Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
O pracach nad profesjonalną lustrzanką systemu Alpha głośno było od dość długiego czasu. Na targach PMA w 2007 roku zaprezentowano prototyp tego aparatu i od tamtej pory pojawiało się coraz więcej spekulacji na temat rozmiaru matrycy topowego modelu Sony. Wątpliwości zostały rozwiane na ostatnich targach PMA - japoński koncern oficjalnie potwierdził wtedy, że Sony Alpha A900 (wtedy jeszcze nazywana ogólniej Alpha flagship model) będzie miała matrycę o rozmiarze odpowiadającym pełnej klatce filmu małoobrazkowego. Firma jednocześnie potwierdziła, że w aparacie nie zabraknie systemu mechanicznej stabilizacji sensora. Przed fotografami pojawiła się perspektywa profesjonalnego, zaawansowanego aparatu, oferującego wszystkie zalety pełnej klatki, z jedną unikalną cechą: stabilizacją wszystkich obiektywów - od ogłoszonego ostatnio modelu Carl Zeiss Vario Sonnar T* 16-35mm f/2.8 ZA po ulubiony przez wielu Carl Zeiss Sonnar T* 135 mm f/1,8 ZA.
Nowa matryca ma dużą rozdzielczość - 24,6 megapikseli (to efektywna liczba pikseli - całkowita liczba wszystkich megapikseli na matrycy to około 25,7). To rekordowy wynik w klasie lustrzanek małoobrazkowych, jeszcze niedawno osiągany przez aparaty średnioformatowe. Tak znaczący wzrost rozdzielczości wiąże się oczywiście ze wzrostem fizycznych rozmiarów sensora. Poprzednie, amatorskie i półprofesjonalne, modele z systemu Sony Alpha miały matryce o rozmiarze APS-C, czyli 23,5 x 15,6 mm. Sensor Sony A900, oficjalnie nazywany CMOS "Exmor", jest zdecydowanie większy. Mierzy 35,9 x 24 milimetry, czyli mniej więcej tyle ile klatka klasycznej błony małoobrazkowej. Dzięki temu fotograf unika konieczności przeliczania ogniskowych obiektywów. "Odzyskują" one swoje normalne kąty widzenia, zniekształcenia perspektywiczne i plastykę, do której przez lata przyzwyczajali się "analogowi fotografowie". Pełnoklatkowy sensor był też niezbędnym warunkiem zachowania bardzo dobrej jakości zdjęć i wysokiej dynamiki przy zwiększonej ilości megapikseli.
Gdy było już pewne jaki rozmiar będzie miał nowy Exmor, wśród zainteresowanych aparatem krążyło jedno pytanie - co ze stabilizacją? Wydaje się, że im mniejszy element do utrzymywania w ruchu, tym łatwiej o sprawny i wydajny układ zapobiegający poruszonym zdjęciom. Tymczasem koncern Sony od początku zapowiadał, że mimo pełnoklatkowej matrycy A900 będzie miała stabilizację. W domyśle pozostawało "o podobnej sprawności" - trudno sobie wyobrazić, by flagowy model mógł stabilizować gorzej niż korpusy amatorskie. Zapowiedzi zmieniły się w realne rozwiązanie. SteadyShot INSIDE, tak nazywa się moduł stabilizacji w Sony A900, jest oczywiście wyraźnie większy od tego z modeli z matrycą APS-C. Mierzą odpowiednio 9 x 6,6 cm (pełna klatka) i 7,6 x 5,4 (APS-C). O półtora raza (w stosunku do Sony A700) wzrosła też jego waga. Producent deklaruje, że mimo tych różnic nie zmieniła się jego skuteczność działania. Żeby zrekompensować wzrost wielkości i masy nowa jednostka musiała być mocniejsza (1,5x w stosunku do poprzedniej) i szybsza (1,3x). Wykres skuteczności działania modułu SteadyShot INSIDE publikujemy poniżej. Z danych producenta wynika, że w zależności od indywidualnych cech fotografa i użytej ogniskowej waha się ona między 2,5 - 4 stopniami EV - tak samo jak w Sony A700.
Połączenie dużej rozdzielczości, dobrego zachowania na wysokich czułościach i stabilizacji z każdym, nawet jasnym i stałoogniskowym obiektywem, otwiera przed fotografami nowe możliwości i pozwala łatwiej fotografować motywy, które do tej pory były poza technicznym zasięgiem istniejącego sprzętu. Nowatorskie technologie, w tym stabilizacja matrycy o rozmiarze klatki filmu małoobrazkowego, pozwalają po prostu na nowatorstwo w fotografowaniu