Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
Fotopolis: Jaka jest twoja wizja galerii?
Anna Wolska: Ojejku. Projekt działalności Galerii OBOK ZPAF zajmował 6 stron papieru maszynowego. Ale w skrócie - po pierwsze promocja młodych autorów, wyszukiwanie zarówno tego, co jest interesującym w fotografii, jak i intrygujących osobowości. Po drugie, promocja polskiej fotografii za granicą, rozumiana jako działalność marketingowa ZPAF, PR i sprzedaż obiektów, które zostaną mi powierzone przez twórców.
Jak będzie wyglądała promocja młodych autorów, czy ograniczy się tylko do wystaw?
Nie absolutnie. Taki autor zostaje u mnie w bazie i przy organizowaniu kolejnych wydarzeń artystycznych, wystaw międzynarodowych jest już potencjalną osobą do współpracy. Poza tym podaję taką informację o autorze dalej. I tak Staszek Kusiak, który miał u nas niedawno wystawę będzie miał publikację w Antologii Aktu Polskiego wydawanej przez Jerzego Piątka. Zresztą Staszek, tak i pod względem swojego uporu w pracy, jak i wyborów uderzył w moją czułą strunę. Po prostu spodobały mi się jego prace. Czasem późniejsza pomoc wynika z czystej sympatii do autora. Podczas rozmów poznajesz jego życie, sytuację finansową, zawodową, bo wiesz np. że pochodzi z małej miejscowości, gdzie nie ma możliwości przebicia się gdzieś dalej, a do Warszawy jest za daleko. Więc jakąś siłą rozpędu chcesz takiej osobie pomóc, bo jej sukces jest w jakimś sensie też twoim sukcesem. Ta pomoc jest wymierną także i finansowo, bo dwie fotografie autora udało mi się sprzedać po demontażu ekspozycji.
A jak Stanisław Kusiak trafił do Galerii Obok ZPAF?
Zauważył go Janusz Lirski. Przesłał mi link do wystawy Kusiaka w Tarnowie. Wiesz, jak się ogląda zdjęcia wysłane mailem, to są nie do końca przekonywujące. Więc poprosiłam o cały zestaw zdjęć w dużym formacie, bym mogła powiększyć sobie je na monitorze i przyjrzeć się, jakie mają ziarno, fakturę, jak są zrobione - czy to zwykły sandwich. Było w nich coś intrygującego. Jeżeli przypominasz sobie pierwszą wystawę Agaty Kubień, to autorka założyła sobie jednolitą kompozycję, czyli para centralnie, odjęcie koloru, itd. To było trochę chłodne, jeżeli chodzi o emocjonalną stronę wystawy. Jak zobaczyłam fotografie Staszka, jak zaczął mi opowiadać o swoim warsztacie - jak je szkicuje, szuka faktur i jak później zobaczyłam, że te zdjęcia są pocięte, pomięte. Miały taki pazur w sobie... Potem już zadzwoniłam tylko do autora, skonsultowałam swój wybór z szefem Rady Artystycznej ZPAF - Andrzejem Zygmuntowiczem i właściwie bardzo szybko zapadła decyzja o zaproszeniu autora do wystawy.
Czym kierujesz się przy wyborze fotografii? Czy opierasz się o własny gust, indywidualne odczucia?
Gdybym miała się kierować tylko własnym gustem, to styl Galerii Obok ZPAF byłby bliższy Arturowi Żmijewskiemu, Ali Kozyrze, Kasi Górnej, czy Grzegorzowi Klamannowi. Ja muszę sobie w głowie oddzielić własne upodobania, wiedzę nabytą na ASP w Warszawie od spojrzenia na fotografię jako odrębną dziedzinę sztuki. Staram się być obiektywną. Jest więc miejsce w galerii i na reportaż i eksperyment i całe inne spektrum działań. Po studiach trochę pracowałam w szkolnictwie artystycznym i umiem obiektywnie podejść do pracy, niezależnie od moich upodobań. Wiem, kiedy się mnie oszukuje...
Czy decyzja o tym, kto jest pokazywany w galerii należy do ciebie?
W zamiarze jest powołanie Rady Artystycznej dla Galerii Obok. Chciałabym, by galeria miała własną niezależną radę, tak, by decyzje o wystawach zapadały możliwie jak najbardziej demokratycznie. W tym momencie radzimy sobie jakoś sami czyli ja, szef Rady Artystycznej ZPAF - Andrzej Zygmuntowicz i jeszcze czasami proszę o pomoc niektóre osoby z Rady Programowej ZPAF-u. Myślę, że wkrótce się to zmieni.
A jeżeli chodzi o wystawy do tej pory pokazywane. Czy to były twoje propozycje?
Mimo, że do pracy w Galerii przyszłam w lutym i w ciągu dwóch tygodni zrobiłam pierwsze wydarzenie, to nikt z dotychczasowych autorów nie był moim asem ukrytym w rękawie. Zresztą mówiłam Ci jak trafił do mnie Staszek Kusiak. Po prostu, jest ogromne zainteresowanie i potrzeba takiego miejsca wśród młodych autorów. W przeciągu dwóch tygodni mojej działalności zgłosiło się 14 osób chętnych do wzięcia udziału w wystawie, miałam więc w czym wybierać. W tym momencie mam już tych osób około 30.
Jakie rady masz dla młodych twórców?
Pracować (śmiech). Ja nie chcę im nic radzić. Niech oni po prostu zgłaszają do mnie gotowe projekty. Na stronie www.go.zpaf.pl/ jest wszystko ładnie opisane łącznie z rzutem i wymiarami sali. Na samym początku przesyłali mi zdjęcia: "a może pani wybierze to, a może tamto"... Cholera, nie! To musi być od początku do końca przemyślany wybór. Nie jest też powiedziane, że jeżeli w pierwszym terminie ktoś zostanie odrzucony, to nie może przyjść z drugą propozycją. Tak było z jedną dziewczyną, która przysłała wystawę, która krąży po Polsce. Fotografie piękne, ale. No właśnie czasem te odczucia są irracjonalne. Były za "śliczne". Zaczęłam z nią rozmawiać i przysłała mi kolejny zestaw prac powstały w trakcie ataków melancholii i chandry i uważam, że są świetne! Także też będzie miała u nas wystawę. Po prostu trzeba chcieć. (śmiech)
A sama robisz zdjęcia?
Zdjęcia zawsze były dla mnie drogą do celu. Do 3 roku studiów miałam fotografię i musiałam ją zaliczać, dzięki czemu potrafię ocenić, czy coś jest dobre technicznie, czy nie. Sama fotografia była dla mnie raczej dotąd środkiem do celu, a nie celem samym w sobie. Natomiast dla własnych potrzeb owszem fotografuję, ale raczej nie mam aspiracji wystawienniczych w tej dziedzinie, no chyba że wymyślę kiedyś jakiś obiekt czy instalację gdzie zastosuję zdjęcia.
Jakie planujesz podjąć działania promocyjne?
Plany są takie, by jak najszerzej spopularyzować fotografię. Cała kwestia promocji w Polsce jest ograniczona tylko i wyłącznie do samego "eventu", kilku artykułów i potem nic się nie dzieje. Tak było z Rokiem Polskim, w którym w jednej z edycji brałam udział. Nie było nikogo, kto by dalej pociągnął fakt zaistnienia wystawy. Nie było katalogów, ulotek, przepływu szerszej informacji z tej drugiej strony. Nie było też przede wszystkim wymiany na płaszczyźnie międzyludzkiej. Taka typowa, rządowa wystawa pod zamówienie. Tak nie może być. Inaczej są to wyrzucone pieniądze. Nic z tego nie mają ani autorzy, ani partycypujące w takich działaniach galerie.
Czy współpracujesz z galeriami w innych państwach?
A to jest już moja tajemnica (śmiech). Jest kilka miejsc, gdzie zostałam dobrze przyjęta. Chciałabym wykorzystać moje kontakty z Niemiec i Francji. A poza tym, Związek to ogrom ludzi i potencjału. Kto będzie chciał, może dołączyć do grupy, którą będę promować. Ja będę promować wszystkich, którzy należą do ZPAF lub po prostu partycypują w działalności Galerii Obok.
Najbliższe plany?
Kolonia i Paryż oraz w zależności od czasu i budżetu, udział w festiwalach fotograficznych jako współorganizator wydarzeń. Na chwilę obecną wolę jednak nie wybiegać zbyt daleko. Skupiam się na tym, by po prostu rozkręcić to miejsce. Potem będzie czas i na inne działania.
Kiedy ruszy zapowiadana sprzedaż fotografii?
(śmiech) Prapremiera właśnie była przy pracach Staszka, ale taka poważna sprzedaż ruszy jak tylko będę miała zaplecze czyli praktycznie w tym miesiącu.
A od czego zaczniecie?
Zgłosiło się już wiele osób - że wymienię tylko: Stasys i Gierałtowski, Pręgowski, Karczmarski, Pierściński, Pękalski. Poza tym mamy bardzo dobre kontakty z Muzeum w Sanoku, które odziedziczyło całość praw autorskich do twórczości Beksińskiego. Słowem w Galerii będą dostępne fotografie twórców "wielkiego formatu" jak i kolegów, którzy robią po prostu dobre zdjęcia.
A czy będę też prace artystów, których będziesz pokazywała w galerii?
Tak, o ile wyrażą na to ochotę.
W jakich granicach będą oscylowały ceny?
Ceny będą się wahać od 300 do kilku tysięcy złotych. I pragnę od razu oświadczyć, że nie chcemy zarabiać na kolegach, bo mamy niewielki narzut. Natomiast całość pozyskanych później środków będzie przez nas wykorzystana na promocję i PR.
Wcześniej wspomniałaś, że galeria nie skupia się tylko na tym miejscu, nie zamyka się w tych czterech ścianach.
Tak. Promocji nie zrobi się zza biurka. Chciałabym współorganizować wydarzenia w przestrzeni miejskiej. Pierwszym takim pomysłem jest współpraca ze szkołą języka angielskiego Archibald, gdzie powstanie przestrzeń ekspozycyjna w ramach projektu "Tu i tam" przeznaczona dla fotografii. Oczywiście pod auspicjami i patronatem Galerii Obok ZPAF. Są też i inne pomysły, ale to tajemnica.
Czy dużo osób odwiedza Galerię Obok ZPAF?
Tak, na pierwszym wernisażu byłam w szoku. Miejsce jest świetne i myślę, że, liczba osób odwiedzających będzie wzrastać. Jestem optymistką.
Życzę dalszego rozwoju galerii i zrealizowania wszystkich postawionych sobie celów. Dziękuję za rozmowę.