Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Wygląda na to, że 18-krotne zbliżenie optyczne powoli staje się standardem w klasie cyfrówek typu superzoom. Kiedy na rynek trafiał Olympus SP-550 UZ można go było uważać za wybryk natury. W tym tygodniu jednak inni producenci poinformowali o produkcji podobnych modeli - we wtorek, 24 lipca Panasonic pokazał model Lumix FZ18, a dziś poznaliśmy szczegóły dotyczące propozycji marki Fujifilm.
Fujifilm FinePix S8000fd rejestruje zdjęcia za pomocą 8-megowej matrycy CCD o rozmiarze 1/2,35 cala. Do niedawna Fujifilm bazowało na znakomitej jakości swoich matryc, które radziły sobie z wysokimi czułościami, czym firma tłumaczyła brak sprzętowej stabilizacji. Na szczęście 18-krotne zbliżenie wymusiło takie rozwiązanie - zdecydowano się na system stabilizacji matrycy. Nareszcie!
Nie możemy też już ganić Fujifilm za kurczowe trzymanie się niezbyt popularnego standardu kart pamięci xD-Picture - tak jak pozostałe dzisiejsze premiery i aparaty pokazane w lutym tego roku, S8000fd ma podwójne gniazdo. Zapisuje pliki zarówno na nośnikach xD-Picture (dzięki czemu firma nie alienuje użytkowników swoich starszych aparatów), jak i SD/SDHC. Warto zwrócić uwagę na fakt, że mimo podobnej "krotności" zooma co w Olympusie SP-550 UZ i Panasonicu Lumix FZ18, S8000fd zaczyna nieco szerzej, bo od ekwiwalentu 27 mm (konkurencja od 28 mm). Przy szerokim kącie nie wpływa to znacząco na pole widzenia, natomiast na długim końcu mamy już większą różnicę - 486 mm w S8000fd kontra 504 mm u konkurentów. W praktyce jednak te rozbieżności nie powinny być zauważalne. A skoro już jesteśmy przy porównaniach z modelami innych firm, musimy wspomnieć o jednej wadzie dzisiejszej nowości Fujifilm, a mianowicie braku opcji zapisu surowych plikow RAW - zarówno olympus, jak i panasonic dają taką możliwość. Z jednej strony niewykluczone, że FinePix S8000fd ma na tyle lepszą matrycę, że wystarczą JPEG-i, ale z drugiej właśnie z takiej matrycy chciałoby się jak najwięcej "wycisnąć" dzięki RAW-om...
Dobra jakość przy wysokich czułościach pozwoliła na umożliwienie użytkownikowi wyboru automatyki czułości dochodzącej aż do ISO 1600. Zakres ustawień wybieranych ręcznie zaczyna się od ekwiwalentu ISO 64 i kończy właśnie przy ISO 1600 dla pełnej rozdzielczości obrazu. Jeśli jednak jesteśmy skłonni obniżyć rozdzielczość do i tak całkiem przydatnych 4 Mp, będziemy mieli do dyspozycji również wartości ISO 3200 i 6400.
Ponieważ opisywany aparat jest skierowany do zaawansowanego użytkownika, pozwala skorzystać z manualnych trybów ekspozycji dostępnych bezpośrednio z umieszczonej na górnej ściance tarczy trybów pracy. Zdjęcia kadruje się na 2,5-calowym ekranie LCD lub w elektronicznym wizjerze, który jest co prawda malutki (0,24 cala kontra 0,44 cala w Lumiksa FZ18), ale ma za to wysoką rozdzielczość (230 tys. punktów kontra 188 tys. w FZ18). Dziwi jedynie zaledwie 97-procentowe pole krycia zarówno monitora, jak i wizjera.
Aparat jest zasilany czterema "paluszkami", co z jednej strony może być istotną zaletą, ponieważ baterie tego typu kupimy praktycznie w każdym miejscu na świecie, ale z drugiej strony zajmują one więcej miejsca, są cięższe i mniej wydajne od dedykowanych akumulatorów litowo-jonowych. Tutaj jednak Fujifilm trzyma się raz objętej drogi - wszystkie wcześniejsze superzoomy tej marki były zasilane bateriami AA. Szkoda że w innym aspekcie firma nie poszła z duchem czasu i wciąż wyposaża aparaty (nawet tak wysoki model jak S8000fd) w wolne złącze USB typu "Full Speed".
Na koniec przypomnijmy o rozwiązaniu, które Fujifilm wprowadziło rok temu jako pierwsze, a które teraz jest dziś obowiązkową funkcją nowych cyfrówek. Mowa oczywiście o systemie detekcji twarzy. Nie zabrakło go oczywiście również w modelu FinePix S8000fd (jak zresztą wskazują ostatnie litery jego nazwy). Tradycyjnie już aparat wykrywa do 10 twarzy w kadrze, a następnie odpowiednio wybiera punkt ostrości, parametry ekspozycji i balans bieli. W trybie odtwarzania detekcja twarzy ułatwia automatyczną redukcję czerwonych oczu.
Fujifilm FinePix S8000fd trafi do sprzedaży we wrześniu tego roku, a jego amerykańską cenę ustalono na poziomie ok. 400 $. Poniżej zamieszczamy dane techniczne udostępnione przez producenta.