Branża
Chińczycy idą po rynek analogowy. Light Lens Lab ogłasza start prac nad całą gamą materiałów światłoczułych
Lubię skromne wydawnictwa, które nie pragną być za wszelką cenę “epokowymi dziełami”. Lubię prywatne historie, które są zapisem przeżyć autora. Lubię książki w małym formacie, umożliwiające mi bliski kontakt z nimi. Wszystko to odnajduję w Some Things are Quiter than Others Jacka Foty. Osobisty charakter wydawnictwa podkreśla już delikatna akwarela na okładce oraz naklejka z tytułem i ręcznie napisanym imieniem i nazwiskiem, co budzi automatyczne skojarzenia ze szkolnym zeszytem. Całość dopełniona jest przez grzbiet wykonany z zielonego płótna, w które kiedyś oprawiane były bruliony.
Publikacja jest efektem czterech podróży Jacka Foty do Stanów Zjednoczonych, które odbył w latach 2012-2013. Jaki obraz kraju wyłania się z jego zdjęć? A no taki, że legendarne Stany to całkiem normalne, momentami banalne miejsce. Fota nie rości sobie jednak pretensji do tworzenia wielkich historii opowiadających o Ameryce. Siłą tej książki jest dla mnie cicha, spokojna narracja i przemyślana sekwencja. Zdjęcia płyną, jedno za drugim. Najważniejsze są w nich niuanse, które zauważamy dopiero przy kolejnych odczytaniach - stróżka krwi sącząca się z martwego zwierzęcia, zagięta końcówka rynny, mokre ślady na betonie, cień na torach kolejowych, czy czerwony trójkąt przy miejscach parkingowych. Studiowanie tych smaczków daje prawdziwą przyjemność i sprawia, że po książkę sięgamy wielokrotnie, za każdym razem odkrywając w niej coś nowego.
Zdjęcia z “Some Things are Quiter than Others” przypominają mi momentami prace Martina Kollara. Na fotografiach Jacka Foty, podobnie jak u autora Field Trip nie dzieje się nic specjalnego. Uchwycone za pomocą statycznych kadrów chwile są zapisem zwykłej rzeczywistości. Rurociąg prowadzący donikąd, mydło w płynie na metalowym łańcuszku, ogrodzony teren dla zwierząt na środku pustyni, dachy domów wyrastające z ziemi czy rzeźba goryla stojąca przed warsztatem samochodowym to prace, które wywołują dyskretny uśmiech i niedowierzanie.
Słuszną decyzją była rezygnacja z tekstu, czy podpisów pod zdjęciami, które wprowadziłyby prawdopodobnie zbyt dużo opisowości do projektu opartego jest na błyskotliwym zestawieniu obrazów. Uzupełnieniem narracji wizualnej jest odręczna mapka Stanów Zjednoczonych z zaznaczonymi kropkami będące miejscami, które autor odwiedził podczas swojej podróży. Rysunek wydrukowany jest na papierze w kratkę, a pozostawiona pusta przestrzeń kusi, aby zapisać na niej swoje przemyślenia.
Jedynym mankamentem wydawnictwa jest według mnie rodzaj papieru użytego do druku. Jego gładka struktura kłóci się z surową, zeszytową formą książki. Rozumiem, że wybór takiego podłoża był podyktowany troską o jak najlepszą jakość reprodukowanych zdjęć. Jednak zastosowanie mniej gładkiego (być może matowego) papieru z widoczną strukturą włókien spowodowałoby, że wydawnictwo zachowałoby spójną formę brulionu czy pamiętnika z notatkami. W tym przypadku zdjęcia można by wyróżnić za pomocą polakierowania fragmentów stron. Nie przeszkadza to jednak w tym, że “Some Things are Quieter than Others” jest publikacją, na którą zdecydowanie warto zwrócić uwagę.
Jacek Fota Some Things are Quieter than Others
Miękka oprawa
Format: 165 x 198 mm
104 strony, 44 zdjęcia
Self-published 2014