Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Ekwiwalent obiektywu 16-50 mm z serii PRO ma być uniwersalnym, wzorowym optycznie, kompaktowym szerokokątnym zoomem, który pokochają fotografowie krajobrazu, reportażu czy architektury. Sprawdziliśmy, co ma do zaoferowania.
Pierwsze działania pod auspicjami OMDS (nowy właściciel działu obrazowania Olympusa), producent zaczyna od premier produktów, które na pierwszy rzut oka nie mają wielkiego potencjału, aby o systemie Mikro Cztery Trzecie znów zrobiło się głośno. Zarówno aparat E-P7 jak i pokazany razem z nim obiektyw Olympus M.Zuiko Digital ED 8-25 mm f/4 PRO to raczej produkty niszowe, nakierowane wąską grupę odbiorców. Wspomniany obiektyw to jednak szkło, którego w w ofercie producenta od dawna brakowało, dlatego postanowiliśmy przyjrzeć mu się bliżej.
Niemal w każdym systemie znajdziemy nieco ciemniejszy, ale dobry optycznie obiektyw zoom krótkiego zasięgu, oferowany w akceptowalnym pułapie cenowym. Canon ma swoje modele 16-35 mm f/4 i 17-40 mm f/4 (a niebawem pojawić ma się także model 14-35 mm z mocowaniem RF), Nikon 16-35 mm f/4 (oraz 14-30 mm w systemie Z), Sony zaś swojego Vario-Tessara, opracowanego przez Zeissa. W segmencie APS-C Fujifilm ma model 10-24 mm f/4, a Canon 10-22 f/3.5-4.5. To właśnie obiektywy, które w doskonałej większości wybierają fotografowie krajobrazu, architektury i wnętrz, którym z racji charakteru pracy niespecjalnie zależy na jak największej jasności.
Do tej pory luki tej w żaden sposób nie zagospodarował producent najmocniej związany z systemem Miko Cztery Trzecie. Mamy co prawda model M.Zuiko 7-14 mm f/2.8, ale oferuje on widocznie krótszy zasięg, jest przesadnie drogi i nie pozwala na nakręcenie filtrów. Siłą rzeczy zainteresowanych takimi zastosowaniami klientów podebrał Olympusowi Panasonic z modelem Leica DG 8-18 mm f/2.8-4 ASPH. Teraz wreszcie otrzymujemy stosowną odpowiedź Olympusa, która nie tylko konkuruje ceną i zakresem ogniskowych, ale ma być także wzorowa pod względem wykonania i optyki.
Jako, że model Olympus M.Zuiko Digital ED 8-25 mm f/4 jest przedstawicielem linii PRO, otrzymujemy charakterystyczne dla tej serii wzornictwo z frezowanymi, metalowymi pierścieniami, przyciskiem funkcyjnym i opcją przełączania się pomiędzy trybami AF/MF za pomocą przesunięcia jednego z pierścieni. Otrzymujemy też uszczelnienia (klasa IPX1), a wiele elementów korpusu wykonanych zostało z magnezu, co z jednej strony zwiększa odporność, a z drugiej redukuje wagę.
Trzeba przyznać, że obiektyw jest solidnie wykonany i dobrze wyważony, a pierścienie stawiają wyważony opór. Jeśli ktokolwiek miał wcześniej w ręce inne szkło z serii M.Zuiko PRO może spodziewać się dokładnie takiej samej kultury pracy.
Warto natomiast zauważyć, że obiektyw jest kompaktowy w zasadzie tylko w przypadku transportu. Gdy chcemy fotografować, musimy wysunąć tubus do pozycji roboczej, co w zależności od używanej ogniskowej wydłuża obiektyw o ok. 2,5 cm. Nic wielkiego, ale nieco przeszkadza to w szybkim reagowaniu - jako, że system ten nie występuje w żadnym innym modelu z serii PRO, intuicyjnie po uruchomieniu będziemy od razu chcieli podnieść aparat do oka, gdzie przywita nas informacji o konieczności wysunięcia tubusu.
Tubus w pozycji transportowej
Tubus w pozycji roboczej
Do tego przy zoomowaniu (z racji długiej drogi, jaką musi przebyć tubus) obiektyw pompuje jednak nieco powietrza, co z biegiem czasu może powodować zbieranie się kurzu. W praktyce szkło nie okazuje się też wcale tak bardzo kompaktowe - rozmiarami i wagą praktycznie nie różni się od pełnoklatkowego modelu Canon EF 17-40 mm f/4 (który dodatkowo nie zmienia długości), obstawiamy więc, że szkło o podobnych możliwościach w systemie M43 dałoby się jednak upakować w mniejszą obudowę.
Wspomniane niewielkie mankamenty konstrukcyjne wynagradzać ma nam jednak optyka. Obiekty zbudowano na bazie 16 elementów w 10 grupach, wśród których znajdziemy wiele soczewek specjalnych (2 asferyczne soczewki ED, 1 zwykłą soczewkę ED, 1 soczewkę Super ED, 1 soczewkę HR oraz soczewkę DSA (Dual Super Aspherical)). Do tego zaawansowane powłoki ZERO. Wszystko to według producenta przekładać ma się na wzorową ostrość na całej powierzchni kadru, w całym zakresie ogniskowych oraz doskonale zminimalizowaną aberrację chromatyczną i świetne rezultaty w przypadku pracy pod słońce. Czy rzeczywiście tak jest?
I tak, i nie. Obiektyw rzeczywiście jest naprawdę ostry w każdym miejscu kadru w całym zakresie ogniskowych, co cieszy oko i nie zmusza do chodzenia na kompromisy w zakresie kadrowania. W praktyce jednak naprawdę świetne rezultaty otrzymamy właściwie wyłącznie na przysłonie f/4, a już przymknięcie do f/5.6 spowoduje widoczną stratę na jakości obrazu. Oczywiście będzie to strata widoczna wyłącznie w maksymalnym powiększeniu (zdjęcia w rozmiarach ekranowych wyglądają bardzo dobrze praktycznie w całym zakresie przysłon), ale jednak chciałoby się, by skok rozdzielczości przy lekkim domknięciu nie był tak widoczny.
Wycinek środka kadru 1000 px przy f/4 i f/5.6 (ogniskowa 8 mm)
Wycinek kadru 1000 px przy f/4 i f/5.6 (ogniskowa 25 mm)
Większość fotografujących i tak w większości sytuacji nie zejdzie poniżej f/4 (ekwiwalent głębi ostrości jak przy f/8 na pełnej klatce), ale jednak domknięcie przysłony może być niekiedy pożądane, choćby w celu ładniejszego odwzorowaniu punktów świetlnych po zmroku. Pocieszeniem może być fakt, że spadku jakości nie obserwujemy tak szybko w przypadku dłuższego krańca ogniskowych. Dokładniej kwestii rozdzielczości przyjrzymy się jednak dopiero przy okazji pełnego testu.
Bardzo przyjemnym zaskoczeniem jest natomiast praktycznie do zera skorygowana winieta. Bardzo delikatne wyciemnienie brzegów kadru będziemy w stanie zauważyć gołym okiem jedynie przy szybkim przeskakiwaniu pomiędzy zdjęciami wykonanymi na f/4 i f/5.6. Jest to jednak tak marginalna różnica, że możemy stwierdzić iż winieta w przypadku tego modelu w praktyce nie występuje.
Świetne wrażenie zrobił na nas także fakt, że na żadnym, nawet mocno prześwietlonym zdjęciu nie byliśmy w stanie wychwycić aberracji chromatycznej, a producentowi udało się wyjątkowo skutecznie skorygować dystorsję. Jest to zapewne korekcja wspomagana programowo, adaptowana już na etapie powstawania pliku RAW, niemniej liczy się efekt, a efekt jest taki, że linie zna zdjęciach są niemal idealnie proste.
Dystorsja na ogniskowej 8 mm
Dystorsja na ogniskowej 25 mm
Szkło bardzo dobrze współpracuje także z systemem AF aparatu, a przynajmniej tak było w przypadku modelu E-M1 Mark III, z którym mieliśmy okazję sprawdzać obiektywem. Szkło sprawnie i szybko ostrzyło zarówno w przypadku trybu pojedynczego, jak i śledzenia, a także podczas pracy pod słońce (ale to już akurat raczej zasługa samego układu AF w aparacie). Niestety ogólnie z pracą pod światło nie jest aż tak kolorowo, jak obiecywał producent.
Fakt, szkło zachowuje naprawdę bardzo dobrą kontrastowość nawet w mocnej kontrze, niemniej jednak w niektórych sytuacjach zauważymy charakterystyczne dla optyki producenta czerwone i różowe flary, które potrafią niekiedy dość mocno uwidaczniać się na zdjęciach. Co gorsza widoczne są w całym zakresie ogniskowych i większości zakresów ostrzenia.
Osobnym problem, przy dłuższych ogniskowych bywa z kolei tzw. sensor flare, czyli specyficzne flary spowodowane odbiciem światła od matrycy aparatu. Nie jest to bynajmniej wyłącznie problem Olympusa (podobne zjawisko może wystąpić w zasadzie w każdym aparacie), ale tutaj udało nam się złapać je kilkukrotnie, bez specjalnego starania o uchwycenie odbić światła, co może świadczyć, że będzie to częstsze, niż byśmy tego chcieli. Dokładniej tej kwestii przyjrzymy się jednak dopiero przy okazji pełnego testu.
Olympus M.Zuiko Digital ED 8-25 mm f/4 PRO jest ciekawy z jeszcze jednego względu. Dzięki minimalnej odległości ostrzenia 23 mm (powiększenie 0,42 x), może służyć także za obiektyw pseudo-makro do fotografowania niewielkich detali i trzeba przyznać, że z tym zadaniem radzi sobie naprawdę dobrze.
Olympus M.Zuiko Digital ED 8-25 mm f/4 PRO to z pewnością nie obiektyw dla wszystkich. Z miejsca mogą zapomnieć o nim wszyscy ci, którzy liczą na plastyczne bokeh - poza trybem makro i mocnymi zbliżeniami rozmycie drugiego planu jest bardzo niewielkie. Raczej nie będzie to wiec uniwersalna propozycja all-in-one dla hobbysty, którzy poszukuje ciekawego obiektywu do fotografii podróżniczej, ale który chciałby mieć też możliwość wykonania ładnie rozmytego zdjęcia portretowego czy produktowego (co mógłby sugerować ekwiwalent 50 mm na długim krańcu ogniskowych).
Otrzymujemy natomiast skutecznie narzędzie do pracy zawodowej, które spodoba się przede wszystkim tym, którym zależy na rozdzielczości i skutecznie korygowanych wadach optycznych, tj. głównie fotografom krajobrazu, architektury i wnętrz, ale też fotografom reklamowym czy modowym, którzy pracują z błyskiem i którym nie zależy na płytkiej głębi ostrości. Spodobać może się także dokumentalistom czy fotografom ulicznym, ale daleko mu do kompaktowości czy wygody, jaką oferuje np. stałoogniskowy model M.Zuiko 17 mm f/1.8 (ekwiwalent 35 mm). Nie mówiąc już o tym, że w gorszym świetle przy f/4 na matrycy Mikro Cztery Trzecie będziemy mieli problemy z wyższymi czułościami. Oczywiście jest świetna stabilizacja, ale nie zawsze chcemy przecież koniecznie wydłużać czas naświetlania.
Tak czy inaczej, pod większością względów to obiektyw naprawdę dobry, który oferuje technicznie czysty, kontrastowy obrazek, praktycznie pozbawiony dystorsji, aberracji chromatycznej i winietowania w akceptowalnym pułapie cenowym. Większym problemem są właściwie jedynie flary występujące podczas pracy pod mocne, punktowe światło, ale i one pojawiają się tylko w określonych sytuacjach, których możemy zwykle skutecznie uniknąć np. lekko przekadrowując ujęcie.
Generalnie jest to więc obiektyw, który można śmiało polecić, choć szkoda, że nie jest jednak nieco tańszy (obecna cena to 4590 zł). Szukający typowo szerokokątnego zooma z pewnością zwrócą uwagę na fakt, że w tej samej cenie mogą nabyć jednak nieco jaśniejszy zoom Panasonic Leica DG 8-18 mm f/2.8-4.
Poniżej prezentujemy galerię sampli, wykonanych obiektywem Olympus M.Zuiko Digital ED 8-25 mm f/4 PRO z korpusem Olympus OM-D E-M1 Mark III, z wyłączoną korekcją winietowania i systemem odszumiania.
Przysłony: