Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Sigma wprowadza na rynek aparat fp-L, czyli 60-megapikselową, kompaktową pełną klatkę systemu L-mount, która ma być także doskonałym wyborem dla filmujących. Co najważniejsze, aparat debiutuje w fantastycznej cenie.
Sigma fp-L może okazać się czarnym koniem wśród tegorocznych premier. Bo choć oryginalny model fp nie podbił rynku pełnoklatkowych bezlusterkowców, najnowsze wcielenie serii jawi się jako dużo bardziej kompletne i uniwersalne urządzenie, które wielu będzie w stanie zastąpić dużo droższe profesjonalne aparaty.
Główną nowością jest tu oczywiście 60-megapikselowa matryca, pracująca w zakresie ISO 100-25600 (rozszerzane do ISO 6 - 102400). Choć oficjalna informacja prasowa nie wyszczególnia czy mamy tu do czynienia z unikalnym ustawienia filtra Bayera, o którym mówiły przedpremierowe przecieki, producent informuje, że „dzięki nabytemu doświadczeniu w konstrukcji aparatów wyposażonych w matrycę Foveon, fp L jest w stanie tworzyć obrazy nie tylko o niespotykanej szczegółowości ale także bogatej kolorystyce. Dodatkowo, ze względu na stawiany priorytet odnośnie jakości obrazu wolną od kolorowych artefaktów, w aparacie Sigma fp-L został zastosowany filtr dolnoprzepustowy, niwelujący efekt mory występujący w aparatach o wysokiej rozdzielczości.” Możemy więc oczekiwać ponadprzeciętnej dokładności w reprodukcji barw.
Oprócz tego, jest to sensor, wyposażony w piksele detekcji fazy, dzięki czemu ostrzenie, zarówno podczas fotografowania, jak i filmowania, powinno przebiegać dużo sprawniej niż w przypadku wyposażonego wyłącznie w detekcję kontrastu modelu fp. Do wyboru użytkownika oddanych zostaje 49 punktów AF, czułych od -5 EV. W trybie seryjnym wykonamy zaś maksymalnie 10 kl./s sekundę i zapiszemy w ten sposób do 12 zdjeć. W przypadku niższych rozdzielczości (24 Mp i poniżej), prędkość serii wzrośnie do 12 kl./s, a my będziemy mogli zapisać od 35 do 57 zdjęć w serii.
Matryca o wysokiej rozdzielczości, to też duże możliwości kadrowania, które spodobają się także filmującym, dzięki intuicyjnej implementacji. Aby wykonać bezstratny cyfrowy zoom wystarczy jedynie rozciągnąć obraz na ekranie dotykowym, jak w naszych smartfonach. W przypadku rejestracji Full HD otrzymamy w ten sposób nawet 5-krotne przybliżenie, co pozwoli znacznie ograniczyć niezbędny arsenał optyki.
Jeśli zaś chodzi o ogólne możliwości filmowe, aparat nie rzuca się być może do gardła najnowszym topowym bezlusterkowcom, ale wydaje się spełniać większość zapotrzebować twórców publikujących w internecie. Maksymalnie nagramy filmy w rozdzielczości UHD 4K z prędkością 30 kl./s, w kodeku H.264 i z kompresją All-i lub Long GOP, lub też w 8-, 10- i 12-bitowym formacie Cinema DNG. W przypadku pracy z zewnętrznymi rekorderami otrzymamy też zapis 4:2:2, możliwość wypuszczenia nieskompresowanego, 12-bitowego sygnału RAW i format DCI 4K (ale tylko w 24 kl./s).
W przypadku zapisu Full HD możliwości regulacji klatkażu wzrastają do 120 kl./s, choć tryby 100 i 120 kl./s obarczone będą niestety cropem 1,67x, co nie miało miejsca w wyposażonej w mniejszą matrycę, oryginalnej Sigmie fp.
Co jednak ważne, aparat pozwala na zapisywanie materiałów na zewnętrznym dysku SSD. Mamy też technologię podwójnego natywnego ISO (100, 400 w trybie foto, 100 i 1250 w trybie wideo), co powinno polepszyć jakość zdjęć i filmów wykonywanych w trudniejszych warunkach oświetleniowych. Podobnie jak wcześniej otrzymujemy też szeroki wachlarz formatów zapisu (21:9, 16:9, 3:2, 2:1, 4:3, 7:6, 1:1) oraz tryb wizjera reżyserskiego, w którym będziemy mogli zasymulować kąty widzenia dla poszczególnych kombinacji sensor + ogniskowa z profesjonalnych kamer (obsługiwane modele Arri, Sony i RED).
Ponadto nowa Sigma oferuje też możliwość stałego zasilania przez UBS-C, a cała seria fp otrzymuje też szereg nowości i usprawnień. Przede wszystkim do oferty wchodzi opcjonalny, zewnętrzny wizjer elektroniczny EVF-11, wyposażony w 0,5-calowy panel OLED o rozdzielczości 3,68 mln pikseli, z możliwości odchylania do góry, co spodoba się szczególnie filmującym.
Otrzymujemy też sprytny system zapisywania i przywoływania własnych ustawień w formie kodu QR. Dzięki temu nie tylko stworzymy dowolnie dużą bazę trybów użytkownika, ale także będziemy mogli łatwo dzielić się nimi z innymi. Świetny pomysł!
System otrzymuje także nowe filtry kolorystyczne Powder Blue (tryb kolorów o jasnym i wyraźnym odcieniu, charakteryzujący się świeżym niebieskim odcieniem) i Duotone (zamienia kolory obrazu w dwukolorowy gradient).
Pod względem ergonomii i korpusu, nowa Sigma fp-L w zasadzie nie różni się od poprzednika. Mamy złącze mikrofonowe i słuchawkowe oraz możliwość przyjęcia timecode’u. Sam aparat utrzymuje też identyczne wymiary co wcześniej (112,6 x 69,9 x 45,3 mm), odznaczając się wyłącznie marginalnie większa wagą (375 g).
Ze względu na większa matrycę konstrukcja nieco gorzej wypada jedynie w zakresie optymalizacji mocy (240 zdjęć i 60 min. filmu na jednym ładowaniu). Nadal też aparat wyposażony jest wyłącznie w migawkę elektroniczną, co rodzi pewne obawy o efekt rolling shutter w przypadku fotografowania w wysokich rozdzielczościach. Do tego maksymalny czas synchronizacji błysku dla zapisu RAW to tylko 1/10 s, wolny czas próbkowanie sensora będzie więc też zapewne wpływać na efekt rolling shutter podczas filmowania.
Jak to wszystko prezentuje się w praktyce? Możemy zobaczyć na przykładzie oficjalnych zdjęć przykładowych producenta (niestety nie w pełnej rozdzielczości). Kolory rzeczywiście wydają prezentować się świetnie (choć pozostaje pytanie ile w tym wszystkim retuszu).
Ewentualnie niedogodności Sigma fp-L wynagradza nam fantastyczną ceną, która na pewno namiesza w segmencie aparatów z wysokorozdzielczymi matrycami.
Aparat zadebiutuje na rynku pod koniec kwietnia 2021 roku, w cenie raptem 10 500 zł za body. Zestaw z wizjerem elektronicznym EVF-11 kupimy zaś za 12 900 zł.
Więcej informacji znajdziecie na stronie sigma-foto.pl.