Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
No i stało się. Miłośnicy kultowego już małoobrazkowego aparatu Ricoh GR1 doczekali się cyfrowej wersji tego znakomitego maleństwa. Ale czy aby na pewno GR Digital dorówna starszemu analogowemu bratu? Przyjrzyjmy się nielicznym danym technicznym, którymi w tej chwili dysponujemy.
Aparat waży 205 gram (z akumulatorem i kartą pamięci) i mierzy 107 x 25 x 58 mm, czyli jest mały i lekki - tak jak poprzednik. Wygląda też na wykonany z podobnego stopu magnezowego. GR Digital oferuje trzy tryby ostrości - AF, MF i "snap" (domyślamy się, że to odległość hiperfokalna). Użytkownik ma do wyboru również trzy rodzaje pomiaru ekspozycji - wielosegmentowy (256-polowy), centralnie ważony i punktowy. Oczywiście nie mogło zabraknąć podstawowych trybów ekspozycji, czyli preselekcji przysłony, preselekcji czasu i manuala. Mniej zaawansowani użytkownicy (choć to nie do nich skierowano ten aparat) będą mogli skorzystać z programów tematycznych.
Dostępne czasy zamykają się w zakresie 180 s - 1/2000 s. Ricoh GR Digital zapisuje zdjęcia na kartach SD (26 MB pamięci wbudowanej). Zasilanie czerpie z "małych paluszków". Opisywany aparat wyposażono w stałoogniskowy obiektyw 5,9 mm o polu widzenia odpowiadającym 28 mm w małym obrazku (tak jak GR1) i jasności F2.4 (GR1 miał F2.8). Oznacza to niestety (dla wielu), że GR Digital rejestruje obrazy na malutkiej matrycy 1/1,8 cala. Miejmy nadzieję, że tak mały sensor przy rozdzielczości 8,1 Mp efektywnych nie będzie zbytnio "szumiał". Co ciekawe, producent postawił na pokaźny zakres ekwiwalentów czułości - od ISO 64 do ISO 1600. Zapowiada się ciekawie, ale z werdyktem musimy zaczekać na egzemplarz testowy. Warto wspomnieć, że GR Digital umożliwia nie tylko zapis skompresowanych JPEG-ów, ale też bezstratnych plików RAW, a dokładniej DNG (propagowany przez firmę Adobe nowy, uniwersalny w założeniu, standard RAW).
Znacznie ciekawiej niż suche parametry prezentuje się sam aparat i ergonomia obsługi GR Digital. Do braku wbudowanego wizjera optycznego i dużych 2,5-calowych wyświetlaczy LCD (w tym wypadku - 210 tys. punktów) zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Gorąca stopka jest już znacznie rzadziej spotykana (aparat posiada też wbudowaną lampę błyskową), ale zupełnym ewenementem jest zewnętrzny wizjer, który możemy w niej zamontować. Przyda się zwłaszcza podczas fotografowania w dobrym oświetleniu w trybie "snap". Pomysł przeniesiony wprost z klasycznych dalmierzowców. Uwagę zwracają też dwa kółka nastawcze - jedno pod kciukiem, drugie pod palcem wskazującym. Docenią je zwłaszcza osoby pracujące w trybie manualnym.
Producent zapowiada, że opcjonalny wizjer nie będzie jedynym akcesorium. Najciekawiej zapowiada się konwerter szerokokątny, dzięki któremu uda się osiągnąć ekwiwalent ogniskowej 21 mm w małym obrazku - taką ogniskową miała najdroższa inkarnacja analogowej linii GR, czyli model Ricoh GR21 (wspomniany wyżej wizjer ma ramki zarówno dla 28 mm, jak i dla 21 mm). Ciekawie zapowiada się również konwerter typu "rybie oko", który da ekwiwalent 14 mm. Dostępna będzie też miniaturowa pierścieniowa lampa błyskowa do zdjęć makro (1 cm od przedniej soczewki).
Jeśli obiektyw wbudowany w Ricoha GR Digital i konwerter 21 mm okażą się wysokiej jakości (a nic nie wskazuje na razie na to, by miało być inaczej - producent przekonuje o wysokiej ostrości nawet w rogach kadru i wyjątkowo niskiej aberracji chromatycznej), aparat będzie pracował z charakterystyczną dla cyfrówek tej firmy szybkością, a matryca nie będzie zbytnio "szumiła", zaawansowani miłośnicy małoobrazkowego GR1 nie będą mieli na co narzekać.
Jak widać, pod względem funkcji i osiągów, na papierze Ricoh GR Digital nie wyróżnia się specjalnie spośród innych cyfrowych kompaktów. Mała matryca może zmartwić wiele osób, które liczyły przynajmniej na rozmiar APS-C, ale prawdopodobnie dzięki niej uda się utrzymać charakterystyczną dla ricohów dość niską cenę (choć snujemy tylko domysły). Najważniejsze są jednak efekty, a tych w tej chwili nie możemy jeszcze ocenić, choć nie możemy się już doczekać. GR Digital ma trafić do sprzedaży w naszym kraju jeszcze jesienią tego roku. Kiedy tylko nadarzy się taka okazja, z pewnością go przetestujemy.