Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Fotografia powstała w listopadzie w Parku Narodowym Sekwoi w Kalifornii podczas mojej podróży po Stanach Zjednoczonych. Zwiedzaliśmy to miejsce przez kilka dni. To był wspaniały dzień - od rana świeciło słońce, ale pod koniec dnia, nagle na niebie pojawiły się chmury. Potężne sekwoje zostały spowite mgłą. To były wymarzone warunki do fotografowania. Mieliśmy już kończyć naszą wyprawę i kierować się na nocleg, ale zobaczyłam wspaniałą polanę skąpaną we mgle. Widziałam na ok. 2 metry przed siebie, a w okolicy mieszkają niedźwiedzie, zatem trochę się bałam, ale nie mogłam się oprzeć i poszłam w jej kierunku. Chciałam zrobić chociaż ze dwa zdjęcia tego magicznego miejsca.
Gdy zbliżyłam się na miejsce, usłyszałam szelest. Nogi się pode mną ugięły, bo myślałam, że słyszę niedźwiedzia, ale na szczęście to było tylko stado przepięknych, pokojowo nastawionych jelonków. Miałam ze sobą obiektyw 35 mm i pełnoklatkowy aparat, chciałam zrobić zdjęcie krajobrazu. Nie nastawiałam się na fotografowanie zwierząt. Po prostu je tam spotkałam i sfotografowałam. Siedziałam z nimi, obserwowałam, cieszyłam się chwilą.
Nie, były spokojne, nie zwracały na mnie większej uwagi, stały spokojnie. Miałam wrażenie, jakby jelenie pozowały specjalnie dla mnie do portretu rodzinnego. To była magiczna chwila - wspaniałe połączenie z naturą. Kocham to zdjęcie. Jest po prostu moje, osobiste.
fot. Justyna Zduńczyk, "Unexpected Meeting" , 1. miejsce w kategorii Dzika Natura oraz nagroda National Award
Na początku trochę żałowałam, ale po chwili okazało się, że mój klasyczny, szeroki obiektyw świetnie się tu sprawdził. Szerszy kadr sprawił, że na zdjęciu widać nie tylko same zwierzęta, ale też urzekającą polanę, atmosferę, wspaniałą mgłę. Te elementy stworzyło moje zdjęcie. Wszystko idealnie zagrało.
Sfotografowana scena była tak piękna, że nie chciałam tam za wiele poprawiać, zmieniać. Nałożyłam jedynie delikatny filtr, który sama wcześniej stworzyłam w Lightroomie. Światło zrobiło całą robotę.
Przede wszystkim trzeba obserwować różne pory dnia. Starać się robić bardzo dużo zdjęć w różnych warunkach, aby wiedzieć jak i kiedy pada światło, jakie warunki oświetleniowe pasują akurat do naszej wizji. Ja bardzo często wyjeżdżając w podróż, fotografuję o poranku, także po lub o zachodzie słońca. Staram się raczej nie robić zdjęć około południa, o ile mam na to wpływ.
To prawda, praktycznie nie fotografują zwierząt, ale od jakiegoś czasu zaczęłam się mocniej interesować tematem natury, degradacji środowiska. W trakcie tej wyprawy nastawiałam się na bliskie spotkanie z dziką przyrodą. Cieszę się, że udało się to przekuć w zdjęcie.
Od ponad 10 lat szukam siebie w fotografii. Zaczynałam od klasycznych portretów z modelkami, fotoreportażu, wspomnianej przez Ciebie fotografii ślubnej. Zawsze też były zdjęcia z podróży. Przechodziłam przez fascynacje fotografią różnego rodzaju. Nie zatrzymuję się - wciąż szukam nowych inspiracji, nowych fotograficznych wyzwań, tematów.
Od dawna szukałam różnych miejsc i sposobów, aby wyrażać się artystycznie. Malowałam, rysowałam, lepiłam glinę. Fotografia była kolejnym etapem. Na początku nie miałam nawet swojego aparatu, pożyczałam od brata i znajomych, ale szybko pokochałam tę formę artystycznego wyrazu.
Oglądaj jak najwięcej zdjęć i fotografuj. Staraj się pielęgnować w sobie ogromną chęć do fotografowania, poznawania siebie i świata.