Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Wbudowana stabilizacja to nie tylko większa szansa na nieporuszone zdjęcia w słabym świetle, ale - o czym często zapominamy - również zauważalnie lepszą jakość obrazu. Sprawdziliśmy, jak technologia VC sprawdza się w nowej linii jasnych stałek Tamron!
Do niedawna wbudowana optyczna stabilizacja była przede wszystkim sposobem na zrekompensowanie mniejszej jasności optyki. Firmy szybko zorientrowały się, że efektywny stabilizator pozwoli im wprowadzać na rynek obiektywy ciemniejsze, ale jednocześnie mniejsze i znacznie tańsze w produkcji. Wiele popularnych zoomów wiodących producentów debiutowało więc ostatnio w wersji f/4 (zamiast f/2,8) ale z dopiskiem IS czy VR w nazwie. Nie wszystkim oczywiście taki ruch się spodobał, bo choć zyskaliśmy nawet 2-3 EV pod względem czasów migawki, tracimy jednocześnie małą głębię ostrości, charakterystyczną dla jasnej optyki.
Wprowadzenie optycznych systemów stabilizacji w jasnych stałkach wydaje się być zupełnie nową ideą. Nie musimy wybierać pomiędzy dużym otworem względnym przysłony a stabilizacją, możemy cieszyć się zaletami obu rozwiązań. W efekcie wykonujemy nieporuszone zdjęcia na jeszcze krótszych czasach lub przy ISO niższym aż o kilka działek. A to może już oznaczać realnie lepszą jakość obrazu!
Pierwszą firmą, która zdecydowała się na takie rozwiązanie, jest popularny producent optyki - firma Tamron. Do niedawna kojarzona była głównie z długimi spacerzoomami, wyróżniającymi się bardzo szerokim zakresem ogniskowych i właśnie wydajnym systemem stabilizacji VC. Teraz optyczna stabilizacje jest jednym z atutów najnowszej linii obiektywów stałoogniskowych tego producenta. W tej chwili dostępne są 4 modele:
Postanowiliśmy przekonać się, jaki wpływ na jakość zdjęć ma system stabilizacji, a do testów wykorzystamy przede wszystkim najnowszy portretowy model Tamron SP 85 mm f/1.8 Di VC USD.