Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Kiedy na początku roku pisaliśmy o aparacie Fujifilm FinePix F40fd, spekulowaliśmy, że jego następca przeznaczony dla zaawansowanych użytkowników, czyli oferujący manualne tryby ekspozycji, pojawi się całkiem niedługo i że zachowując matrycę F40fd może nosić symbol F41fd. Tak przynajmniej wynikało z wcześniejszej praktyki japońskiego producenta. Tymczasem Fujifilm zrobiło nam niespodziankę - nie dość że wybierając nazwę poszło w zupełnie inną stronę, to jeszcze zmieniło przetwornik obrazowy...
Dzisiejsza nowość nosi symbol FinePix F50fd i od F40fd różni się znacznie bardziej niż miało to miejsce w przypadku poprzednich "par" produktów tej linii. Po pierwsze zmieniono matrycę - F50fd rejestruje zdjęcia za pomocą aż 12-megowego sensora typu Super CCD HR 7. generacji. W stosunku do F40fd, które miało matrycę 8-megową, to dość duży skok. Trzymamy kciuki, by nowa generacja była przynajmniej równie niskoszumowa, co poprzednie - zwłaszcza że zachowano rozmiary przetwornika (1/1,6 cala). Firma podkreśla, że za jakość obrazu będzie odpowiadał Real Photo Processor II - brzmi poważnie, miejmy nadzieję, że będzie skuteczny. FinePix F50fd zyskał też kompatybilność z kartami SDHC - F40fd działał tylko ze standardowymi nośnikami SD. Oczywiście firma nie zostawiła na lodzie swoich wiernych klientów i aparat został wyposażony również w gniazdo na karty xD-Picture.
Nie bardzo wiemy, co zrobić z podanym przez producenta zakresem ogniskowych. Obiektyw F50fd jest taki sam, jaki miał model F40fd, wymiary matrycy identyczne, a jakimś cudem podawany przez Fujifilm ekwiwalent ogniskowych zmienił się z 36-108 mm (F40fd) w 35-105 mm (F50fd). Niewykluczone, że tym razem wynik zaokrąglono w dół, by uzyskać wrażenie szerokiego kąta (w końcu 35 mm kojarzy się znacznie lepiej niż 36 mm...). My będziemy się jednak trzymali poprzednich wartości, by czytelnicy nie liczyli na zwiększenie kąta widzenia obiektywu po przesiadce z F40fd na F50fd.
Za to ekran LCD zajmujący znaczną część tylnej ścianki został powiększony naprawdę - jego przekątna skoczyła z 2,5-cala w F40fd do 2,7-cala. Taka różnica może by już zauważalna. Nie zmieniła się za to liczba punktów, która zatrzymała się na poziomie 230 tysięcy. Zaawansowanego użytkownika ucieszą zapewne manualne tryby ekspozycji, ale może zdziwić rezygnacja dwóch rodzajów pomiaru światła - w przeciwieństwie do F40fd do dyspozycji jest tylko 256-punktowy pomiar matrycowy. Tak przynajmniej wynika ze specyfikacji udostępnionych przez Fujifilm. Poprzednik miał jeszcze tryb centralnie ważony i punktowy. Ze smutkiem odnotowujemy też praktyczny spadek wydajności akumulatora. FinePix F40fd mógł na jednym ładowaniu zrobić ok. 300 zdjęć, F50fd zatrzyma się już po 230. Akumulator został zmieniony, ale nawet mimo to nie udało się zachować wydajności poprzedników (o legendarnej wytrwałości modeli F30 i F31fd już nie wspominamy).
Linia Fujifilm FinePix F, w której F50fd jest najnowszym modelem, zawsze słynęła ze znakomitej jakości zdjęć wykonanych przy wysokich czułościach. Co prawda dzisiejsza nowość została wyposażona w sensor Super CCD siódmej już generacji, ale mamy poważne wątpliwości, czy uda się zachować tę jakość przy tak dużym skoku rozdzielczości bez zwiększenia fizycznych wymiarów matrycy. Chcielibyśmy się jednak mylić, a producent zdaje się nie widzieć problemu - F50fd daje bowiem do dyspozycji czułość ISO 1600 przy pełnej rozdzielczości, ISO 3200 przy 6 Mp i 6400 przy 3 Mp. No cóż - z werdyktem musimy poczekać do chwili, kiedy w nasze ręce trafi egzemplarz testowy. Pytanie, czy korzystanie z tak wysokich czułości będzie koniecznie, skoro aparat wyposażono w sprzętową stabilizację obrazu? Kombinacja wysokiej jakości przy wysokich czułościach i stabilizacji matrycy (bo na taki system zdecydowało się Fujifilm) może być prawdziwym rarytasem dla osób fotografujących w słabych warunkach oświetleniowych.
Warto poświęcić kilka słów systemowi wykrywania twarzy. To właśnie Fujifilm zapoczątkowało ten szał i dziś znów ma w zanadrzu coś nowego. Podczas gdy konkurencja walczy o jak największą liczbę twarzy, które aparat jest w stanie rozpoznać (Panasonic Lumix DMC-FZ18 identyfikuje aż 15!), japońska firma poszła w stronę zwiększenia skuteczności. Wersja 2.0 systemu detekcji twarzy zastosowana po raz pierwszy w opisywanym aparacie nie wymaga, by osoby fotografowane były przodem do aparatu. FinePix F50fd potrafi rozpoznać twarze obrócone w stosunku do aparatu aż do profilu, radzi sobie również z osobami w pozycji horyzontalnej. Ilustruje to poniższy obrazek.
Opisywany aparat trafi do sprzedaży we wrześniu bieżącego roku, a jego amerykańską cenę ustalono na poziomie ok. 300 $. Poniżej dane techniczne opisywanego aparatu.