Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Miroslav Tichý urodził się w 1926 roku na Morawach. Ukończył szkołę średnią i rozpoczął naukę na Akademii Sztuk Pięknych w Pradze. Kształcił się na wydziale malarstwa i rysunku pod kierunkiem Jána Želibskiego. Po trzech latach nauki, w roku 1948, zrezygnował z uczelni. Nie do końca znane są przyczyny decyzji. Przypuszcza się, że miała ona związek z przejęciem władzy przez komunistów. Swoją rolę odegrały zapewne również względy osobiste.
Przez kilka lat Tichý aktywnie uczestniczył w oficjalnym w życiu artystycznym. Prezentował malarskie prace, brał udział w wystawach zbiorowych. Utrzymywał kontakty z grupą malarzy skupionych wokół Vladimíra Vašíčka i Bohumíra Matala. Podobnie jak oni czerpał z dokonań twórców awangardy, impresjonizmu i kubizmu. Dużo rysował. Wiodącym tematem jego prac były kobiety.
Z biegiem czasu aktywność twórcza Tichego słabła. Uczestniczył jeszcze w ważnej wystawie "Sztuka młodych artystów Czechosłowacji 1958", ale już wyłącznie dzięki staraniom przyjaciół, którzy pod nieobecność, za zgodą ojca, zabrali do Brna jego dwa obrazy. Chętnie komentował i analizował prace innych. Sam jednak coraz rzadziej malował, twierdził, że nie widzi szans na swój dalszy rozwój.
W latach sześćdziesiątych definitywnie wycofał się z artystycznego obiegu. Osiadł w rodzinnym miasteczku Kyjov, gdzie rozpoczął samotny żywot. Nadal dużo rysował. Zachowało się kilkaset prac z tego okresu. Zaczął intensywniej eksperymentować z fotografią.
Pierwsze zdjęcia wykonywał już parę lat wcześniej. Używał starego rosyjskiego aparatu ojca. Później, w czasach największej aktywności, sam konstruował swoje kamery. Robił je z papierów, kartonów, tekturowych rurek, puszek, korków od piwa, przedmiotów, które można było znaleźć na ulicy. Sam szlifował soczewki, przerabiał dna od butelek, stare okulary.
Był postacią tajemniczą. Nieco zaniedbany, zarośnięty, w długim, charakterystycznym płaszczu, samotny, bez środków do życia, zbierał dziwne, niepotrzebne przedmioty, zakradał się ze swoimi aparatami na kąpieliskach, w parkach i na ulicach. Tam polował na nowe zdjęcia. Miewał kłopoty z policją. Cierpiał również na załamania. W sumie odbył kilka przymusowych pobytów w szpitalu psychiatrycznym. Był też w więzieniu. Funkcjonował jako lokalny dziwak. We wspomnieniach Romana Buxbauma, który dziś prowadzi fundację popularyzującą dzieło Tichego, jawi się jako odstraszający dziwoląg, którym babcie straszyły swoje wnuki.
W latach 70-tych i 80-tych już właściwie nie rysował. W pełni oddał się fotografii. Fotografował głównie kobiety. Bohaterkami były atrakcyjne mieszkanki rodzinnego miasta. Robił zdjęcia starszym i młodszym, fotografował w parkach, na ulicach, kąpieliskach, przystankach autobusowych, najczęściej otwartych przestrzeniach publicznych. Potrafił zakradać się w krzakach i czekać na odpowiednią sytuację. Ujmował postaci z daleka i bliska, fotografował całe sylwetki oraz fragmenty ciała. Chwytał kobiece wdzięki w ruchu oraz w sytuacjach bardziej statycznych, robił portrety w oknach, wykonywał zdjęcia podczas prozaicznych, codziennych czynności.
Obrazy są często poruszone i niewyraźne, przy tym subtelne i nie nachalne, pozbawione wulgarności i dosadności, owiane atmosferą erotyzmu. Niedoświetlone bądź prześwietlone, porysowane, poplamione czy podgryzione przez myszy, stały się jeszcze mniej dosłowne. Nabrały poetyckiego, odrealnionego charakteru.
Tichý wracał do domu ze swoich łowów i przeglądał naświetlone negatywy. Robił odbitki, jeśli - jak mówi - zobaczył na nich kawałek interesującego go świata. Powstające zdjęcia były zazwyczaj jedynymi, niepowtarzalnymi egzemplarzami. Wykonywał je pod samodzielnie skonstruowanym powiększalnikiem. Z lekkością traktował uzyskane obrazy. Niejednokrotnie po nich rysował. Podkreślał krawędzie, poprawiał kontury i cienie, używał ołówka bądź kredek. Wybrane fotografie samodzielnie oprawiał, naklejał na papier, dekorował ramkę - malował kredkami, farbami, czasem ozdabiał sreberkiem.
Fotografował przeszło 40 lat. Ostatnie zdjęcia wykonał w latach 90-tych, potem definitywnie przestał tworzyć. Przez cały ten czas nie szukał uznania. Nie pokazywał i nie sprzedawał zdjęć. Robił je wyłącznie dla siebie. Czasem obdarowywał nimi bliskich , sąsiadów i przyjaciół.
Jak wspomina Roman Buxbaum, Miroslav Tichý dopiero latem 2004 roku zgodził się na pierwszą publiczną prezentacją swoich zdjęć. Wybór fotografii pokazano wówczas podczas Biennale Sztuki w Sewilli. Niedługo po tym odbyła się pierwsza, indywidualna wystawa w Zurychu. W 2005 roku artysta otrzymał nagrodę Discovery Award na festiwalu w Arles. Dziś jego prace sprzedaje m.in. renomowana Galeria Michael Hoppen.
Sam Tichý nadal pozostaje postacią na uboczu. Ma 83 lata. Niezmiennie nie pojawia się na swoich prezentacjach. Raczej stroni od mediów i popularności. Jego życie niewiele się zmieniło, w chwili gdy został docenionym fotografem. Prace trafiają do prywatnych i muzealnych kolekcji na całym świecie, on niezmiennie mieszka w swoim niedużym, skromnym domu na Morawach.
Dużą kolekcją zdjęć artysty dysponuje dziś Roman Buxbaum, który w 2004 roku powołał specjalną Fundację Tichý Ocean. Organizacja zajmuje się porządkowaniem, dokumentowaniem i popularyzowaniem dorobku autora.
Pierwszą wystawę prac Miroslava Tichego w Polsce będzie można obejrzeć już niebawem, podczas Miesiąca Fotografii w Krakowie. Wystawę przygotowano we współpracy z Dominik Art Projects. Prezentacja odbędzie się w ramach bloku poświęconego fotografii z Czech. Serdecznie polecamy. Wernisaż już 9 maja, w sobotę o godzinie 17.
Miroslav Tichý - WARIANTY STYLU
Wernisaż: 9.05.2009 godz. 17.00
Termin: 10.05.2009 - 31.05.2009
Dominik Art Projects, ul. Mikołajska 5/2
wt-pt: 12:00-18:00; sb-nd: 12:00-16:00