Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
5. Podsumowanie
Po przeprowadzeniu testu Sigmy SD14 nasuwa się pytanie, czy jest ona w stanie odnieść choćby najmniejszy sukces rynkowy. Zapewne znajdą się miłośnicy tej marki, którym nie będzie przeszkadzać niedopracowane menu czy powolny zapis zdjęć na kartę. Pewnie nawet wybaczą sigmie, kiedy się zawiesi. Ale czy będą w stanie znieść "wybrakowane" zdjęcia? No cóż, jeśli nie wykorzystają wysokich czułości a fotografowany motyw nie będzie miał dużej rozpiętości tonalnej, to jakość obrazu da się zaakceptować. Ale przecież takie warunki są wyjątkowe, więc w rzeczywistości trudne do uzyskania.
Oczywiście nie można powiedzieć, że SD14 ma same wady. Bardzo nam się spodobał sposób wyświetlania histogramu - na jednym wykresie widać krzywe wszystkich trzech składowych RGB. Na dodatek po powiększeniu zdjęcia histogram odnosi się tylko do wybranego fragmentu. To wielka zaleta. Spodobały nam się także dobre materiały, z których wykonano korpus aparatu. Można mieć zastrzeżenia do wzornictwa przypominającego aparaty z początku lat dziewięćdziesiątych, ale bardzo miło zaskakuje wygodny chwyt. Po naciśnięciu spustu miły dźwięk migawki i mechanizmu podnoszenia lustra z pewnością daje satysfakcję, także błyskawiczna reakcja to miła niespodzianka. Sprytnie rozwiązano zabezpieczenie matrycy przed kurzem. Inżynierowie Sigmy nie zdecydowali się na wymyślne systemy strząsania kurzu. Opracowali coś o wiele prostszego i bardziej niezawodnego. Przed komorą lustra założyli szklany filtr pokryty warstwami przeciwodblaskowymi. Obawiamy się jednak, że ciężko będzie nam znaleźć jeszcze jakieś istotne zalety SD14.
Niestety, lista wad jest sporo dłuższa i mają one większy kaliber. To, że aparat się zawiesza, że niewygodne menu utrudnia pracę, a pokrętło nastaw działa zbyt ciężko wydaje się niczym wobec jakości zdjęć. Właściwie nie ma potrzeby wymieniać wszystkich wad, gdyż na początku podsumowania już o nich wspominaliśmy, ponadto nasuwa się na myśl stara dobra zasada, że leżącego się nie kopie... Jednak należy wspomnieć o jeszcze jednym ważnym szczególe. Opisywany aparat ma kosztować około 7000 złotych (słownie: siedem tysięcy). Czyżby Sigma wprowadziła cenę zaporową, aby ktoś przypadkiem go nie kupił? To ciekawa polityka firmy.
Poniżej przedstawiamy listę zalet i wad:
+ dobre jakościowo materiały, z których wykonano obudowę
+ wygodny chwyt
+ bardzo szybka reakcja na naciśnięcie spustu migawki
+ histogram RGB także dla powiększonych fragmentów zdjęcia
+ szklany filtr pokryty warstwami przeciwodblaskowymi zabezpieczający matrycę przed kurzem
- bardzo duże zielone i purpurowe przebarwienia pojawiające się już przy czułościach powyżej ISO 200
- pojawianie się w najciemniejszych obszarach zdjęć plam, w których brakuje informacji o zielonej składowej obrazu
- źle zorganizowane menu
- zdecydowanie za wysoka cena aparatu
- zbyt częste zawieszanie się aparatu - wadę tę ma wyeliminować nowa wersja firmware'u, o której Sigma poinformowała w dniu publikacji tego artykułu
Zapraszamy do pobrania przykładowych zdjęć umieszczonych w następnej części artykułu.