Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Ponad rok temu pracowałem dla fotograficznej fundacji Norderlicht nad materiałem o produkcji cukru na indonezyjskiej wyspie Jawa, dawnej kolonii holenderskiej. Korzystałem wtedy z pomocy tłumacza, młodego fotografa Ronyego Zakaria, który niewiele później po zakończeniu zdjęć odwiedził mnie w Polsce. Znajomość przetrwała, a nawet pogłębiła się, i w tym roku ja odwiedziłem Ronyego. Tym razem prywatnie.
Wśród wielu miejsc do jakich mnie zabrał, była wyspa Lembata, a na niej mała wioska rybacka, w której od kilku stuleci łowi się ryby w niezmienny, tradycyjny sposób używając do tego łodzi, wykonanych ręcznie bez użycia nawet jednego metalowego gwoździa.
Obawiałem się warunków jakie panują w tym odległym, egzotycznym miejscu. Martwiłem się, że wysoka wilgotność, wszechobecna tutaj słona woda, ostre i bardzo kontrastowe światło, uczynią fotografowanie skomplikowanym wyzwaniem. Ponieważ mieliśmy do dyspozycji zaledwie kilka dni, za mało, aby przyzwyczaić do siebie miejscowych ludzi, postanowiłem zabrać ze sobą jedynie mały, nieinwazyjny aparat Sony A7 i tym samym nie wpływać na to, co obserwowałem.