Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
Poniższy tekst został napisany na podstawie jednodniowego obcowania z przedprodukcyjnym egzemplarzem aparatu Panasonic Lumix DMC-FZ18. Nasza ocena może więc nie odzwierciedlać jakości i cech seryjnych egzemplarzy tego modelu. W związku z tym nie możemy też udostępnić zdjęć przykładowych do pobrania. Prosimy o wzięcie poprawki na te czynniki podczas czytania artykułu.
Panasonic Lumix DMC-FZ18 to bezpośredni konkurent zaprezentowanego na początku roku Olympusa SP-550. Oba aparaty jako jedyne na rynku mają aż 18-krotne zoomy. Przedział ogniskowych imponuje nie tylko zakresem, ale też tym, że najszerszy kąt odpowiada 28 mm w małym obrazku. Użytkownik ma więc do dyspozycji zarówno długie tele, jak i bardzo sensowny szeroki kąt, co w kompaktowych cyfrówkach zdarza się niezwykle rzadko. O tym, że oba aparaty są skierowane do tego samego zaawansowanego użytkownika, mogą też świadczyć manualne tryby ekspozycji oraz możliwość zapisu surowych plików RAW. Do niedawna podstawowym minusem superzoomów Olympusa był brak sprzętowej stabilizacji obrazu - tę wadę nadrobiono właśnie we wspomnianym modelu SP-550. Niestety to, co na papierze robiło ogromne wrażenie, w praktyce sprawdzało się już różnie. Właśnie ze względu na bezpośrednią konkurencję między SP-550 a FZ18 w naszych pierwszych wrażeniach z użytkowania najnowszego panasonica będziemy co jakiś czas wspominali o modelu Olympusa. Ponieważ jednak mieliśmy FZ18 do dyspozycji zaledwie półtora dnia, do tego egzemplarz przedprodukcyjny, niniejszy artykuł prosimy potraktować jako zbiór luźnych spostrzeżeń, a nie test z prawdziwego zdarzenia (nawet skrócony).
Funkcje
Nawet najkrótsze omówienie nowych lub ciekawych funkcji FZ18, które zwróciły naszą uwagę, musi się zacząć od zakresu ogniskowych obiektywu. Przedział obejmujący pole widzenia od 28 do 504 mm w małym obrazku z pewnością wystarczy do znakomitej większości zastosowań. O tele nie będziemy się rozwodzić, ale warto zwrócić uwagę na szeroki koniec, ponieważ ekwiwalent 28 mm spotyka się rzadko nawet w modelach z zaledwie trzykrotnym zoomem. Czapki z głów. Krótko o jakości szkła, w które wyposażono Lumiksa FZ18 w dalszej części artykułu.
A teraz kilka słów o innych aspektach. Panasonic po raz pierwszy zdecydował się wykorzystać w dzisiejszej nowości wszechobecną ostatnio funkcję rozpoznawania twarzy. Japoński gigant nie chwali się, skąd zaczerpnął ten system (wielu producentów stosuje rozwiązanie firmy Fotonation), więc możemy chyba założyć, że pochodzi on z laboratoriów Panasonica. Warto podkreślić, że w tym wypadku rozpoznawanie twarzy (maks. 15!) nie tylko wskazuje odpowiedni punkt AF, ale też odpowiednio reguluje parametry ekspozycji, a nawet śledzi fotografującą osobę, kiedy ta zmienia swoją pozycję w kadrze! Wbrew pozorom nie jest to rozwiązanie przydatne tylko amatorom, ponieważ nawet zaawansowani fotografujący skorzystają na szybkim i wygodnym ustawianiu ostrości podczas wykonywania portretów.
Funkcją przeznaczoną dla zupełnie początkujących amatorów jest dostępny bezpośrednio z poziomu tarczy na górnej ściance tryb "inteligentnej" automatyki, w którym aparat sam dobiera program tematyczny pasujący do sytuacji zdjęciowej. Dobrze że aparat wyświetla na LCD ikonkę odpowiadającą trybowi, na który się zdecydował - dzięki temu "inteligentna" automatyka ma szansę nauczyć użytkownika zastosowania poszczególnych programów, żeby w przyszłości sam dokonywał takiego wyboru.
Z kolei zaawansowane programy tematyczne pozwalają na wybór jednego w czterech "podprogramów", np. w przypadku Krajobrazu do wyboru jest m.in. opcja Architektura, która wyświetla na ekranie siatkę ułatwiającą odpowiednie skadrowanie zdjęcia budynków. W programie Portret mamy opcję plenerową, która każe nam podnieść lampę (trzeba to zrobić ręcznie), żeby w razie czego móc doświetlić fotografowaną osobę. Brzmi skomplikowanie? W praktyce wcale takie nie jest, a dodatkowy wybór z pewnością będzie odpowiadał fotoamatorom, którzy chcą mieć pewien wpływ na ustawienia aparatu bez konieczności zapuszczania się w niebezpieczne rejony manualnych trybów ekspozycji.
Musimy pochwalić Panasonica za kolejny ukłon w stronę zaawansowanych użytkowników, czyli umieszczenie na głównej tarczy trybów pozycji Custom. Umożliwia ona błyskawiczny wybór zapisanych ustawień użytkownika, co znacznie ułatwi życie osobom pracującym często w konkretnych warunkach, z konkretnymi wartościami parametrów, których manualne ustawienie w danej sytuacji zajęłoby dłuższą chwilę. To funkcja kojarzona z aparatami z najwyższej półki, co zdradza aspiracje Panasonica - może nie do końca usprawiedliwione, ale trudno narzekać na dodatkowe narzędzie przyspieszające pracę.
Przechodzimy do możliwości związanych z przeglądaniem zdjęć. Panasonic przygotował coś dla osób, które lubią mieć bezpośrednio na fotografii przypomnienie, gdzie wykonano zdjęcie lub co wtedy robili. Od teraz nie potrzeba już do tego komputera - funkcja Title Edit umożliwia pisanie za pomocą wirtualnej klawiatury. Rozwiązanie może niezbyt wygodne (przypominamy, że FZ18 nie ma dotykowego ekranu), ale zawsze to coś dla osoby z awersją do pracy nad zdjęciami w komputerze. Warto zwrócić uwagę na możliwość nadawania zdjęciom kategorii tematycznych i późniejsze przeglądanie obrazów należących wyłącznie do jednej z nich. Dzięki temu pokazując komuś slide show na ekranie aparatu nie musimy prezentować wszystkich plików, a jedynie te wybrane. To kolejny ruch skłaniający do obycia się bez komputera.
Na koniec kilka luźnych uwag dotyczących innych spostrzeżeń związanych z funkcjonalnością FZ18. Producentowi należą się pochwały za dodanie przycisku blokady ostrości i ekspozycji, co z pewnością ucieszy zaawansowanych użytkowników. Przydatna może być także możliwość wyboru bardzo małego punktu AF - ułatwia to ustawienie ostrości w sytuacjach, w których precyzja pod tym względem jest niezbędna. Pamiętając o nieustających problemach z szumami w cyfrówkach Panasonica, chwalimy również za możliwość regulacji siły działania filtra odszumiającego. Tradycyjnie jednak ganimy za ubogi wybór jakości JPEG - mamy do dyspozycji tylko dwa ustawienia.
Konstrukcja, obsługa i jakość wykonania
Pod względem wyglądu i konstrukcji Lumix FZ18 nie odbiega zbytnio od nieco wcześniejszego, usytuowanego pół klasy niżej FZ8. Mamy do czynienia ze znaną już formą kompaktów przypominających lustrzanki jednoobiektywowe. W przypadku Lumiksów FZ design nie jest może zbyt nowoczesny, ale przynajmniej sprawdzony, choć bezpośredni rywal FZ18, czyli Olympus SP-550 wypada pod tym względem nieco lepiej. Mimo że FZ18 ma dość dobrą gumę na uchwycie, również pod tym względem olympus wygrywa. Nie pomaga też słabe wyprofilowanie uchwytu. Pierwsze wrażenie po wzięciu Panasonica Lumix DMC-FZ18 do ręki nie jest niestety najlepsze. Poprawia się jednak już po chwili obcowania z aparatem. Musimy pochwalić dużą, wygodną tarczę trybów umieszczoną na górnej ściance - bez problemu obsługuje się ją kciukiem bez zmiany sposobu trzymania aparatu. Brakuje natomiast osobnego przycisku stabilizacji. Co prawda bardzo rzadko (jeśli w ogóle) wyłączamy tę funkcję, ale przydałby się szybki, bezpośredni dostęp do możliwości zmiany trybu Mega O.I.S.
Zawsze zastanawiały nas firmy, które decydują się na umieszczenie trybu odtwarzania na głównej tarczy, co skutkuje tym, że z funkcji przeglądania zdjęć nie można szybko wyjść naciskając spust do połowy. Trudno o lepszą receptę na przegapioną okazję na ciekawe zdjęcie. Panasonic "rozwiązał" ten problem, umożliwiając wejście w ograniczony funkcjonalnie tryb podglądu za pomocą dolnego przycisku wybieraka na tylnej ściance. No cóż - lepsze to niż nic.
Lumix FZ18 pozwala na pracę w trybie programowym z fleksją, dzięki czemu nawet zdając się na automatykę aparatu, mamy możliwość przesunięcia wybranej pary parametrów zarówno w stronę krótszego czasu, jak i mniejszego otworu przysłony. Kiedy aparat ustali parametry ekspozycji, wokół wartości przysłony i czasu otwarcia migawki wyświetla się ramka, która sygnalizuje, że można skorzystać z opcji fleksji za pomocą dżojstika na tylnej ściance. W prawym dolnym rogu ekranu wyświetla się podpowiedź, jaki ruch tego elementu interfejsu odpowiada za jaką zmianę. Dżojstik aktywuje też bardzo wygodne menu podręczne z takimi ustawieniami jak czułość czy balans bieli. O zaawansowanych programach tematycznych dających możliwość wyboru "podprogramów" już wspominaliśmy - w praktyce sprawują się znakomicie.
Nie do końca tak jak powinna ma się rzecz z elementami służącymi do kompozycji zdjęć. Mimo automatycznego podbicia jasności ekran LCD nie radzi sobie najlepiej w mocnym słońcu. Lepiej wtedy skorzystać z wizjera elektronicznego, który co prawda jest większy niż w FZ8, ale nie nadaje się do oceny kolorystyki. W innych warunkach niż mocne światło LCD radzi sobie bardzo dobrze - brakuje może jedynie możliwości patrzenia na niego pod dużym kątem (poza wyborem odpowiedniego ustawienia z menu - niektórzy konkurenci nie potrzebują takich wybiegów, wystarczy zastosować lepszy monitor...).
Ostatnie dwie rzeczy, które rzuciły nam się w oczy podczas krótkiego obcowania z FZ18 to dobrze rozwiązana komora akumulatora (bateria jest schowana za blokadą, a gniazdo pomyślano tak, by nie można jej było włożyć złą stroną) oraz gwint statywu umieszczony niewspółosiowo z obiektywem, co może utrudniać pracę osobom fotografującym panoramy.
Jakość zdjęć i szybkość pracy
Przypominamy, że niniejszy artykuł powstał na podstawie wrażeń z fotografowania przedprodukcyjnym egzemplarzem Panasonica Lumix DMC-FZ18.
Pisaliśmy już o systemie rozpoznawania twarzy zastosowanym przez Panasonica w FZ18. Teraz jedynie słowo o jego skuteczności - jest bardzo wysoka. Co prawda nie udało nam się sprawdzić, czy rzeczywiście poradzi sobie z 15 osobami w kadrze, ale kilkuosobowe grupy identyfikuje znakomicie, działa bardzo szybko i pewnie. Dzięki temu może się przydać nawet zaawansowanemu użytkownikowi, który nie lubi przekadrowywać podczas robienia portretów.
Z jednej strony szybkość systemu automatycznego ustawiania ostrości przy pełnym wyciągnięciu zooma rozczarowuje, z drugiej jednak musimy przyznać, że nie spodziewaliśmy się niczego innego. Bezpośredni konkurent FZ18 (przypominamy - Olympus SP-550) zachowuje się podobnie. Za to przy krótszych ogniskowych w dobrym świetle AF panasonica sprawuje się bardzo dobrze - działa szybko i pewnie. Co więcej, znakomicie sobie radzi z obiektami o niskim kontraście. Brawo.
Całkiem nieźle sprawuje się system automatyki balansu bieli i to nawet w świetle mieszanym. Może tylko zdjęcia z cieniu i przy pochmurnym niebie są nieco zbyt zimne, ale jeśli już to minimalnie. Zaskakująco nierówno pracuje natomiast system pomiaru światła. W sytuacjach, kiedy fotografujemy jasny obiekt na ciemnym tle, aparat zdecydowanie doprasza się o wykorzystanie pomiaru punktowego. Na domiar złego w tej samej sytuacji, przy identycznym kadrze potrafi przy pomiarze matrycowym wybrać bardzo odmienne parametry ekspozycji (przykłady poniżej). Niewykluczone jednak, że są to problemy, które nie będą dotyczyły egzemplarzy seryjnych, więc z werdyktem musimy się wstrzymać do momentu przetestowania wersji finalnej.
Trudno zrozumieć decyzję o zastosowaniu wolnego złącza USB 2.0 Full Speed - przy rozdzielczościach rzędu 8-mega to zdecydowanie za mało. Podobnie możemy skomentować bardzo wolne przeglądanie wykonanych zdjęć - mamy nadzieję, że finalne egzemplarze nie będą miały tej wady, ponieważ znacząco obniża ona komfort oglądania zdjęć na wbudowanym ekranie aparatu. Na koniec jednak pochwała również związana z szybkością pracy - czas startowy Lumiksa FZ18 to niecała sekunda do momentu gotowości do wykonania zdjęcia. To znakomity wynik - brawo.
I jeszcze słowo o obiektywie. Panasonic jak zwykle chwali się optyką zaprojektowaną przez Leicę i w wypadku modelu FZ18 jest się czym chwalić. Na tyle na ile udało nam się to sprawdzić w tak krótkim czasie, możemy stwierdzić, że wyróżnia się ona zaskakująco niskim poziomem dystorsji (zarówno na krótkim, jak i długim końcu zakresu ogniskowych) oraz aberracji chromatycznej. Jak na szkło z takim zoomem efekty są bardzo dobre.
Podsumowanie
Jak widać z powyższych notatek, nie obyło się bez wpadek, ale mimo to najnowszy superzoom Panasonica pozostawia bardzo dobre wrażenie. Panasonic Lumix DMC-FZ18 nie przeszkadza w robieniu zdjęć i fotografowanie nim sprawia dużą radość. Świetny obiektyw o bardzo szerokim zakresie (największym na rynku), stabilizacja obrazu, krótki czas startowy, skuteczny system rozpoznawania twarzy, tryby manualne oraz wiele małych, ale przydatnych rozwiązań skierowanych zarówno do początkującego, jak i zaawansowanego użytkownika, może wystarczyć, by zapewnić Lumiksowi FZ18 sukces rynkowy. Dużą zaletą jest też fakt, że FZ18 spełnia jedno z najważniejszych kryteriów amatora - "robi ładne zdjęcia". Tak jak w przypadku innych Lumiksów nie zawsze wyglądają one idealnie na stuprocentowym powiększeniu na ekranie monitora (zwłaszcza pod względem szumów...), ale na odbitkach prezentują się znakomicie. Z ostateczną oceną musimy się jednak wstrzymać do momentu pojawienia się finalnych egzemplarzy seryjnych i możliwości surowej oceny jakości zdjęć, bo jak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach. Ale zapowiada się ciekawie.
Na koniec zamieszczamy jeszcze kilka zdjęć wykonanych opisywanym aparatem - niestety nie możemy udostępnić oryginałów do pobrania. Przypominamy też dane techniczne opisywanego aparatu.
Specyfikacja aparatu Panasonic Lumix DMC-FZ18