Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Redakcja fotopolis.pl po raz pierwszy wybrała się na targii https://www.fotopolis.pl/index.php?g=473|CP+ do Japonii. Od kilku lat obserwowaliśmy pojawiające się tam premiery, widzieliśmy jaki mają wpływ na rozwój rynku i postanowiliśmy, że musimy tam być, żeby przekazywać naszym czytelnikom informacje z pierwszej ręki, a nie bazować na doniesieniach innych serwisów.
Targi w Jokohamie to jedna z trzech najważniejszych targowych imprez fotograficznych na świecie, a po wchłonięciu PMA przez CES, można śmiało powiedzieć, że druga pod względem wagi po Photokinie. Tyle, że w tym roku... Photokiny nie będzie, więc znaczenie CP+ rośnie. Już zeszłoroczna edycja przyniosła sporo znaczących premier. Z aparatów zobaczyliśmy na przykład Olympusa OM-D i Nikona D800/D800E, a do tego mnóstwo ważnych obiektywów jak M. Zuiko Digital ED 75 mm f/1,8, M. Zuiko Digital ED 60 mm f/2,8 Makro, Canon EF 24-70 mm f/2,8L II USM, stabilizowane 24mm f/2,8 i 28mm f/2,8 czy Tamron SP 24-70 mm f/2,8 Di VC USD - żeby wymienić tylko najpopularniejsze. Tegoroczna edycja dorównywała bogactwem premier optycznych, ale widzieliśmy nieco mniej spektakularne premiery aparatowe. Czy mimo to można wyciągnąć wnioski, gdzie zmierza branża fotograficzna? Spróbujmy.
Rynek japoński nieco odbiega specyfiką od reszty świata. Przede wszystkim w porównaniu z "zachodem" znacznie lepiej sobie radzą bezlusterkowce, które razem mają prawie 50% rynku, podczas gdy w Europie na najlepszych rynkach ledwie dochodzą do 30%. Nie znamy statystyk dotyczących sprzedaży optyki, ale obserwując zwiedzających targi, widzieliśmy, że posiadacze bezlusterkowców raczej mają co włożyć do torby. Producenci od kilku lat nad tym pracowali oferując kity z dwoma obiektywami i promocje na zakup drugiego obiektywu - byle tylko przyzwyczaić użytkowników do wymiany szkieł. Nic dziwnego więc, że większość premier obiektywowych CP+ dotyczyła systemów bezlusterkowych. Widać, że to teraz najważniejszy rynek dla producentów zarówno aparatów, jak i optyki.
Będąc na CP+ nie można nie zauważyć ofensywy systemu Micro 4/3. Z początku uważany za ubogiego krewnego matryc APS-C i "pełnoklatkowych" z czasem okazał się być bardzo dobrą alternatywą na post-kompaktowe czasy. Nie bez znaczenia jest otwartość systemu, która powoduje, że mamy na rynku mnóstwo producentów optyki. W rezultacie możemy dobrać sobie szkło praktycznie do każdych wymagań. Oczywiście M4/3 nadal nie może się mierzyć z takimi potęgami lustrzankowymi jak Nikon czy Canon, ale już staje się takim współczesnym M42.
W czasach, gdy do zrobienia zwykłego zdjęcia wystarczy smartfon, pasjonaci fotografii zaczynają szukać możliwości kreatywnych wykraczających poza programy w rodzaju Instagrama. To im dają wymienne obiektywy - podłączane do korpusów z dobrymi wysokimi czułościami, szybkim AF-em i możliwością ręcznych nastaw ekspozycji. Powrót do starej, dobrej fotografii, kiedy fotograf czerpał radość z odpowiedniego doboru parametrów ekspozycji, wyboru ogniskowej. Dodatkowo dostępne jasne obiektywy pozwoliły zmniejszyć wadę mniejszej głębi ostrość w matrycy 4/3.
Od momentu pojawienia się takich korpusów jak Olympus OM-D E-M5, który stał się wręcz referencyjnym aparatem dla niezależnych producentów optyki, a także najnowszych Lumiksów, NEX-ów 6 i 7, PEN-ów czy serii bezlusterkowców Fujifilm można już spokojnie inwestować w wybrany system, bo korpusy oferują możliwości, które starczą nam na lata. Pozostaje powiększać kolekcję obiektywów. Wydaje się, że producenci zaczynają dostawać, to co chcieli - znowu zaczynamy kupować obiektywy, a w 2013 ten trend się nasili. To pierwsza z naszych prognoz.
Celowo w tym gronie nie wymieniłem Canona i Nikona. Te firmy zdają się nie przekonywać rynku, że traktują swoje bezlusterkowce serio. Mimo że sprzedaż Canona M w Japonii jest zadziwiająco duża, a Nikon inwestuje ogromne pieniądze w promocje One'a, to ich oferta optyki żenująco mała, a próżno szukać obiektywów do tych systemów wśród niezależnych producentów. To nadal dosyć ubogie systemy, bez porównania z M4/3 czy nawet NEX-em. Może dlatego, że Canon nadal oferuje tylko jeden korpus, o dosyć amatorskim profilu i dodatkowo od razu z konwerterem do EF, a Nikon 1 jest systemem zupełnie oderwanym od całego nikonowskiego ekosystemu akcesoriów i jeszcze z dziwnym przelicznikiem ogniskowych. Dyskutowaliśmy o tym w redakcji i jesteśmy dosyć przekonani, że obaj potentaci boją się kanibalizacji swoich tanich lustrzanek. Nie widzą chyba, że już nie ma odwrotu od systemów bezlusterkowych. No chyba, że uważają, że póki się da pociągną z tanimi lustrzankami, a potem przeskoczą nagle na bezlusterkowce i moc ich marek załatwi resztę.
To może nie być takie proste. Poza M4/3 na rynku bezlusterkowym dobrze sobie radzi Sony. NEX-y to nie tylko dopracowane i bezkompromisowo wyposażone korpusy, ale także system w pełni wspierany i rozwijany przez twórcę. Widzą to i doceniają również niezależni producenci optyki oferując szkła z bagnetem E. Sony wybrało drogę, którą powinni podążać Canon i Nikon zanim będzie za późno.
Mocno poza głównym trendem umieścił się Pentax, którego system Q traktowany jest trochę z przymrużeniem oka. Jednak miniaturowy aparacik z tymi swoimi mini obiektywikami i dodatkowo możliwością dobrania - prawie - dowolnych kolorów korpusu (w Japonii i USA) musi budzić sympatię i chęć posiadania takiego gadżetu. Rynku jednak nie zawojuje.
Ciekawie sprawa może się rozwinąć z XF Fujifilm. Firma ta porzuciła System 4/3, mimo początkowego akcesu i wybrała własną drogę czerpiąc trochę z doświadczenia Olympusa, a trochę z własnych doświadczeń ze stylowymi kompaktami z innowacyjnymi rozwiązaniami jak hybrydowy wizjer. Trochę szkoda, bo optyka Fujinon mogłaby bardzo wzbogacić system M4/3, ale z drugiej strony można zrozumieć, że koncern wybrał trudniejszą, bardziej ryzykowną drogę. Ale drogę, która w przyszłości umożliwi im zgarnięcie dużej części tortu, a od strony technicznej nawet wprowadzenie pełnoklatkowego korpusu z bagnetem XF. Fujifilm skazało się na działanie w niszy, ale wypuszczenie w ciągu roku dwóch korpusów i pięciu obiektywów, plany na kolejne pięć i rozmowy z niezależnymi producentami mogą przekonywać, że w system warto inwestować. Rozwój systemów bezlusterkowych kosztem tanich lustrzanek i zaawansowanych kompaktów, to nasza druga prognoza.
Nie ulega więc wątpliwości, że tematem przewodnim tegorocznego CP+ była optyka. Już dawno nie oglądaliśmy takiego wysypu premier nowych obiektywów, począwszy od prawie gotowych konstrukcji prototypowych i referencyjnych, a skończywszy na makietach wykonanych z tektury i papieru. Obiektywową orgię uzupełnia masa najdziwniejszych konstrukcji optycznych zaprezentowanych przez małe i słabo znane firmy - wiele z nich epatuje parametrami, żeby zaistnieć w mediach choć szanse na realne wejście na rynek są iluzoryczne. Typujemy, że gorące premiery optyki w 2013, to będą jasne zoomy dla bezlusterkowców (Olympus?) i jasne stałki do NEX-ów.
No ale co z aparatami? W tym roku nie mieliśmy na CP+ premier na miarę OM-D czy D800. Zobaczyliśmy kilka ciekawych kompaktów - część już na CES kilka tygodni wcześniej - Fujifilm X20 i X100s, Olympusa XZ-10, Sigmę DP3 Merill czy Pentaksa MX-1. Jak widać moda na zaawansowane kompakty nie mija i biorąc pod uwagę jak sprawne układy AF zaprezentowała w swoich kompaktach firma Fujifilm, mogą one w najbliższych latach skutecznie konkurować z bezlusterkowcami. Przecież są użytkownicy, którzy nie mają potrzeby wymiany optyki i standardowa stałka lub niewielki zoom im wystarcza. Tym bardziej, jeżeli zyskujemy w ten sposób na mniejszym rozmiarze. Tylko dlaczego żaden z nich nie ma WiFi? W ten sposób nigdy nie pokonają iPhone'a. Mimo to nasze prognozy dla zaawansowanych kompaktów są dobre. W 2013 roku nadal będzie to rozwijająca się grupa produktów, choć walcząca o swoje z bezlusterkowcami.
Co innego zwykłe kompakty. Te naszym zdaniem nie mają już specjalnie szans w starciu ze smartfonami. Jedyny segment, który jeszcze walczy, to aparaty odporne. Tu jest jeszcze szansa coś zawalczyć.
Ale co w takim razie będzie najciekawszymi premierami aparatowymi 2013 roku? Jeżeli chodzi o aparaty, to jako numer jeden typujemy nowego Olympusa OM-D. Biorąc pod uwagę, jakie zamieszanie wywołała wersja E-M5, na premierę następcy lub wyższego modelu będą czekali nie tylko klienci, ale też konkurenci. Jedynym aparatem, który ma szansę przyćmić tę premierę będzie pełnoklatkowy Sony NEX - o ile w ogóle się pojawi.
Sprawdzimy nasze przepowiednie za rok