Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Fotopolis.pl: Twoja biografia to między innymi historia spotkań z wieloma fotografami. Już na początku swojej fotograficznej drogi spotkałeś i zaprzyjaźniłeś się z takimi fotografami jak Aaron Siskind, Minor White, Duane Michals, Arthur Tress, Robert Frank czy Sally Mann. Jednocześnie twój styl pozostawał niezmienny. Czym w takim razie były dla ciebie te spotkania?
Arno Rafael Minkkinen: Potwierdzeniem mojej pasji dla fotografii w tym sensie, że ludzie których spotkałem, jak Robert Frank, byli szczerzy w tym, co robili. Robert Frank był właśnie taki, jak jego fotografie, jego twórczość odbijała się w stosunku do studentów, sposobie zabawy czy ubierania się. Sally Mann okazała się prawdziwa w swojej pasji ciemnej pierwotnej energii. Czyli te spotkania potwierdziły słuszność mojego zachwytu ich twórczością. Mogłoby się przecież okazać, że byłbym rozczarowany, a nie byłem. Nawet wtedy, gdy ktoś taki jak Garry Winogrand nie lubił moich prac, to także było potwierdzenie, bo on ich po prostu nie powinien lubić! Utwierdzało mnie to w tym, kim sam jestem.
Czy twoi pierwsi nauczyciele, Aaron Siskind i Harry Callahan mieli wpływ na powstanie twojego stylu?
Tak. Kiedy zgłosiłem się do szkoły, miałem już swoją ideę, a Harry zadał mi tylko jedno pytanie: "Czemu chcesz tu przyjść?". Odpowiedziałem, że chcę kontynuować to, co już zacząłem. "To całkiem dobry powód" odpowiedział. Harry, ucząc, chciał wspierać swoich studentów. Wracając do tego, co mówiłem wcześniej, on także utwierdził mnie w tym co robiłem. Dlatego był wielkim nauczycielem. Z kolei Winogrand nigdy nie potrafił wyjrzeć poza zakres swojej fotografii. Myślę, że na tym polegała wielkość kogoś takiego jak Harry Callahan jako nauczyciela, że posiadł te umiejętność. Aaron Siskind pomógł mi pojawić się na rynku sztuki, zaufał mi i wszędzie mnie ze sobą zabierał.
Czy uważasz, że takie utwierdzenie w obranej drodze jest najważniejszym elementem edukacji w fotografii?
Tak, w przeciwnym wypadku nauczyciel może przekazać jakieś wskazówki dotyczące kontaktów, galerii, ale potwierdzenie tego, że to, co się robi, jest cenne i ważne jest nieocenione. Harry nigdy nie mówił o tym, co mu się nie podobało, nie tracił na to słów. Ale jeśli uważał to, co ktoś robił, za warte kontynuacji, opowiadał o tym we wspaniały i mobilizujący sposób. Czasami proszę swoich uczniów, żeby mi zaufali i na przykład nie pokazywali swoich prac przez następne dwa lata. Kiedyś sprzedałem zdjęcie za dużą sumę na aukcji Sotheby's i nikt nie narzekał, że to była praca studencka. A była, zrobiłem ją w ramach zajęć!
Studiowałeś w USA, uczysz tam i w Finlandii. Co możesz powiedzieć na temat różnic w tych środowiskach?
W Stanach wielu studentów boi się podjąć ryzyko i pójść własną drogą. W Finlandii to się zmieniło, w ostatnich czasach fotografia fińska zrobiła ogromny krok naprzód.
Kilka lat temu zacząłeś robić także zdjęcia przy pomocy kamery otworkowej. Skąd zainteresowanie akurat camerą obscurą?
Używałem najróżniejszego sprzętu, postanowiłem spróbować też kamery otworkowej. Przede wszystkim zawsze ujmowała mnie aura tajemnicy i zaskoczenia. Dziś zrobiłem zdjęcie w Bratysławie, które wciąż jest zamknięte w aparacie. Dopiero po powrocie do domu zobaczę, co na nim jest. Mam nadzieję, że mam choć jedno dobre zdjęcie z Bratysławy. To jest taka sytuacja, jakby ktoś dał ci prezent i powiedział "otwórz go jutro". Uwielbiam to uczycie niepewności, zaskoczenia. Wszystkie zdjęcia, które zrobiłem przez ostatnie 35 lat, to było to: "otwórz je jutro". Fotografia otworkowa w pewien sposób odświeżyła to uczucie, ponieważ zdjęcia naświetlane 30 sekund to jeszcze większy ładunek zaskoczenia.
Czy zawsze pracujesz w pojedynkę? Po wielu zdjęciach trudno się domyśleć jak mogłeś być zarazem obiektem i autorem fotografii, na przykład te zdjęcia pod śniegiem czy na powierzchni wody.
To, co teraz powiem, to będzie pierwsza rzecz podczas naszej rozmowy, którą już wcześniej opowiadałem. W trakcie wczorajszego wywiadu dla telewizji pierwsze pytanie, jakie dostałem, brzmiało: jak robisz swoje zdjęcia? Do końca mijałem się od konkretnej odpowiedzi. Wierzę, że z moją pracą związana jest jakaś tajemnica. Kiedy około 10 lat temu powstawał film na mój temat, reżyser zażyczył sobie, by była w nim scena odtwarzająca powstanie zdjęcia z serii autoportretów na powierzchni jeziora. Teraz dziwię się, że od razu nie odrzuciłem tego pomysłu. Podczas prywatnej projekcji wstępnego materiału na widowni była moja galerniczka ze swoją córką, która po obejrzeniu tej sceny powiedziała: "Wiesz, kiedy byłam mała, zawsze myślałam, że stałeś na krokodylu". Wtedy już wiedziałem, że muszę usunąć te scenę. Nie chcę zabijać krokodyla!
Bratysława 4.11.2006
Arno Rafael Minkkinen - jeden z najbardziej znanych fotografów fińskich, urodzony w 1945 roku w Helsinkach. Studiował fotografię na Rhode Island School of Design. Jego nauczycielami byli Harry Callahan i Aaron Siskind. Przez wiele lat pracował równolegle jako członek agencji reklamowej i niezależny fotograf. Od ponad 3 dekad kontynuuje cykl charakterystycznych czarno-białych autoportretów. Wykłada fotografię na University of Art and Design w Helsinkach, University of Massachusetts Lowell w USA oraz École d'arts appliqués w Vevey w Szwajcarii. Prowadził także zajęcia podczas Toskańskich Warsztatów Fotograficznych. Fotografie Arno Rafaela Minkkinena prezentowane były podczas tegorocznego Miesiąca Fotografii w Bratysławie.
Zapraszamy na stronę internetową Arno Rafaela Minkkinena.
{GAL|25943