Wydarzenia
Black Week w CEWE FOTOJOKER – skorzystaj z fantastycznych cen
Marcin Grabowiecki: Czy możesz opowiedzieć jak przebiegała praca nad wystawą "Nieodwracalne" Agnieszki i Maćka Nabrdalików, którą mogliśmy oglądać w Leica Gallery Warszawa w listopadzie 2013?
Ania Nałęcka: Z Agnieszką i Maćkiem współpracowaliśmy już wcześniej nad książką "Nieodwracalne", co pozwoliło mi zrozumieć sam temat i to, co jest dla autorów w opowiadaniu o nim ważne.
Wystawa "Nieodwracalne" była już wyprodukowana, miała swoją premierę w Galerii VII w Nowym Jorku, we wrześniu tego roku. Znaliśmy wielkość zdjęć i przestrzeń, w której zostaną zaprezentowane i chcieliśmy pokazać jak najwięcej bohaterów.
Czytaj także:Agnieszka i Maciek Nabrdalik "Nieodwracalne" - wystawa w Leica Gallery Warszawa
Zdecydowaliśmy się te w zasadzie niesprzyjające sobie wzajemnie założenia - dużo zdjęć i kameralna galeria - tak wykorzystać, żeby służyły projektowi. Przestrzeń galerii została podzielona tak, żeby widza jak najbardziej zbliżyć do portretu, dosłownie postawić go "twarzą w twarz" z bohaterem.
Dodatkowa rzecz, którą udało się nam uzyskać dzięki podzielonej przestrzeni, ciemnej kolorystyce i punktowemu oświetleniu zdjęć, to wydzielenie osobistej przestrzeni dla każdego bohatera. Indywidualność i osobista przestrzeń to właśnie, jak mówiła mi Agnieszka, najczęściej wspominane i cenione przez byłych więźniów wartości.
Wreszcie trzeci aspekt, to fakt, że zaraz na wejściu nie można ogarnąć wzrokiem wszystkich lub większości zdjęć, tak jak ma to miejsce powiedzmy na klasycznej wystawie. Baliśmy się, że ktoś może wejść na wystawę z wyrobioną opinią i z takim samym poglądem wyjść, bez poznania poszczególnych historii. Tym bardziej, że jest to z jednej strony trudny, niewygodny temat, a z drugiej często możemy mieć wrażenie, że już wszystko o nim wiemy. Bardzo zależało nam na konfrontacji widza z konkretnym bohaterem i jego historią, zbliżeniem się do niego, wysłuchaniem go.
Fotografiom towarzyszą nagrania. Są to fragmenty wywiadów czytane przez równolatków bohaterów, z czasu kiedy byli obozowymi więźniami. Jest to przełożenie podcastu Agnieszki i Maćka, który powstał dużo wcześniej. Zderzenie portretów starszych ludzi i treści samych wspomnień z głosami dzieci, często dzieci naszych znajomych, mnie za każdym razem bardzo porusza.
Masz również swój udział w najnowszej wystawie w Leica Gallery Warszawa - "Stand By" Sputnik Photos.
Tak, pracowaliśmy nad tą wystawą z Rafałem Milachem. Ponieważ pracowałam wcześniej nad książką o tym samym tytule, to co mamy do powiedzenia mieliśmy już ułożone. Rafał oprócz tego, że jest doskonałym fotografem, jest też świetnym kuratorem i edytorem. Bardzo dobrze też rozumie "myślenie książką". Przełożenie projektu na wystawę było więc dla nas bardzo naturalnym procesem.
Dodam tylko, że dla tych, którzy znają książkę, to jak parę projektów jest pokazane może być zaskoczeniem. Mówimy o tym samym, ale interpretacja poprzez formę jest inna. Inne medium daje inne możliwości.
Czytaj także:"Stand By" Sputnik Photos w Leica Gallery Warszawa
Wystawa "Stand By" jest kompozycją złożoną z 7 indywidualnych historii. W związku z tym "czyta się" wewnętrzną narrację każdej, ale też reakcje między nimi i powstaje kolejna warstwa opowieści.
Dodatkowo dodaliśmy ósmą historię, która pojawiła sie podczas pracy nad książką - pojęcie wolności i (auto)cenzury. Żeby wzmocnić ten aspekt zastosowaliśmy zabieg wystawy wewnątrz wystawy.
Jakie są Twoim zdaniem podstawowe różnice między książką a wystawą?
Najprościej - w pierwszym przypadku ma się kartki, a w drugim ściany. (Tutaj porównujemy tylko książkę i wystawę, ale wybór mediów najlepszych do opowiedzenia naszej historii, jak wiadomo jest szeroki.)
W książce mamy narzuconą narrację, rzadko kiedy możemy zobaczyć wszystkie zdjęcia naraz, na klasycznej wystawie przeważnie tak. Ale tak jest w ujęciu klasycznym, ale w obu przypadkach, jeżeli jest to potrzebne dla lepszego przekazania informacji, możemy to zmienić.
Czytaj także:Stand By - wywiad z Agnieszką Rayss i Adamem Pańczukiem
Wystawa tak jak książka służy przekazaniu konkretnej historii. Może mieć bardziej lub mniej wyraźną narrację. Może na nas działać w fizyczny sposób, w relacji do naszego ciała, np. książka swoją wielkością, ciężarem i fakturą, a wystawa przestrzenią, wielkością zdjęć, oświetleniem, kolorystyką.
Poza tym sami chcemy prowadzić przez historię widza/czytelnika, albo bardziej dosłownie, albo dając mu wskazówki i podpowiedzi.
I wreszcie tak samo, w obu przypadkach książki i wystawy, możemy grać konwencjami.
Tak więc różnice są w "narzędziach", sposób myślenia jest taki sam.
{GAL|25740