Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Fujifilm FinePix F40fd sprawia wrażenie następcy F31fd, ale w przeciwieństwie do starszego modelu nie oferuje użytkownikowi trybów preselekcji czasu i przysłony. To duży minus dla zaawansowanych użytkowników. Pod tym względem F40fd bliżej do zaprezentowanego w lipcu 2006 modelu F20. Widać jednak, że producent nie chce stracić znakomitej jakości przy wysokich czułościach, stąd obniżenie maksymalnego ekwiwalentu do ISO 2000 (F31fd miał ISO 3200) spowodowane podwyższeniem rozdzielczości matrycy z 6 do 8 Mp.
Wielkość sensora zmieniła się nieznacznie (z 1/1,7 cala na 1/1,6 cala), znów mamy do czynienia z szóstą generacją Super CCD HR, ale jak już wspomnieliśmy liczba pikseli wzrosła do 8,3 Mp. Jesteśmy bardzo ciekawi, czy nowa matryca wytrzyma porównanie ze znakomitą poprzedniczką. Za przetwarzanie obrazów jest odpowiedzialny Real Photo Processor II.
Firma chwali się zwiększeniem kąta widzenia ekranu LCD aż o 25% w stosunku do modelu F31fd. Nie zmieniono za to ani rozdzielczości (230 tys. punktów), ani przekątnej (2,5 cala). Niestety wydajność akumulatora spadła do ok. 300 zdjęć po jednym naładowaniu (wydajność zasilania F30 i F31fb jest już legendarna). Został natomiast ten sam obiektyw (odpowiednik 36 - 108 mm w małym obrazku).
Jak już wspomnieliśmy, FinePix F40fd nie ma ani trybu manualnego, ani preselekcji czasu i przysłony, ma za to 14 programów tematycznych. Poza standardowymi (portret, krajobraz itp.) użytkownik może wybrać np. ustawienie Natural Light & Flash, przy którym aparat wykonuje w krótkim czasie 2 zdjęcia - jedno z lampą, drugie bez - które następnie można porównać na ekranie LCD. W trybie stabilizacji obrazu/naturalnego światła mamy dostęp do maksymalnego ekwiwalentu czułości ISO 2000 - w pozostałych użytkownik wybiera z zakresu ISO 100 - 1600.
Największe zmiany zaszły w wyglądzie, sposobie obsługi oraz standardzie nośników pamięci. Fujifilm FinePix F40fd zapisuje pliki na kartach xD-Picture, ale ma też gniazdo kart SD. To duży krok w kierunku zwiększenia sprzedaży, ponieważ do tej pory jednym z czynników, które odstraszały potencjalnych użytkowników był mało popularny standard pamięci. Format SD dominuje i dobrze, że producent uznał, że nie warto się dłużej upierać, jednocześnie nie wystawiając do wiatru dotychczasowych użytkowników (dzięŻi zachowaniu slotu xD-Picture). Nie wiemy jeszcze natomiast, czy F40fd jest kompatybilny z formatem SDHC.
Dzisiejsza premiera jest nieco wyższa i szersza od wcześniejszego modelu F31fd, ale za to zgodnie z obecnymi trendami aż o 4,5 mm cieńsza. Producent chwali się przeniesieniem tarczy trybów pracy z górnej płytki na prawy skraj tylnej ścianki aparatu. Ma to poprawić ergonomię obsługi, którą z kolei powinien ułatwić nowy graficzny interfejs (duże, zrozumiałe ikony i podpowiedzi dotyczące zastosowania poszczególnych funkcji). Warto jeszcze wspomnieć o systemie Face Detection, który działa nie tylko w trybie rejestracji, ale też podczas odtwarzania. "Zoomuje" wtedy na twarze i ułatwia portretowe wykadrowanie wykonanego już zdjęcia.
Opisywany aparat to bardzo ciekawa propozycja, ale niestety brak manualnych trybów ekspozycji sprawia, że nie skuszą się na niego zapewne osoby najbardziej zainteresowane, czyli użytkownicy zaawansowani. Mamy jednak nadzieję, że już wkrótce firma zaprezentuje model z rozszerzonym wpływem fotografa na ekspozycję - może FinePix F41fd? Tak było z protoplastami całej serii - modelami F10 i F11. Czekamy z niecierpliwością. Tymczasem Fujifilm FinePix F40fd trafi do sprzedaży w marcu bieżącego roku. Amerykańską cenę ustalono na poziomie 299 $. Nie znamy jeszcze szczegółów dotyczących dystrybucji w naszym kraju.
Więcej szczegółów w zamieszczonych poniżej specyfikacjach.