Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
- W fotografii najbardziej pociąga mnie element odkrywania i znajdowania nowych sposobów na zrozumienie otaczającego mnie świata. To także cudowna swoboda w poznawaniu ludzi, z którymi raczej nie spotkałbym się, gdyby nie zdjęcia. Lubię myśleć o sobie jak o gawędziarzu - przyznaje fotograf. - Czuję, że motywuje mnie przede wszystkim ciekawość, a fotografia daje mi to pozwolenie, aby się nią karmić. Opowiadanie historii jest zdecydowanie głównym celem mojej pracy.
Pierwszy kontakt z fotografią Lopes miał dość późno, w wieku dwudziestu sześciu lat. Czuł się zagubiony po niedawnej stracie matki, która zmarła na raka. Rzucił studia inżynierskie, w wolnym czasie zaczął rysować i pewnego dnia przyszło mu do głowy, że aparat może być szybszym sposobem na wykonanie szkicu.
fot. Ricardo Lopes, Figueiro dos Vinhos, Leiria, Portugalia, 22.12.2018 - Droga prowadząca doliną Foz de Alge w miejscowości Figueiro dos Vinhos. Według INE (National Institute of Statistics) region ten stracił ponad 50% populacji od 1960 r.
- Kupiłem więc starego analoga. Fotografowanie stało się dla mnie rodzajem medytacji, a może nawet uzdrawiania - zwierza się. - Odkryłem w tym ukojenie więc… uzależniłem się od tego! Przyznam też, że mam obsesję na punkcie ciągłego doskonalenia się. Poza tym, spędzanie czasu samotnie, podróżowanie po malutkich drogach odkrywając własny kraj… To wszystko jest ostatecznie wyrazem wolności. Jak tego nie kochać?
Odtąd wszystko potoczyło się bardzo szybko: Lopes rozpoczął studia fotoreporterskie w Cenjor, profesjonalnym centrum szkoleniowym dla dziennikarzy w Lizbonie. Pracował dla takich tytułów prasowych jak „Diário de Notícias” i „Jornal de Notícia”s, a następnie został zaproszony do udziału w programie studenckim Canona „Visa Pour L'Image” w Perpignan. Kolejnym krokiem był staż w gazecie „Público”.
fot. Ricardo Lopes, Pombal, Leiria, Portugalia, 23.12.2018 - Maria da Silva, 93 lata, pozuje do portretu w salonie swojego domu. Mieszka tam od ponad 70 lat, w tym domu wychowywała dwoje dzieci, Jacinto i Hiacyntę, nazwanych na cześć świadka objawień Matki Bożej Fatimskiej w 1917 roku. Jacinto, odwiedza matkę w każdą niedzielę, by zjeść lunch i zabrać ją do kościoła.
- Wiele nauczyłem się od moich redaktorów i współpracowników w „Público”. Naprawdę czułem, że, paradoksalnie, codzienna rutyna pracy w gazecie pobudza moją kreatywność i dodaje mi pewności w tym, co robię. Niestety rok temu nagle zostałem bez pracy i trudno było mi znaleźć dobrze płatne zlecenia. Przez pierwsze trzy miesiące, od stycznia do marca, unikałem nawet myślenia o mojej przyszłości zawodowej i zamiast tego rozpocząłem osobisty projekt „Torre - Living in Darkness”, który zdobył nagrodę Estação Imagem Portrait Award w 2019 roku. - opowiada.
Wspomniany projekt to klasyczny przykład tego, że nie trzeba wyjeżdżać do dalekich krajów, by znaleźć interesujący temat. Lopes odkrył ciekawą historię zaledwie pięć minut od domu.
- Ludzie żyjący bez prądu i bieżącej wody w Lizbonie w XXI wieku! To pokazuje, że naprawdę trzeba szukać blisko siebie, a nie ograniczać się tylko do dalekich podróży - zauważa. - W listopadzie zostałem wybrany do wzięcia udziału w warsztatach Narrativa ze znanym lizbońskim fotografem Mário Cruzem. Tak narodził się projekt „Interior”. Chciałem sfotografować region, w którym są korzenie mojej rodziny. Mário odegrał kluczową rolę w kształtowaniu tego projektu.
fot. Ricardo Lopes, Figueiro dos Vinhos, Leiria, Portugalia, 22.12.2018 - Ruiny tradycyjnego kamiennego domu otoczonego spalonym lasem. Tylko w 2017 roku blisko 300 tysięcy hektarów lasów zostało spalonych przez dzikie pożary na tym obszarze.
Pradziadek Lopesa wyemigrował do Francji w latach 40., a dziadkowie do Niemiec dwadzieścia lat później. W końcu wrócili na wieś, ale rodzice fotografa osiedlili się w Lizbonie. Lopes już jako mały chłopiec słyszał historie babci o ubóstwie, trudnych warunkach ekonomicznych i uprawianiu roli na własne potrzeby.
- To personifikacja wiejskiego exodusu, a ja jestem tego częścią. Od tamtego czasu wiele się zmieniło, głównie na lepsze. Ale z drugiej strony wnętrze Portugalii staje się coraz bardziej wyludnione, jego mieszkańcy starzeją się i pamięć o tej ziemi ginie, ponieważ duże miasta nad wybrzeżem oferują lepsze możliwości zatrudnienia, edukacji oraz infrastrukturę dla młodszych pokoleń - wyjaśnia fotograf.
Lopes zauważa, że ludzie mieszkający na tym zaniedbanym terenie są ostatnimi stróżami zbiorowej pamięci wiejskiej Portugalii i zarazem dużą częścią tkanki społecznej, która uczyniła to społeczeństwo takim, jakim jest dzisiaj. Podkreśla też wyraźnie odczuwalne zmiany klimatu - lato staje się coraz cieplejsze, zimy coraz bardziej suche. Gdy połączy się to z terytorium podzielonym na mikro-nieruchomości, powstaje mieszanka wybuchowa: rozrost lasów prowadzący do niekontrolowanych pożarów. Tylko w 2017 roku spłonęło ponad 300 tysięcy hektarów lasu, a ponad sto osób straciło życie. Wielokrotnie to właściciele byli wskazywani jako sprawcy pożarów, a argumentem było to, że nie dbają o swoją ziemię.
fot. Ricardo Lopes, Penela, Coimbra, Portugalia, 17.12.2018 - Portret Simoes Armindo, 80 lat, w ruinach rodzinnego młyna oliwnego, w wiosce Rabacal. Simoes zamknął młyn prawie 50 lat temu, aby wyemigrować do Francji, gdzie pracował w fabryce aż do przejścia na emeryturę. „Znalezienie właściwej osoby do prowadzenia młyna było niemożliwe, wszyscy emigrowali, nie miałem wyboru, musiałem go zamknąć” - mówi.
- Z mojego doświadczenia wynika jednak, że ci właściciele odziedziczyli niewielką część ziemi, która należała do kogoś w ich rodzinie i często nie potrafią nawet wskazać gdzie ten teren leży. Jak więc mieli się nim zajmować? Kolejnym ważnym aspektem związanym z tym projektem jest to, że według ONZ w Europie do 2050 r. tylko 16% populacji będzie mieszkać na obszarach wiejskich. Nasuwa się pytanie: czy te 80% terytorium pozostawione zostanie przypadkowi? Płaca minimalna w Portugalii wynosi 600€ na miesiąc, a kawalerka w Lizbonie to koszt 400€, więc tych, którzy tu mieszkają, nie stać na mieszkanie w stolicy - tłumaczy Lopes.
Jednym z największych wyzwań w projekcie „Interior”, prócz znalezienia czasu na jego realizację, było zdobycie zaufania ludzi. Lopes pracował na dość odizolowanych obszarach, gdzie mieszkańcy są zwykle nieufni wobec nieznajomych. Złodzieje i włamywacze często wykorzystują tam starsze osoby, więc naturalnie czują się one niepewnie, musząc zaufać komuś, kto zjawia się nagle zadając wiele pytań.
fot. Ricardo Lopes, Ansiao, Leiria, Portugalia, 13.01.2019 - Portret Marii da Piedade, 90 lat, z córką, Marią Olaią Dias, 61 lat, przy wejściu do ich domu. Maria da Piedade pracuje jako pasterz od szóstego roku życia, dbająć o produkcję sera i wełny, co odegrało ważną rolę w utrzymaniu rodziny. Miała dwie córki, z których tylko Maria Olaia Dias przeżyła okres dzieciństwa. Każdego ranka wychodzą razem, aby paść swoje owce w górach.
Na jednej z fotografii widać matkę i córkę trzymające się za ręce. Fotograf pierwszy raz porozmawiał z nimi gdy wypasały swoje stado, ale wtedy usłyszał, że teraz nie mają czasu na zrobienie zdjęcia. Miał przyjść w niedzielne popołudnie i tak też zrobił. Gdy dotarł pod ich dom, nie mógł znaleźć żywej duszy.
- Wołałem ich, próbowałem dostać się też do sąsiadów i wciąż nie usłyszałem żadnych oznak życia. Zauważyłem jakąś sylwetkę, ale gdy zacząłem się zbliżać w jej stronę jakby rozpłynęła się w powietrzu. Jednocześnie czułem się obserwowany. Po kilku godzinach spędzonych w styczniowym chłodzie moja frustracja narastała… - wspomina. - W końcu zrezygnowałem. I właśnie gdy miałem odejść, usłyszałem, jak ich owce wracają do zagrody wraz z właścicielkami. Wspólnie podeszliśmy do wejścia do domu i tam ostatecznie zrobiłem zdjęcie. Wtedy nagle wioska ożyła, ludzie wyszli na zewnątrz. Okazało się, że wcześniej obawiali się, że chcę obrabować te dwie kobiety! Zabrali tablicę rejestracyjną od mojego samochodu, zadzwonili do każdego sąsiada, aby ich zaalarmować, nawet powiadomili policję i zablokowali zjazd z drogi, gdybym próbować uciekać… A ja myślałem, że wioska jest pusta! Przedstawiłem się wszystkim i kiedy wróciłem, by zaoferować im odbitki, wszyscy się z tego śmiali! - dodaje.
Projekt „Interior” nie został jeszcze zamknięty. Tej zimy Lopes planuje kontynuować zdjęcia w innym rejonie Portugalii.
Więcej zdjęć fotografa znajdziecie na stronie ricardolopesphoto.com oraz instagramowym profilu @ricardolopesphoto.