Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Wszystko zaczęło się od matryc światłoczułych wykorzystywanych w lustrzankach cyfrowych. Co prawda część producentów nie chwaliła się pochodzeniem sensorów zbyt ostentacyjnie, ale nie były to dane, których przeciętnie zainteresowany użytkownik nie byłby w stanie odnaleźć. Od jakiegoś czasu furorę robi system rozpoznawania twarzy firmy FotoNation stosowany w większości cyfrówek oferujących taką opcję. Najwyraźniej teraz przyszedł czas na inne komponenty - na przykład wizjery elektroniczne.
Firma Kopin powstała w 1984 roku w laboratoriach słynnej, amerykańskiej uczelni MIT (Massachusetts Institute of Technology). Dziś ma biura i fabryki zarówno w USA, jak i w Azji. Jednym z jej sztandarowych produktów jest linia CyberDisplay oferująca niewielkie wymiary wyświetlaczy, osiągane dzięki niezwykle wysokiej gęstości rozmieszczenia pikseli. Do tej rodziny należy jeszcze bardziej kompleksowy produkt - cały wizjer elektroniczny CyberEVF 230K wykorzystany z Olympusie SP-550 UZ. W momencie premiery japońska firma nie podała do publicznej wiadomości nawet rozdzielczości wizjera - teraz znamy nawet jego producenta (a wizjer ma rozdzielczość QVGA, czyli 320x240, 76,8 tys. punktów). Dzięki możliwości zakupu od zewnętrznej firmy pełnego modułu wizjera elektronicznego (z wyświetlaczem, systemem podświetlenia, soczewkami i obudową) można było znacząco skrócić czas trwania prac projektowych oraz ułatwić proces składania aparatów w seryjnej produkcji, jednocześnie obniżając koszty. Firmy potwierdziły, że zamierzają współpracować w przyszłości.
Opisywana tendencja ma dwoiste znaczenie. Z jednej strony podkreśla presję czasu, jakiej są poddani producenci cyfrówek, która skutkuje koniecznością kupowania poszczególnych komponentów od firm zewnętrznych (co oczywiście nie jest nowością). Z drugiej strony widać, jak bardzo liczy się dziś marka i dobra renoma. Publiczne ogłaszanie, kto stoi za jakim składnikiem aparatu jest korzystne dla obu stron - marka fotograficzna podpiera się zaawansowaniem technologicznym producenta danego układu, a ten z kolei wychodzi ze swoją marką do konsumentów głównego nurtu. Co prawda uwagę na takie detale będą zwracali prawdopodobnie tylko zaawansowani użytkownicy, ale to oni doradzają innym, jaki sprzęt kupić, więc zysk jest oczywisty. Pytanie, czy rzeczywiście musimy wiedzieć, z jakich dokładnie części składa się nasz aparat...