e-oko.pl - sklep fotograficzny na „najwyższym poziomie”

O marzeniu, które przerodziło się w rzeczywistość, potrzebie ciągłego doskonalenia, zmieniającym się rynku fotograficznym i o tym dlaczego warto skupić się na człowieku, a nie samych liczbach - rozmawialiśmy z Cezarym Janickim, współwłaścicielem e-oko.pl.

Autor: Redakcja Fotopolis

24 Czerwiec 2019
Artykuł na: 9-16 minut

Często słyszy się slogan: „jest na najwyższym poziomie”. Jednak w przypadku e-oko.pl faktycznie możemy mówić, że ten sklep fotograficzny wyróżnia się wśród pozostałych.

Nie mi jest oceniać, czy jesteśmy sklepem na najwyższym poziomie obsługi, ale mieścimy się najwyżej w Polsce, na czwartym piętrze w centrum Warszawy. Ocenę naszych usług pozostawmy obecnym i nowym klientom. Jednak o wysokiej jakości naszej pracy może chociażby świadczyć wizytówka Google oraz brak negatywnych opinii w Internecie.

Co więc w e-oko.pl jest tak szczególnego?

Jest kilka punktów, które sprawiają, że jest to wyjątkowy sklep. Po pierwsze, indywidualne podejście do klienta. Po drugie, to miejsce, do którego można spokojnie przyjść, usiąść, obejrzeć i przetestować sprzęt fotograficzny. Po trzecie, możliwość wymiany starego sprzętu na nowy, kupno na leasing i raty. Po czwarte, to także profesjonalne doradztwo - wszyscy sprzedawcy mają wykształcenie fotograficzne, mają wiedzę praktyczną i są czynnymi fotografami. Prowadzimy blog, gdzie można znaleźć wiele praktycznych artykułów, na przykład: jak sprawdzić przebieg migawki, jak wyczyścić matrycę czy jaki jest najlepszy aparat świata. Po piąte, sprzedajemy to, czego klient faktycznie potrzebuje. 

Jeśli przychodzi do nas fotoamator, który nie ma doświadczenia w wyborze sprzętu czy zaczyna swoją przygodę z fotografią, to zawsze staramy się przeprowadzić szczegółową rozmowę. Musimy się dowiedzieć, jakiego konkretnie potrzebuje aparatu. Do czego go będzie używał lub co jest głównym przeznaczeniem. Po bezpośredniej rozmowie zawsze jesteśmy w stanie doradzić najlepsze rozwiązanie. Taki jest nasz główny cel – nie wciskanie sprzętu na siłę, tylko sprzedawanie produktu, który jest potrzebny danej osobie. Może właśnie dlatego ludzie do nas wracają.

Kiedy zakładał Pan e-oko.pl w 2002 roku taka wizja sklepu towarzyszyła Panu od początku?

Wizja sklepu się zmienia wraz z czasami. W 2002 roku wszystko było chaotyczne, dzikie. Tak naprawdę sprzedawało się wszystko, a nie trzeba było robić nic. Jednak od samego początku staraliśmy się trzymać najwyższy poziom obsługi. Natomiast obecnie mamy zupełnie inne czasy. Teraz klient jest wyedukowany zarówno pod względem konsumenckim, jak i technicznym, sprzętowym, ponieważ dostępność informacji jest o wiele większa.

Ale musi on jakoś przesiać te wszystkie wiadomości…

To prawda. Jest dużo portali fotograficznych, jest więcej blogerów, vlogerów i ludzi, którzy testują. Jest też znacznie więcej forów, na których możemy natrafić na różne, często sprzeczne opinie. Dlatego też, jeśli mogę coś zasugerować, gdy ktoś nie ma żadnej wiedzy i doświadczenia, najlepiej nie dowiadywać się na własną rękę o konkretnym sprzęcie, bo można się w tym wszystkim pogubić. Najlepiej przyjść do nas i powiedzieć nam, czego się oczekuje, a my dobierzemy najlepszy sprzęt do wymagań.

W takim spotkaniu zapewne pomaga fakt, że są Państwo także praktykami fotografii, o czym wspomniał Pan na początku naszej rozmowy.

Takie spotkanie z początkującym fotografem polega na tym, że zazwyczaj pada bardzo brutalne pytanie: „jakim budżetem dysponujemy“. Nie chodzi tu o to, aby jak najwięcej wyciągnąć od klienta. Chodzi o to, że niepotrzebnie możemy zacząć opowiadać o drogim aparacie, a on ma znacznie mniejszy budżet. Chcemy więc dopasować odpowiedni sprzęt do możliwości finansowych. Zazwyczaj klienci mówią jaką kwotą dysponują i wtedy zaczyna się opowiadanie o atutach, ale i wadach danych modeli i rozwiązań. Pytamy też, do czego sprzęt będzie konkretnie wykorzystywany - czy do podróży, czy do fotografii rodzinnej, czy do krajobrazu itp. Wtedy też możemy dokładnie omówić i dobrać aparaty z odpowiednimi matrycami: od Mikro Cztery Trzecie po średni format. Po tym wszystkim warto zastanowić się także, czy klientowi zależy na wadze i wielkości aparatu, zastanawiamy się nad filmowaniem… Obecnie aparaty mają możliwość nagrywania na takim poziomie, że zawsze warto to uwzględnić. Gdy mamy taką opcję, to chętnie zaczniemy z niej korzystać.

Takie podejście się sprawdza, bo sklep funkcjonuje już prawie 20 lat. Za co najbardziej cenią go stali klienci?

Cenią nas właśnie za profesjonalne doradztwo. Często, gdy wychodzi jakaś nowość to ludzie do nas dzwonią i pytają „czy warto kupić“. Moja odpowiedź jest zawsze podobna: „prawdopodobnie tak, bo brzmi ciekawie, ale dopóki nie wezmę w ręce, to nie powiem czy warto, czy nie warto kupić“. Na podstawie samego opisu specyfikacji możemy jedynie przypuszczać, że będzie to super aparat. Jednak czasami wychodzą ukryte wady lub błędy. Czasami też same produkty są po prostu przereklamowane. Najlepiej więc wziąć w rękę, przetestować i dopiero potem się wypowiadać na temat danego sprzętu.

Za tym kryje się ogromne doświadczenie. Od dobrych kilku lat jesteście autoryzowanym punktem wiodących fotograficznych firm w Polsce. A więc jest w czym wybierać, zwłaszcza, że jako jedni z nielicznych dajecie możliwość przetestowania sprzętu - nawet średnioformatowych aparatów, co nie jest częstą praktyką.

Wydaje mi się, że sprzedawanie aparatów „zza szybki“ nie jest zbyt dobre, bo często po powrocie do domu może się okazać, że nie do końca o to nam chodziło i nie tego się spodziewaliśmy. Dlatego zapewniamy możliwość przetestowania sprzętu, ale jedynie u nas na miejscu. Nie prowadzimy wypożyczalni z przyczyn stricte technicznych. Tak naprawdę sprzętu fotograficznego w Polsce nie można dobrze ubezpieczyć. Ale można do nas przyjść. Mieścimy się na czwartym piętrze i mamy fajny taras widokowy, na którym można fotografować. Tak więc na miejscu można zrobić zdjęcia i porównać pliki z kilku aparatów, które wyświetlimy w Photoshopie na monitorach w wysokiej rozdzielczości. Dajemy nawet możliwość sprawdzenia wszystkich najnowszych średnioformatowych aparatów - tych za rozsądne pieniądze. Mam tu na myśli systemy Fujifilm GFX, Pentaksa i Hasselblada. To są w tej chwili bardzo fajne rozwiązania za bardzo rozsądną i akceptowalną kwotę - oczywiście jak na średni format. Te aparaty dają niesamowitą jakość obrazu, fenomenalną plastykę i inne spojrzenie fotograficzne.

A czy często zdarza się, że klienci dzięki Państwa radom zmieniają swoje wcześniejsze założenia i decydują się na coś zupełnie innego?

Bardzo często niezdecydowani klienci albo Ci, którzy nie siedzą mocno w danym systemie, zmieniają swoją decyzję. Niestety w świadomości polskiego fotoamatora jeszcze istnieje mit lustrzanki, przez co pytają wyłącznie o takie aparaty. Okazuje się, że nie wiedzą, że istnieje coś takiego jak bezlusterkowiec, który ma bardzo dużo zalet i oczywiście pewne wady. Zawsze powtarzam klientom, że nie istnieje aparat doskonały. Ale ogólnie zalety bezlusterkowców są już tak duże, że wchodzenie w lustrzankowe systemy jest złym rozwiązaniem. Na rynku wtórnym lustrzanki bardzo dobrze „żyją“, bo są coraz tańsze i już za 1500 zł możemy kupić zaawansowany model. Jednak na rynku pierwotnym (tak to ujmijmy) królują już bezlusterkowce. Mamy bardzo duży wybór spośród dużej gamy produktów pełnoklatkowych czy z matrycą APS-C.

Jednak poza sprzedażą nowego sprzętu e-oko.pl to także prężnie działający komis fotograficzny. Czego na rynku wtórnym najbardziej poszukują pasjonaci?

W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy zauważyliśmy, że dużymi krokami wraca fotografia analogowa. Jeśli coś z tej dziedziny się pojawi, to od razu jest sprzedawane. Na przykład profesjonalne lustrzanki analogowe są bardzo poszukiwane. Ludzie zaczynają szukać innej jakości. Nie tak perfekcyjnej jak cyfra, ale bardziej plastycznej i wyjątkowej. Poszukują też unikalnej optyki, którą dzięki przejściówkom mogą podpinać do bezlusterkowców. To daje duże możliwości, bo możemy stosować tanie manualne obiektywy z ciekawym rozmyciem, plastyką i inną jakością obrazka. Cenione są także tańsze aparaty pełnoklatkowe - zarówno lustrzanki, jak i bezlusterkowce. Te drugie są u nas bardzo krótko, bo sprzedają się praktycznie „od ręki“.

Jakie sprzętowe perełki możemy u Was znaleźć?

Z takich ciekawostek, które nawet mnie zaskoczyły, to mieliśmy wystawionego Rolleiflex SL66. To jest niesamowity aparat z niesamowitą optyką. Jego nietypowość polega na tym, że aparat ma tak zwane „pokłony“, czyli jesteśmy w stanie zmienić płaszczyznę ostrości dowolnego obiektywu. To był prawdziwy rarytas, który się bardzo szybko sprzedał.

Z jednej strony możemy w komisie zostawić stary sprzęt w rozliczeniu za nowy. Ale czy z drugiej strony nie trzeba obawiać się kupna używanego aparatu lub obiektywu?

Nie należy się bać! U nas w komisie zabezpieczamy dwa aspekty: prawny i techniczny. W pierwszym chodzi o to, czy sprzęt nie jest kradziony. Ogólnie w Polsce nie istnieją żadne bazy, w których moglibyśmy to sprawdzić. Ale jeśli ktoś do nas przychodzi sprzedać lub wymienić stary sprzęt na nowy, to podpisujemy z taką osobą umowę kupna-sprzedaży, w której oświadcza, że sprzęt nie posiada wad prawnych. Gdyby okazało się, że aparat jest kradziony, to w pierwszej fazie całą odpowiedzialność bierzemy na siebie, czyli najczęściej zwracamy klientowi pieniądze lub - gdy jest zainteresowany - wymieniamy sprzęt na inny w podobnym stanie. Następnie nasz prawnik wraz z policją szukają osoby, która zostawiła kradziony sprzęt. Tak więc dalej rozwiązujemy ten aspekt na drodze prawnej.

A kwestie techniczne sprzętu?

Każdy sprzęt, który przyjmujemy, jest sprawdzany. W przypadku aparatu sprawdzamy jego przebieg, stan techniczny matrycy oraz ogólne działanie. W kwestii optyki wykonujemy zdjęcia przykładowe i oceniamy ich jakość zwracając uwagę między innymi na: płaszczyznę obiektywu, czy autofokus i ostrość trafiają w punkt, oceniamy pracę zooma i pierścieni. Taka wstępna weryfikacja wyklucza ponad 95 procent wad lub uszkodzeń. Poza tym na każdy sprzęt, który klient kupuje w naszym komisie, jest wystawiana gwarancja. Obejmuje ona wszystko - tak jak w przypadku nowego modelu. Jeśli na przykład po miesiącu w aparacie padnie migawka, to wymieniamy ją na nową. Czasami klienci przynoszą do nas uszkodzony sprzęt - o czym nawet nie mają pojęcia. Wtedy taki model sprawdzamy, serwisujemy i dopiero wystawiamy do sprzedaży. Jeśli natomiast usterka jest zbyt duża, to odmawiamy jego przyjęcia. Podobnie zresztą jak sprzętu mocno wyeksploatowanego, który z czasem może ulec awariom.

Ale e-oko.pl to coś więcej niż sklep. W tym konkretnym przypadku możemy także mówić o utworzeniu się niemałej społeczności - głównie dzięki Waszym własnym konkursom. Jeden z nich właśnie trwa. Proszę podpowiedzieć, co trzeba zrobić, aby wygrać.

To jest bardzo proste - trzeba przysłać dobre zdjęcie. Nic więcej (śmiech). 

To na pewno. Ale może podzieli się Pan dobrymi radami?

Nasze konkursy cieszą się sporą popularnością. W jury są znani fotografowie - zasiadał w nim między innymi Tomasz Tomaszewski. Jest to już czwarta edycja, tym razem pod hasłem „oko w oko“. Daje to niezwykle szerokie pole do działania. Jednak jest to wbrew pozorom trudny temat, ale nie trzeba tego interpretować w sposób dosłowny. Być może spojrzenie na coś pod innym kątem będzie ciekawym podejściem. W tym wszystkim chodzi o to, aby pobudzać ludzi do zabawy i fotografowania. Do chęci pokazania siebie i niechowania swoich zdjęć „do szuflady“. Swoje prace można nadsyłać do 30 czerwca. Na laureata czeka aparat Fujifilm X-T100 z obiektywem 15-45 mm f/3.5-5.6 OIS PZ w wersji Dark Silver. Jest więc o co walczyć. Po wszystkie szczegóły odsyłam na naszą stronę konkursową.

Dziękuję za rozmowę.

Sklep e-oko.pl mieści się przy ul. Puławskiej 10 (lokal 32) w Warszawie. Odwiedzać możecie go od poniedziałku do piątku, w godzinach 10:00 - 18:00Pełny katalog produktów znajdziecie pod adresem e-oko.pl.

Artykuł powstał na zlecenie sklepu e-oko.pl.

zdjęcie główne: unsplash.com

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Wywiady
Nicolas Demeersman: "Zaakceptuj, że czasem będziesz pieprzonym turystą"
Nicolas Demeersman: "Zaakceptuj, że czasem będziesz pieprzonym turystą"
Nicolas Demeersman za pomocą jednego prostego gestu kwestionuje nasze postrzeganie turystyki i relacji z lokalnymi społecznościami. Jego twórczość polega na przedstawianiu paradoksów. Fotograf...
15
Magdalena Wosińska: Wychowanie w Polsce dodało mi odwagi w Ameryce
Magdalena Wosińska: Wychowanie w Polsce dodało mi odwagi w Ameryce
Z Katowic na Times Square. O niepewnych początkach, subkulturze amerykańskich skejtów końca lat 90. oraz o tym, jak dzieciństwo w Polsce wpłynęło na jej karierę w USA, rozmawiamy z Magdaleną...
12
Tomasz Lazar: „Dopiero gdy poświęcamy czas, zaczynamy widzieć"
Tomasz Lazar: „Dopiero gdy poświęcamy czas, zaczynamy widzieć"
O poszukiwaniu tematów, świadomym budowaniu narracji, pułapce mediów społecznościowych i szansach oraz zagrożeniach, które stawiają przed nami nowe technologie, rozmawiamy z...
36
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (1)