Akcesoria
Black November w Next77 - promocje na sprzęt foto-wideo przez cały miesiąc
Myślę, że każdy z nas widział takie budynki. Nie poddające się postępowi cywilizacyjnemu enklawy, bastiony opierające się planom deweloperów, dla których nie ma miejsca we współczesnych miastach. Czasami przybierają one kuriozalny charakter. Jako przykład może służyć mały murowany domek otoczony z trzech stron nowym apartamentowcem, albo stara drewniana chata z zapuszczonym ogrodem, sąsiadująca z elegancką rezydencją z równo przystrzyżonym trawnikiem. Przedwojenna kamienica obudowana nowymi budynkami, spontaniczne targowisko pośrodku miasta, zaniedbane mieszkania czynszowe na zabytkowej starówce - przykłady architektury nie pasującej do nowych czasów można by mnożyć.
To zjawisko stało się tematem prac Petera Bialobrzeskiego, który fotografował w Szanghaju tzw. „nail houses”. Tym mianem określa się budynki, które są jak gwodźcie wystające z twardego drewna - nie mogą być ani wyciągnięte ani do końca wbite. Ich właściciele nie chcą się wyprowadzić, mimo tego, że oferuje się im mieszkania zastępcze. Proces ten widoczny jest szczególnie na terenach, które w bardzo szybkim tempie przechodzą proces urbanizacji. Ofiarą padają nie tylko pojedyncze, stare domy, ale i całe historyczne dzielnice. Znika bezpowrtonie nie tylko architektura, ale ginie również bezcenne dziedzictwo kulturowe.
Fotografie składające się na książkę Nail Houses pokazują miasto podlegające nieustannym przekształceniom. Wielkoformatowa technika pozwala Bialobrzeskiemu uchwycić bogactwo szczegółów, od których aż bolą oczy. Plątanina drutów, sznurków unosi się nad częściowo zburzonymi domami i prowizorycznymi konstrukcjami z blachy falistej, bambusowych tyczek, płóciennych płacht i folii. Suszące się pranie, wiktuały wystawiane na ulicy przez małych sprzedawców zagospodarowują każdy skrawek wolnej przestrzeni. Zdjęcia w większości przypadków zostały wykonane o zmierzchu, co nadaje im specyficzną, nostalgiczną atmosferę. Chłodne barwy wielkomiejskiego oświetlenia kontrastują z ciepłym światłem bijącym z wnętrz małych domków i kramów. Miasto zdaje się być uśpione, prawie nie widzimy w nim ludzi. Uwagę zwraca barwny, wielokształtny „stary świat”, który zestawiony jest z nowym, stalowoszarym, bezdusznym budownictwem.
Może tak ma właśnie wyglądać nowoczesność? Może jest to przejaw naturalnego rozwoju miast? Zmieniając miasta trzeba jednak pamiętać o człowieku i jego prawach, które niestety nie zawsze są respektowane. W tym kontekście stare chińskie przysłowie - „Dopóki to co stare nie odejdzie, nie mogą nadejść nowe rzeczy” - brzmi złowieszczo. Jego wymowę zaostrzają słowa Mao Tse-tunga, który twierdził, że „nie ma konstrukcji bez destrukcji”. W 2007 roku pod wpływem nacisków społecznych rząd chiński podjął historyczną decyzję, nadając własności prywatnej taką samą ochronę, jaką miały do tej pory budynki państwowe. Nowe prawo ma chronić właścicieli domów przed eksmisją bez odszkodowania. Liczę na to, że nadzieje pokładane w tej zmianie nie są bezpodstawne.
Peter Bialobrzeski Nail Houses
Twarda oprawa
Format: 20 x 29,90 cm
116 stron, 63 zdjęć
Hatje Cantz 2014