy spotterską, gdzie staramy się możliwie wypełnić tematem kadr. Warto jednak pamiętać, że są to bardzo praktyczne narzędzia, które z powodzeniem możemy stosować w wielu rodzajach fotografii. Elastyczny zakres ogniskowych od 100 do 400 mm sprawdzi się również w ujęciach streetowych, portretowych czy dynamicznych sesjach sportowych. Ale warunkiem jest niewielka waga i rozmiary obiektywu, zachęcające do zabierania obiektywu na wycieczki czy spacery.
W parze z rozwojem lekkich aparatów bezlusterkowych postępuje również rozwój mniejszych i szybszych obiektywów. W modelu Sigma 100-400 DG DN napęd AF realizowany jest w oparciu o nowy silnik krokowy, zapewniający sprawne śledzenie obiektu, oka, czy źrenicy w przypadku fotografii portretowej. Tu pojawia się pytanie o zasadność stosowania obiektywu o jasności f/5-6,3 do zdjęć portretowych. W tych wartościach przysłon zazwyczaj trudno jest uzyskać piękne rozmycie tła i spokojne, nieposzarpane przejścia pomiędzy kolejnymi planami kadru. Jak jest w tym przypadku? Spójrzmy na sesję portretową wykonaną obiektywem Sigma 100-400 DG DG przez Darka Bresia.
Jak widać portret i przysłona f/6,3 mogą iść ze sobą w parze. Na charakter rozmycia wpływa bowiem nie tylko maksymalna przysłona, ale również długość ogniskowej. - Przed sesją z obiektywem 100-400 pomyślałem: Światło f/6.3? Uhhh, to będzie smutny efekt. Byłem w błędzie - przyznaje Darek Breś. - Okazuje się, że można stworzyć instrument, który nie musi mieć światła na potęgę, ale przy małych gabarytach daje dużo przyjemności z fotografowania. Nie musimy robić mu specjalnego miejsca w torbie, można go traktować jako uzupełnienie, ale też jako podstawowe szkło.
Pracę i wydajność obiektywu w klasycznym tele-zastosowaniu, przetestował w praktyce również Piotr Wróblewski, fotograf zajmujący się między innymi fotografią lotniczą.
- W lotniczych sesjach A2A, nikt jeńców nie bierze. Siedząc na rampie samolotu nie ma mowy o zmianie obiektywów między innymi ze względów bezpieczeństwa. A i pozujące nam samoloty też są w ciągłym ruchu zmieniając formację jak i odległość od rampy. Musisz mieć elastyczny obiektyw, który pozwoli na wyciśnięcie wszystkiego co się da w każdej chwili bo powtórek nie będzie. Możliwość szybkiej zmiany ogniskowych jest kluczowa – tłumaczy Piotr Wróblewski. - Drugi aspekt to sprawna praca AF. Na górze jest trudniej, ja i samoloty pozujące jesteśmy w nieustannym ruchu. Okazuje się, że opcja śledzenia obiektu i wydajnego AF, bardzo pomaga. Mogłem zostawić kontrolowanie AF i skupić się na pilnowaniu kadrów, to duże ułatwienie. Wspomnę też, że rampa wojskowej Casy, to nie jest samolotowy fotel klasy biznes. Następnego dnia przypominasz sobie, że masz kości i mięśnie - zakwasy są konkretne!
Autor podkreśla, że w takich rozedrganych warunkach niezastąpiona okazuje się wydajna stabilizacja obrazu. - Zwłaszcza, że aby „zamknąć śmigło” musiałem fotografować z długimi czasami. Jak widać na zdjęciach zestaw A7R IV + Sigma 100-400, dały radę!
Zejdźmy jednak na ziemię. Wróćmy do przyrody, przyjrzyjmy się praktycznej funkcji, którą oferuje Sigma 100-400 DG DN, czyli możliwości makro. Okazuje się, że skala odwzorowania obrazu 1:4.1 przy ogniskowej 400 mm może być interesującym rozwiązaniem dla osób zafascynowanych ujęciami z dużym powiększeniem. Dodatkowo Sigma 100-400 generuje obrazek o tak dobrej rozdzielczości, iż bez problemu możemy kadrować zdjęcia z upakowanej 62 megapikselowej matrycy, bez utraty jakości obrazu. Co ważne, dzięki ostrzeniu z odległości ponad 160 cm, nie musimy zbliżać się do obiektu i ryzykować, że nasz model się spłoszy.
Być może nietypowe, ale efektowne zastosowanie teleobiektywu znalazł również Michał Ostrowski. Trener i fotograf zajmujący się m.in. fotografią krajobrazu. Jak widzimy na poniższych przykładach, również przy użyciu teleobiektywu możemy wykonać piękne ujęcia krajobrazowe.
Jak mówi, wielu pejzażystów traktuje nieco po macoszemu obiektywy z ogniskową powyżej 200 mm uważając, że większy zakres jest bezużyteczny w krajobrazie. Okazuje się, że to poważny błąd! - Efekt jest taki, że bez względu na miejsce wykonywania zdjęcia, większość fotografii wygląda niemal tak samo, szerokie rozległe plany, które bardzo często przedstawiają jednocześnie wszystko i nic. Wyjaśnia i jednocześnie zachęca do kreatywnych eksperymentów. - Warto nabyć umiejętność wydobywania z pejzażu detali, ciekawych form, światłocieni czy wreszcie smaczków niewidocznych na pierwszy rzut oka. Posługiwanie się obiektywem o dłuższej ogniskowej, uważam za bardzo ważną umiejętność dojrzałego i świadomego pejzażysty. Część fotografów rezygnuje z posługiwania się tak zwaną długą lufą, z powodu sporych rozmiarów i wagi obiektywu. Trudno się temu dziwić, podczas górskich wypraw czy nawet rodzinnych spacerów, często nie mamy ochoty na noszenie ciężkiego sprzętu foto.
Okazuje się więc, że teleobiektyw 100-400 mm, uważany zazwyczaj za szkło dla „ptasiarzy” i fotografów sportu, może znaleźć zastosowanie w różniących dziedzinach fotografii - co ciekawe nawet w portrecie. Pełnoklatkowy teleobiektyw nie musi też być duży, ani ciężki, możemy go zabrać na wycieczkę czy spacer i realizować całe spektrum tematów fotograficznych, od zbliżeń ptaków czy samolotów, poprzez krajobraz, na ujęciach makro kończąc. I to jest bardzo inspirująca myśl!