Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Przed konferencją zastanawialiśmy się czy fakt, że organizatorem konferencje są dwie duże firmy, Olympus i Panasonic, jest jaskółką kolejnego wielkiego połączenia na rynku fotografii cyfrowej. "Współpraca w parach" to obecnie bardzo modna tendencja - Konica Minolta i Sony, Samsung i Pentax. W obu wypadkach głównym powodem przystąpienia do mariażu były kłopoty finansowe jednej ze stron. Wiemy, że Olympus nie bije rekordów po stronie zysków, czy zatem święci się kolejna sensacja?
Na razie za wcześnie na takie spekulacje. Niemniej informacje, które dotarły do nas dotychczas wraz z tym czego dowiedzieliśmy się dziś pozwalają na wyciągnięcie kilku interesujących wniosków. Ale po kolei.
Powodem, dla którego Panasonic i Olympus zaprosiły dziennikarzy było zacieśnienie współpracy na polu konstruowania lustrzanek cyfrowych w systemie 4/3. W praktyce chodzi o wspólne opracowywanie niektórych elementów konstrukcji, a że są to elementy kluczowe to mówimy tak naprawdę o koncepcji całego produktu (lub produktów). Pierwszym przykładem, owocem współpracy, są dwie lustrzanki cyfrowe - zaprezentowany 13 stycznia 2006 Olympus E-330 oraz zapowiedziany dziś model Panasonic DMC-L1.
Elementy wspólne obu aparatów są właściwie sercem obu konstrukcji. Pierwszy z nich to mirror box czyli centralny układ z migawką, lustrem, układem celowniczym i sensorem pomiaru światła. Jak już wspominaliśmy przy opisach obu aparatów, jego najbardziej charakterystyczną właściwością jest to, że obraz przekazywany jest zarówno do celownika, jak i do wyświetlacza. Mówiąc krótko, można kadrować z poziomu LCD.
Drugi element wspólny to 7,5-megapikselowy sensor światłoczuły Live MOS w standardzie 4/3 (przekątna stanowi 1/2 przekątnej klatki małoobrazkowej, stąd współczynnik powiększenia ogniskowej wynosi równo 2x). Z informacji prasowej dowiadujemy się, że "sensor uproszczone obwód elektryczny, a odległość między mikrosoczewkami a fotodiodami jest mała, co zapewnia szybszą reakcję i lepszą jakość obrazu gdy światło pada na matrycę pod kątem". Jest też kilka elementów zapożyczonych. Panasonic DMC-L1 wyposażony został w ultradźwiękowy system usuwania zanieczyszczeń z matrycy. Z kolei Olympus - są to tylko nasze domysły - zapewne skorzysta z przetwornika Venus Engine III przy budowie następcy modeli E-1.
To ostatnie stwierdzenie uwiarygodnia fakt, że VE III steruje systemem stabilizacji obrazu Mega O.I.S. Co prawda sam układ stabilizujący znajduje się wewnątrz obiektywu, niemniej jednak jego pracę kontroluje przetwornik. Na tej samej konferencji zaprezentowano pierwszy obiektyw Leica dedykowany do systemu 4/3, i wyposażony w stabilizator Mega O.I.S (oczywiście wymyślili go wcześniej konstruktorzy z Panasonica i dawno temu zaimplementowali do szkieł Leici). Skoro System 4/3 ma być platformą o statusie "standardu dla fotografii cyfrowej" to znaczy, że zarówno ten, jak i przyszłe obiektywy marki Leica, będą zgodne z lustrzankami obu producentów. Aby zgodność była pełna Olympus musi zacząć używać Venus Engine III. Dodajmy dla porządku, że póki co, po założeniu obiektywu Leica D Vario-Elmarit 14-50mm F2.8-3.5 Asph do body Olympusa stabilizator będzie działał wyłącznie w trybie 1.
Podsumowując, obie firmy zapowiedziały dalszą współpracę przy rozwijaniu technologii 4/3 i konstruowaniu lustrzanek cyfrowych w tym systemie. Jaki będzie rzeczywisty udział (finansowy) obu firm pewnie nigdy się nie dowiemy. Niemniej po szokującej wiadomości o przejęciu pionu foto koncernu Konica Minolta przez Sony, nikogo już nie zdziwi analogiczny transfer między dwoma głównymi bohaterami tego artykułu.
Co jeszcze działo się na konferencji? O przystąpieniu niemieckiej Leici do grupy wspierającej System 4/3 już wspomnieliśmy. Kierownictwo firmy już zdało sobie sprawę, że bez zmiany strategii długo nie pociągnie. A zatem elitarność na bok, a nowe sposoby sprzedawania produktów w pierwszej kolejności. Mariaż z Panasoniciem, a zwłaszcza prezentacja lustrzanki przez tę firmę, to dla Niemców doskonała okazja by znów poważnie zaistnieć na rynku wymiennej optyki.
Na koniec słów kilka o Sigmie. Przedstawiciel koncernu rozpoczął swoje wystąpienie od... gorącego podziękowania kierownictwu Panasonica i Olympusa, za to że zaprosiło go na konferencję i pozwoliło wziąć w niej udział. Z jednej strony była to typowa japońska kurtuazja, lecz z drugiej przyznać trzeba, że Sigma nabrała wiatru w żagle i staje (prawie) jak równy z równym z najlepszymi. Jej wysiłki zostały docenione, a zapowiedziane na ten rok 5 obiektywów z mocowaniem 4/3 to dla promotorów systemu z całą pewnością wkład nie do przecenienia.
Wszystko wskazuje więc na to, że System 4/3 ma szansę, jeśli nie stać się powszechnym standardem dla fotografii cyfrowej, to przynajmniej być platformą technologicznej współpracy dla kilku ważnych firm. A to już coś.