Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Jak zabrać się za fotografowanie rajdów? Co należy wiedzieć? W jaki sprzęt się wyposażyć? Te i inne kwestie omawia Maciej Niechwiadowicz, który od 10 lat fotografuje na odcinkach specjalnych.
Na początku trochę o sprzęcie. W moim plecaku znajduje się aktualnie kilka body i kilka różnych obiektywów. Ale zacznijmy od podstaw. Od lat pracuje na sprzęcie Canona - już jakieś 6-7 lat gości u w moim arsenale niezniszczalna puszka EOS 7D pierwszej generacji. Posiada chyba wszystkie cechy potrzebne w fotografii sportowej. Duży wybór pól AF, 8 klatek na sekundę i co ważne w moim przypadku, wytrzymałość. Aktualnie, 7D robi już tylko za tzw. remote, czyli postawiony na statywie dodatkowy aparat, wyzwalany radiowo.
Rolę głównego aparatu pełni obecnie pełnoklatkowy Canon 5D Mark IV, a jako drugie body służy jego poprzednik. Na rajdach od aparatu przede wszystkim wymagam szybkiego autofokusa. Musi on być bezbłędny, ponieważ nie ma możliwości powtórzenia tego samego ujęcia. Dodatkowe uszczelnienia wpływają mocno na użytkowania aparatu na rajdach szutrowych, dlatego jeśli tylko mamy wybór, wybierajmy sprzęt niezniszczalny.
fot. Maciej Niechwiadowicz
Przejdźmy do obiektywów. Do większości zdjęć wykorzystuję model 70-200 mm f/2.8 L. Wersja f/4 sprawdzi się tu równie dobrze, a nawet powiedziałbym, że ma odrobinę lepszy szybszy AF. Jasność obiektywu nie jest tutaj najważniejsza, jednak pracując jako fotoreporter, nie zawsze mam do dyspozycji słoneczny dzień, a co za tym idzie, często muszę wydłużyć czas migawki, aby nie przesadzać z wysokimi czułościami. Dłuższy czas naświetlania, może wpłynąć na to ,że zdjęcie będzie po prostu poruszone, dlatego jednak jaśniejsze obiektywy mają tu swoje uzasadnienie.
Drugi obiektyw z którego regularnie korzystam to szerokokątny zoom. W moim przypadku jest to 16-35 mm f/2.8. Na pełnej klatce otrzymujemy wyjątkowo szerokie pole widzenia, natomiast po podpięciu do 7D, czyli na tzw. cropie i tak wystarczy do dodatkowych ujęć z krajobrazem. Uzupełnieniem tego wszystkiego w moim plecaku jest Canon EF 300 mm f/2.8, fish-eye Tokiny, portretowe 50 mm f/1.4 oraz telekonwerter 1,4x. Kilka dni temu grono to uzupełnił Irix 11 mm Blackstone i szczerze nie mogę się doczekać, żeby przetestować go w boju.
Jeśli chodzi o oświetlenie, to technologia poszła na tyle do przodu, że jesteśmy już w stanie stworzyć małe “studio fotograficzne” nawet podczas rajdu samochodowego. Dlatego też uzupełnieniem i poniekąd obowiązkowym wyposażeniem całego sprzętu stały się lampy zewnętrzne.
Dają one niesamowite możliwości i dzięki nim jestem w stanie zrobić ujęcia, o których wcześniej nawet nie myślałem. Zacznijmy od najsłabszych lamp. Do ujęć w nocy, lub gdzie nie jest mi potrzebna wielka moc, używam modelu Quadralite Stroboss 60 evo. Sprawuje się ona dużo lepiej większość moich dotychczasowych lamp na "paluszki". Zawsze mogę podejrzeć stan baterii, przez co nigdy jeszcze mnie nie zaskoczyła. Czas ładowania i ilość błysków na jednym ładowaniu powalają. Jest ona co prawda droższa od standardowej wersji Strobossa, ale moim zdaniem są to dobrze zainwestowane pieniądze.
Drugą, większą lampą na wyposażeniu jest Quadralite Reporter 360. To bardzo mocna lampa i wykorzystana umiejętnie może zdziałać cuda nawet w pełnym słońcu. Używam jej przeważnie jako kontry w parze z drugą, większą lampą Quadralite (Atlas 600). I to jest właśnie moje główne źródło światła, poza słońcem oczywiście.
Atlas 600 to przeokrutnie mocna lampa plenerowa, która daje ogromne możliwości kształtowania obrazu podczas zawodów sportowych. Nawet w znacznej odległości od pojazdu, jestem w stanie wydobyć wszystkie detale z cienia w pełnym słońcu. Wbudowany akumulator wytrzymuje cały dzień fotografowania rajdu, także nie muszę się martwic o ładowanie, a jej kompaktowe rozmiary pozwalają zabrać ją w niemal każde miejsce.
fot. Maciej Niechwiadowicz
Jeżeli mamy już co najmniej aparat i obiektyw, możemy wybierać się na rajd. Podczas zawodów dużą rolę odgrywa logistyka. Skrupulatne zaplanowanie dnia, miejsc do zdjęć i dojazdów odgrywa tu kluczową rolę. Kilka dni przed rajdem staram się przejechać wszystkie odcinki, na których zawodnicy będą się ścigać i robię plan działania. W ostatnim czasie RSMP ( Rajdowe Samochodowe Mistrzostwa Polski) zostały mocno skrócone jeżeli chodzi o liczbę kilometrów, które zawodnicy mają do pokonania, dlatego planuję wszystko tak, aby dojechać w jak najwięcej miejsc, w jak najkrótszym czasie, a do tego wybrać zakręty czy scenerie, które będą atrakcyjnie wyglądać na zdjęciach. Brzmi to trochę skomplikowanie i nieraz naprawdę takie jest. W przypadku pracy na rajdzie nie ma miejsca na błąd, a każda pomyłka, to w najlepszym wypadku utrata kilku ujęć.
Kilka dni temu czytałem tutaj artykuł, w którym pojawił się cytat Ansela Adamsa: "Aby móc zrobić dobre zdjęcie, trzeba wiedzieć, gdzie stanąć". Ciężko lepiej określić to na czym polega fotografia sportowa w takim wydaniu. Dobór miejsca i znalezienie odpowiedniego "kąta" to kluczowy element całej układanki. Jednak podczas wyboru naszej pozycji musimy przede wszystkim zwrócić uwagę na nasze bezpieczeństwo. Rajdy samochodowe to wyjątkowo niebezpieczny sport i nie ma tam miejsc w 100% bezpiecznych. Trzeba mieć oczy dookoła głowy i zawsze mieć miejsce na ewakuację. Jeżeli nie wiecie czy to do końca dobre miejsce, zawsze zapytajcie służby bezpieczeństwa, lub innych fotografów. Prawie każdy chętnie pomoże w wyborze bezpiecznego i ciekawego miejsca.
fot. Maciej Niechwiadowicz
Ustawienie aparatu zależy w głównej mierze od tego, jaki efekt chcemy uzyskać oraz od miejsca, w którym stoimy. Nie ma uniwersalnych nastaw, które sprawdzą się za każdym razem. Starajmy się zawsze korzystać z manualnych nastaw aparatu przy wyborze ekspozycji. Będziemy mieli nad tym pełną kontrolę i nie pozostawiamy nic przypadkowi. Czujniki w aparacie niekiedy “świrują”, gdy auto zaświeci światłami w obiektyw, przez co łatwo stracić szansę na dobre ujęcie.
Ruch auta możemy "zamrozić" przy czasach krótszych od 1/800 s. Sprawdza się to dobrze podczas rajdów szutrowych bądź takich miejsc jak “water splash”, gdzie będzie widać dynamikę. Na prostej drodze można zrobić równie dobre zdjęcie, korzystając dłuższych czasów (na przykład 1/160 s) i bazując na technice panoramowania. Polega to na śledzeniu ruchu samochodu podczas fotografowania, przez co tło zostanie zamazane, a auto pozostanie ostre. Potrzeba do tego trochę wprawy, ale można śmiało poeksperymentować nawet przy czasach rzędu 1/40 s.
fot. Maciej Niechwiadowicz
Na sam początek przygody z fotografowaniem rajdów polecałbym jak najwięcej kombinować z ustawieniami aparatu. Dzięki temu zobaczymy, jakie parametry sprawdzają się w danych miejscach i jakie efekty pozwalają uzyskać. Nic nie zastąpi nam bowiem praktyki.
Na początku sierpnia, w Bielsku-Białej Maciej Niechwiadowicz wspólnie z Kają Wróblewską poprowadzi bezpłatne warsztaty fotografii sportowej, podczas których uczestnicy będą mieli okazję zapoznać się i przetestować lampy z portfolio marki Quadralite. Więcej informacji znajdziecie tutaj.
Artykuł powstał we współpracy z marką Quadralite