Krystian Bielatowicz: "Portret, to ćwiczenie uważności"

O etycznym portretowaniu w podróży, relacjach z ludźmi i pracy nad samym sobą, rozmawiamy z Krystianem Bielatowiczem – fotografem, filmowcem, podróżnikiem i dokumentalistą

Autor: Krzysztof Basel

18 Wrzesień 2022
Artykuł na: 17-22 minuty

Wyobrażasz sobie fotograficzną opowieść z podróży bez portretów?

Nie ma dobrej opowieści bez dobrego portretu. Nawet w dokumencie czy reportażu pojawiają się ustawiane portrety zatrzymanego człowieka. Tak dzieje się od dawnych czasów i ja również tworzę swoje opowieści w ten sposób. Nawet jeśli opowiadam historię, dokumentuję rzeczywistość taką, jaka jest, to zatrzymuję się od czasu do czasu i robię portrety. Opowiadanie historii i portrety to dla mnie nierozłączna całość.

Kiedy myślisz o portrecie w podróży czy cyklu długoterminowym, to jakie zdjęcie widzisz?

Nie widzę żadnego. Nie wyobrażam sobie wcześniej żadnych zdjęć portretowych. Nauczyłem się, że realizując dokumenty, nigdy nie wiem, gdzie mnie to zaprowadzi. Nie planuję konkretnych zdjęć. Dopiero jak jestem w danym miejscu, to te fotografie same przychodzą. Jak masz doświadczenie, to wiesz, kiedy jest najlepszy moment na portret i kiedy go uchwycić.

Na przykład będąc w dżungli Lacandon, poznaliśmy mężczyznę z jego rodziną ze społeczności Majów. Chciałem zrobić mu zdjęcia, ale nie miałem w głowie żadnych konkretnych kadrów. Po prostu przyszliśmy do niego, żeby porozmawiać. W trakcie rozmowy okazało się, że za jego domem jest rzeka. Umówiliśmy się, że następnego dnia pójdziemy tam zrobić portret w tradycyjnym stroju. Na drugi dzień spotkaliśmy się i spacerowaliśmy przy rzece, ale nigdzie nie było dobrego miejsca do fotografowania. Z czasem okazało się, że kawałek dalej są kaskady wodne i to był strzał w dziesiątkę. Dopiero tam poczułem, że to odpowiednie miejsce. Jeśli nie czuję kadru, to nie robię zdjęcia. Nie fotografuję na siłę, kiedy nie ma wewnętrznego odczucia.

Majowie Lacandon. Panasonic Lumix S5 z ob. Lumix S 50 mm f/1,8 

Intuicja? Lata doświadczeń? A może dużo wiedzy na temat portretowanej osoby?

Tak. Doświadczenie, intuicja i relacje z bohaterami tworzą efekt końcowy. Tu połączyłem fakty i symbole: Majowie, żywioły, święte drzewa, rzeka… Kiedy wkraczasz w świat, gdzie jest spójność (bohater, przestrzeń, światło, kompozycja), to pozostaje tylko kwestia tego, że to zauważysz. I już wiesz, co robić.

Na co zwracasz uwagę?

Trzeba być bardzo dobrym obserwatorem. Bycie uważnym na świat dookoła spowoduje, że będziesz wiedział, gdzie i jak znaleźć tę spójność i harmonię w kadrze. Czasami to kwestia odpowiednich pytań do bohatera. Potem dochodzi kwestia sprawności technicznej, znajomości sprzętu, ale też doświadczenia i uważności w dostrzeganiu elementów dookoła.

Jeśli ją ćwiczysz, to widzisz światło, kompozycję, faktury, drzewa, wieloplanowość, ruch, czujesz sprzęt, małą głębię, plastykę i w pewnym momencie wszystko się układa jak puzzle. Coś klika w głowie, a potem klika migawka w aparacie. Nie musisz wtedy się wysilać, żeby planować zdjęcie. Nie musisz biegać po dżungli, żeby zrobić zdjęcie. Stajesz i widzisz tę przestrzeń wielowymiarowo, wiesz, co się stanie, jak pójdziesz tam czy tam, czujesz to wszystko. Wiesz, jak ustawić człowieka.

Nahua, społeczność  Mexica (Aztekowie). Panasonic Lumix S5 z ob. Lumix S 24 mm f/1,8

W naszej ostatniej rozmowie powiedziałeś, że „najpierw musisz znaleźć w sobie ciekawość i pytania, na które chcesz odpowiedzieć”. Jak taka ciekawość pomaga w wykonywaniu portretów?

Żeby cokolwiek dobrze zrobić, musisz mieć na to zajawkę. Musisz chcieć, mieć w sobie energię i na tym się skupić w 100%. A skupiasz się na tym, co najbardziej lubisz, na tym, co sprawia największą frajdę. Ja wiem, co mi sprawiało w dzieciństwie frajdę, jestem świadomy, że to są podobne rzeczy aż do dzisiaj. Zawsze interesowały mnie różne grupy społeczne, ludzie, ich historie. Studiowałem antropologię religii, archeologię, więc czułem się, jak ryba w wodzie, mając przed sobą Majów. Byłem w stanie zagłębić się w ten temat i z ciekawością do niego podejść.

Przeczytaj także:
Krystian Bielatowicz: „Najpierw musisz znaleźć w sobie ciekawość i pytania, na które chcesz odpowiedzieć"

Z aparatem w ręku od 21 lat. Kiedyś dużo fotografował, dziś opowiada historie głównie filmem. Jak pracuje, aby pogodzić własne projekty z rynkiem komercyjnym? I dlaczego do swojej pracy wybrał pełnoklatkowe bezlusterkowce? [Czytaj więcej]

Jaka jest rola głębokiej rozmowy w realizacji dobrego portretu podróżniczego?

Ja bym to rozróżnił. Jeden to portret w projekcie zaangażowanym długoterminowym, który opowiada pewną historię. Ja opowiadałem historię o Majach przez dekadę, robiąc im zdjęcia. Poznawałem ludzi, rozmawiałem z nimi, słuchałem ich historii. Wiem, kim są, mam z nimi kontakt, wysłałem im te zdjęcia i te wszystkie portrety są związane z kulturą. Wszystkie się łączą, są bardzo ważne, mają znaczenie w kontekście całego projektu. Są też takie portrety w podróży, które są złapane. Ja takich podróży miałem niewiele, szczególnie w ostatnich latach. Kiedyś częściej fotografowałem na szybko, przypadkiem spotkane osoby. Widziałem ciekawą twarz, dobre światło i fotografowałem. To były symboliczne portrety. Na przykład kobieta w Andach, symbolizuje grupę społeczną. Ten portret nie opowiada historii tej konkretnej osoby.

Malinalli ze  społeczności Mexica, Teotihuacán, Meksyk. Panasonic Lumix S5 z ob. Lumix S 50 mm f/1,8

Jak być uczciwym wobec takich przypadko-wo spotkanych i fotografowanych osób?

Uśmiech. Po prostu uśmiech. Idę ulicą, mam w dłoniach aparat, widzę kogoś, kto wygląda niesamowicie, uśmiecham się. W dużych miastach zdarza się, że ktoś gestem odpowie, że nie życzy sobie zdjęć i wtedy należy to uszanować. W większości wypadków ludzie nie mają problemu, że ich fotografujemy. Wtedy robię zdjęcie i podchodzę, pokazuje fotografię. Czasami pytam się jeszcze, czy ta osoba zgadza się na publikację, czy poda mi mail, żebym mógł wysłać zdjęcie. Takiego podejścia trzeba się uczyć i ćwiczyć lokalnie, zanim się pojedzie gdzieś w daleką podróż. Często właśnie w taki sposób można przełamać swoją nieśmiałość.

Jak Ty przełamałeś swoją nieśmiałość?

Staram się być szczery ze sobą oraz z portretowaną osobą. I wiedzieć, dlaczego to robię, być ciekawym ludzi. Jeśli ktoś nie zadaje sobie takich pytań, to potem może czuć się skrępowany fotografowaniem innych ludzi. Bo mogą nakrzyczeć, bo nie wiem, co powiedzieć. Ludzie czują takie podejście, tę niepewność, może nawet nieszczerość.

I wtedy nie zgadzają się na zdjęcia?

Słyszałem taką historię, że fotograf został pogoniony. A innego zaprosili na wesele. Faktem jest, że większość naszych relacji z człowiekiem to komunikacja niewerbalna: brzmienie głosu, wygląd fizyczny, ruchy ciała, gesty, wyraz twarzy, ruchy oczu, dotyk. Jak do kogoś przychodzisz, to ciało komunikuje się właśnie na tym poziomie. Tak jak naukowo to jest oczywiste, to wielu ludzi o tym nie wie. I na przykład wchodząc w jakąś przestrzeń grupy społecznej na wsi, idąc z aparatem, komunikujemy się na poziomie niewerbalnym. To, kim jesteśmy na chwilę obecną, definiuje, jakie mamy relacje czy jakie fotografie wykonamy.

Piotr wiking, Islandia. Panasonic Lumix S1H  z. ob. Lumix S 50 mm f/1,4

Jeśli coś jest nie tak, najlepiej zacząć przyglądać się sobie, swoim przekonaniom, zachowaniom i zmieniać je na lepsze. Nie zmienisz ludzi, ale możesz zacząć zmiany od siebie. Ja chcę się zbliżyć do człowieka, dowiedzieć się, kim jest, wysłuchać go, poznać jego perspektywę – nie narzucać swojej. Indianie wierzą, że można im ukraść duszę. Z tego powodu niektórzy nie zgadzają się na fotografowanie. I faktycznie, czasem komuś kradniemy jego duszę, w rozumieniu jego intymności i przestrzeni.

Wiele zdjęć, które wykonujemy w czasie podróży, trafia potem do mediów społecznościowych. Portretowane osoby mogą nawet o tych publikacjach nie wiedzieć. Jak postrzegasz wykorzystywanie takich zdjęć?

Ja zawsze robię portrety pozytywne, w takim znaczeniu, że nie ośmieszam bohaterów, nie opisuję tych fotografii w negatywnym kontekście. Zazwyczaj też mam zgodę personalną portretowanych osób. Publikując takie zdjęcia, nie robię nikomu krzywdy i na tym nie zarabiam. Nie uważam, że publikując zdjęcia takich osób, robię coś złego. Co innego, jeśli to projekt komercyjny. Wtedy trzeba się z daną osobą kontaktować, pozyskać zgodę, zapłacić. Takie sytuacje to jednak rzadkość. Czasy się zmieniły. Jak byłem w Meksyku, to każdy tam ma WhatsApp. Jak kogoś fotografowałem, to w większości przypadków wymienialiśmy się kontaktem. Jak wróciłem, to wysyłałem przez komunikator czy mailem wykonane zdjęcia. Z niektórymi osobami utrzymuję kontakt do dziś. Kilka osób odwiedzam, jak jestem w Meksyku.

Twoje fotografie nieraz trafiły na konkursy i były prezentowane na wystawach.

Kiedyś więcej fotografowałem i wysyłałem projekty na konkursy. Obecnie więcej filmuję. Jeśli tylko czuję, że warto wysłać lub pokazać szerszemu gronu swoje fotografie, to robię to. W tym roku projekt „Korzenie” wysłałem na konkurs Grand Press Photo. Został nominowany w kategorii projekt dokumentalny. To materiał, który realizuję od 2008 roku w Meksyku, Gwatemali i Belize. Ten konkurs uświadomił mi, że czas skończyć projekt. Nawet ułożyłem go w historię książkową.

Dzień Zmarłych, Oaxaca, Meksyk Panasonic Lumix S5 z ob. Lumix S 50 mm f/1,8

Natomiast w lipcu tego roku otworzyliśmy wystawę ETHER w GFMR Galeria Fotografii Miasta Rzeszowa pod mecenatem Panasonic Polska. Projekt dotyczy fotografii krajobrazowej z Islandii. Ta wyspa obudziła we mnie nowe spojrzenie na fotografię i na samego siebie. Będąc w tym wyjątkowym miejscu, obserwowałem przyrodę i milczałem. Przelewały się przeze mnie emocje. Żywioły Islandii bywają ostre, bardzo zmienne; skutecznie i niezwykle konsekwentnie weryfikują granice i możliwości człowieka. Krajobraz wprawia w osłupienie. Człowiek zatrzymuje się w miejscu. Konkursy i wystawy świadczą o naszej aktywności jako twórcy. To możliwość pokazania swoich prac w nowych miejscach, nowym odbiorcom. Dlatego jeśli tylko tworzysz, to podziel się swoim dorobkiem z innymi

Jak ludzie reagują na sprzęt, którym fotografujesz?

Z moich doświadczeń wynika, że aparat to klucz do poznania drugiego człowieka. Jako fotograf jestem wpuszczany do domów, za kulisy sytuacji. Aparat jest takim biletem wstępu. Kiedyś fotografowałem lustrzankami, dzisiaj małym bezlusterkowcem. Na czas podróży do Meksyku i pracy nad projektem autorskim wybrałem zestaw Panasonic Lumix S5 z malutkimi obiektywami stałoogniskowymi z tego względu, że to sprzęt lekki. Jeśli podróżujesz gdzieś tygodniami ze sprzętem fotograficznym, to każde 100 g robi różnicę.

Mały i lekki sprzęt daje swobodę poruszania się. To szczególnie ważne w górach, ale też w gorących klimatach. Zestaw Lumix S5 + np. 35 mm f/1,8 idealnie spełnia moje potrzeby, bo daje świetną jakość obrazu, a jest przy tym naprawdę lekki i zgrabny. Miałem również tzw. kitowy 20–60 mm, który idealnie sprawdził się np. podczas lotu balonem lub w ekstremalnych sytuacjach, kiedy potrzebowałem szerokiej ogniskowej 20 mm.

Czy to Twoja ulubiona ogniskowa do portretu?

Tak, uwielbiam obiektyw Lumix 35 mm f/1,8. Przez 8 lat prawie wszystkie portrety wykonałem obiektywami o ogniskowej 35 lub 50 mm. „Trzydziestka piątka” daje bardzo uniwersalny kąt widzenia, dzięki czemu jestem w stanie zrobić nim wiele zdjęć. Są jednak sytuacje, kiedy sięgam po 24 mm f/1,8 do szerszych kadrów, ale też mam obiektyw 85 mm f/1,8. Częściej sięgam po 24 mm, szczególnie jak gdzieś wyjeżdżam. Na przykład w Meksyku miałem jaskinie, ciasne kadry i potrzebowałem szerokiego kąta. 85 mm używam rzadko. Ostatnio na Islandii fotografowałem z kolei Lumiksem GH6 i obiektywem o ekwiwalencie ogniskowej nawet 100–400 mm.

Niezły zakres...

Od lat moim marzeniem było mieć zestaw jasnych „stałek” 24 / 35 / 50 / 85 mm f/1,8, które mają identyczną średnicę, aby móc korzystać z jednego filia ND. Panasonic spełnił to marzenie. Z mojego punktu widzenia taki zestaw zapewnia mi wszystko, czego potrzebuje do wykonania niemal każdego zlecenia.

Dziękuję za rozmowę.

Krystian Bielatowicz - profil fotografa

Filmowiec i fotograf. Od 2000 roku rozwija swój język dokumentalisty, współpracując m.in. z National Geographic, Polityką, Panasonikiem, Nikonem, agencjami reklamowymi  i wieloma markami. Jako założyciel LIGHT KEEPER (produkcje filmowe) realizuje różne formy dokumentalne na rynku komercyjnym. Od 2009 roku pracuje nad długoterminowym projektem BEHIND THE MASK, dotyczącym szamanizmu i fizyki kwantowej. Fotografie z Peru, Meksyku i Gwatemali zostały opublikowane w kolekcjonerskiej książce o tym samym tytule. Obecnie zbiera materiały do filmu dokumentalnego. Jest wykładowcą w ZPAF,  ambasadorem Panasonic Polska, Peak Design  oraz Synco. Edukuje z filmu i fotografii od  2008 roku. Prowadzi kameralne fotoekspedycje do Ameryki Łacińskiej.  

lightkeeper.pl | bielatowicz.com 

Skopiuj link

Autor: Krzysztof Basel

Dziennikarz, fotograf, wydawca. Od lat związany z mediami foto. Kocha szczery fotoreportaż, fotografię uliczną, zdjęcia pokazujące prawdziwe życie. Miłośnik dobrego jedzenia i mocnej kawy, podróży z małymi aparatami, muzyki świata i technologicznych nowości.

Komentarze
Więcej w kategorii: Wywiady
Nicolas Demeersman: "Zaakceptuj, że czasem będziesz pieprzonym turystą"
Nicolas Demeersman: "Zaakceptuj, że czasem będziesz pieprzonym turystą"
Nicolas Demeersman za pomocą jednego prostego gestu kwestionuje nasze postrzeganie turystyki i relacji z lokalnymi społecznościami. Jego twórczość polega na przedstawianiu paradoksów. Fotograf...
14
Magdalena Wosińska: Wychowanie w Polsce dodało mi odwagi w Ameryce
Magdalena Wosińska: Wychowanie w Polsce dodało mi odwagi w Ameryce
Z Katowic na Times Square. O niepewnych początkach, subkulturze amerykańskich skejtów końca lat 90. oraz o tym, jak dzieciństwo w Polsce wpłynęło na jej karierę w USA, rozmawiamy z Magdaleną...
12
Tomasz Lazar: „Dopiero gdy poświęcamy czas, zaczynamy widzieć"
Tomasz Lazar: „Dopiero gdy poświęcamy czas, zaczynamy widzieć"
O poszukiwaniu tematów, świadomym budowaniu narracji, pułapce mediów społecznościowych i szansach oraz zagrożeniach, które stawiają przed nami nowe technologie, rozmawiamy z...
36
Powiązane artykuły