Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Dzięki uprzejmości portalu Fotopolis i firmy Sony miałem możliwość testowania aparatu Sony NEX-7. Biorąc udział w konkursie z premedytacją wybrałem ten model. Po pierwsze, coraz większa popularność bezlusterkowców z wymienną optyką wymusza na producentach ciągłe ulepszanie modeli tego segmentu, co pozwala oczekiwać wysokiej jakości aparatu. Po drugie, małe gabaryty i odchylany wyświetlacz umożliwiają dyskrecję przy realizacji tematu konkursu. Po trzecie, prędkość w trybie seryjnym do 10 klatek na sekundę może być pomocna przy uchwyceniu emocji towarzyszących mistrzostwom Euro 2012.
Mieszkam w Łodzi, w mieście gdzie nie odbywają się mecze Euro, moim pomysłem było sfotografowanie kibiców na ulicach, przed i po meczach naszej reprezentacji. Niestety nasi piłkarze pokrzyżowali mi plany i odpadli z turnieju zanim otrzymałem aparat do testowania. Tym samym musiałem znaleźć alternatywne rozwiązanie. Wybrałem się do strefy kibica w łódzkiej Manufakturze. Tutaj przyszedł mi do głowy przekorny pomysł - starałem się sfotografować brak emocji wśród kibiców oglądających mecze po fazie grupowej. Coraz wyższy poziom rywalizacji zdecydowanie nie przekładał się na zaangażowanie wśród kibicujących łodzian i strefa kibica bardziej przypominała leniwy czerwcowy piknik niż trybunę stadionową.
Kilka dni później natrafiłem na obrazek, który sprawił, że poszukałem emocji kibiców całkowicie poza strefą kibica - natrafiłem na wyrwaną stronę z gazety z fotografią znanego piłkarza, któremu ktoś dorysował wąsy i brodę. Okazało się, że to co emocjonuje miliony, czasem jeszcze tego samego dnia trafia do kosza na śmieci lub na ulicę. Emocje jak widać prędko potrafią wygasnąć.
Wracając do testowanego aparatu - NEX-7 to najbardziej zaawansowany bezlusterkowiec Sony. W porównaniu z moim Olympusem E-PL2, plasuje się zdecydowanie wyżej, biorąc pod uwagę specyfikacje obu aparatów. Liczyłem na to, że Sony również w praktyce pokaże swoją wyższość.
Biorąc do ręki model Sony, od razu można poczuć, że to bardziej profesjonalny aparat. Mimo swoich kompaktowych gabarytów, jest stosunkowo ciężki i bardzo dobrze wyważony. Do tego świetnie wyprofilowany uchwyt, wysokiej jakości odchylany wyświetlacz i dwa pokrętła nastawcze pozwalające na szybką zmianę ustawień. I jeszcze elektroniczny wizjer o wysokiej rozdzielczości, którego najbardziej brakuje mi w E-PL2.
Po przejrzeniu instrukcji obsługi i włączeniu aparatu od razu sprawdziłem wizjer i.. miałem mieszane uczucia. Z jednej strony, obraz jest wyraźny, odświeżanie wystarczająco częste, wszystkie niezbędne informacje są wyświetlane, a z drugiej - nieco przeszkadzał mi zbyt duży kontrast wyświetlanego obrazu. W trybie automatycznego wyboru pomiędzy wyświetlaczem a wizjerem, ten drugi uaktywnia się z pewnym opóźnieniem. Zastanawiałem się nad opcją z aktywnym samym wizjerem - wtedy opóźnienie znika, ale ku mojemu zdumieniu wyświetlacz jest wyłączony w każdej sytuacji i nawet zmian ustawień menu dokonuje się tylko patrząc w wizjer.
Kolejną rzeczą, którą sprawdziłem były zdjęcia seryjne. Tutaj byłem pozytywnie zaskoczony. Nie ma problemu z osiągnięciem deklarowanych 10 klatek na sekundę, do tego w trybie zdjęć pojedynczych, czas reakcji po wciśnięciu spustu migawki jest rewelacyjny! Jedynym mankamentem, który zauważyłem to zapis na karcie zdjęć RAW i JPEG jednocześnie, ale być może to kwestia przeciętnej karty pamięci, której używałem.
Później sprawdziłem aparat w plenerze. Mecze zaczynały się około godziny 21, co wymusiło stosowanie wyższych czułości. Ten test aparat Sony zdaje bardzo dobrze. Do ISO 1600 czy nawet 3200 jakość zdjęć jest bardzo dobra, praktycznie bez śladu szumu. Powyżej tej czułości najbardziej wymagający użytkownicy mogą już dopatrzyć się degradacji obrazu. Mam wrażenie, że pliki JPEG generowane bezpośrednio przez aparat nie dorównują jakością plikom wywołanym z RAW-ów, np. w programie Adobe Lightroom.
Podczas robienia zdjęć okazuje się, że przekartkowanie instrukcji nie jest wystarczające by skonfigurować bardziej zaawansowane funkcje aparatu. Układ menu jest dość skomplikowany, zwłaszcza porównując je do Olympusa, gdzie wszystkie funkcje można znaleźć intuicyjnie. Dopiero dogłębna lektura pozwala odnaleźć w Sony możliwość operowania aparatem przy użyciu trzech pokręteł, co samo w sobie jest rozwiązaniem bardzo pomysłowym i wygodnym. Ciężko mi było się przyzwyczaić do wirtualnego koła nastawczego trybów pracy. Mimo, że dostęp do niego jest bardzo prosty i szybki, ciągle szukałem pokrętła w górnej części korpusu.
Fotografując okazało się, że muszę bardzo uważać, żeby przypadkowo nie przestawić korekcji ekspozycji (prawe koło nastawcze), ponieważ dedykowane pokrętło zbyt łatwo się obraca. Dużym udogodnieniem w porównaniu do E-PL2 jest bezpośredni dostęp do ustawień czułości, do czego domyślnie służy tylne koło nastawcze. Umożliwia to szybką zmianę ISO bez odrywania aparatu od oka, co dla mnie jest istotne gdyż nie przepadam za trybem automatycznego wyboru czułości przez aparat.
Warto wspomnieć o jeszcze jednej ciekawostce - zdjęciach panoramicznych. Po wybraniu tego trybu i ustaleniu kierunku obrotu aparatu wystarczy wcisnąć spust migawki i równomiernie obracać aparat aż do momentu wskazanego na wyświetlaczu. NEX-7 wykonuje w tym czasie serię zdjęć, które automatycznie łączy w gotową panoramę. Uzyskany efekt jest zaskakująco dobry, nawet, gdy panoramę wykonujemy bez użycia statywu.
Podsumowując kilkudniowe testowanie aparatu Sony NEX-7, oceniam go pozytywnie.
Do zalet mogę zaliczyć:
- jakość obrazu przy wysokich czułościach
- szybki tryb zdjęć seryjnych
- ergonomiczną budowę
- odchylany wyświetlacz
- brak opóźnienia przy wyzwalaniu migawki
- bezpośredni dostęp do ustawień ISO
Kilka niedociągnięć:
- opóźnienie w aktywacji elektronicznego wizjera przy podniesieniu aparatu do oka
- łatwo obracające się pokrętła nastawcze, co skutkuje przypadkową zmianą np. kompensacji ekspozycji
- skomplikowany układ menu
Wszystkie zdjęcia wykonane zostały przy użyciu obiektywu kitowego.
Zdjęcia czarno-białe zostały wywołane z plików RAW w programie Adobe Lightroom.
Tekst i zdjęcia: Michał Barański