Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Według plotek, kolejny wół roboczy Sony do pracy komercyjnej pojawić ma się jesienią 2022 roku. Oto czym będzie mógł się pochwalić, jeśli donosy się potwierdzą.
Pierwsze plotki o następcy aparatu Sony A7R IV pojawiły się niemal równo rok temu. Wtedy jednak imponująca specyfikacja wydawała się bardziej lista życzeń niż faktycznym przeciekiem. Teraz światło dzienne ujrzała kolejna porcja donosów, które wydają się potwierdzać sporo ze wcześniejszych rewelacji.
Jak informuje serwis PhotoRumors, nadchodzący Sony A7R V ciągle korzystać ma z 61-megapikselowej matrycy Bionz XR, ale odpowiednio przeprojektowanej tak, by w parze z nowym procesorem Bionz XR umożliwiać znacznie szybszy odczyt i oferować większe możliwości w zakresie pracy wideo.
Otrzymać mamy więc dwukrotnie krótszy czas próbkowania sensora, który przełożyć ma się na tryb seryjny o prędkości 10 kl./s oraz możliwość rejestracji wideo w 8K 30 kl./s lub w 4K do 60 kl./s. Do tego profile Log, Cinetone, możliwość zapisywania plików Proxy oraz opcja zapisu 10-bit 4:2:2 w kompresji ALL-i i Long GOP. A także wszelkie nowości z modelu A7 IV (m.in. kompensacja breathingu czy mapowania głębi ostrości) i usprawniony system odprowadzania ciepła, dzięki któremu to wszystko ma być możliwe.
Mamy też zobaczyć ulepszony, bazujący na 759 punktach detekcji fazy, czuły do -4 EV autofokus, który oferować ma m.in. tryb śledzenia źrenicy (Real Time Pupil AF). Do tego zaktualizowany układ menu z rozszerzoną funkcjonalnością dotyku, a wszystko to zamknięte w lepiej uszczelnionym i wytrzymałym magnezowym body, wyposażonym w taki sam zestaw slotów co model A7S III (2 hybrydowe wejścia SD / CFExpress A).
Wygląda więc na to, że producent nie stara się dokonywać kolejnej rewolucji w zakresie rozdzielczości (na pojawiającą się w plotkach 90-megapikselową matrycę pewnie jeszcze poczekamy), a miast tego chce sprawić, by seria R stała się po prostu szybsza i bardziej uniwersalna (jak za czasów modelu A7R III), a także by mieć w reszcie w ofercie realną i lepiej wycenioną konkurencję dla popularnego EOS-a R5.
Rozwinięcie specyfikacji wideo będzie też zapewne pretekstem do podniesienia ceny startowej, która z dużym prawdopodobieństwem widocznie przebije 20 tys. złotych. Biorąc pod uwagę, że jesienią model A7 IV zadebiutował w cenie 14 tys. złotych, niższa wycena wydaje się mało możliwa.
Oczywiście jak na razie wszystko to pozostaje w sferze domysłów. O tym czy plotki się potwierdzą przekonamy się zapewne na przestrzeni najbliższych miesięcy, gdzie na światło dzienne powinno zacząć wypływać więcej szczegółów na temat wspomnianej konstrukcji.
Źródło: photorumors.com.