Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
5. Digital IXUS 700 W PRAKTYCE
Mając na uwadze poprzednika - model IXUS 500 - nie sposób zauważyć, iż "siedemsetka" posiada nieco zmienioną obudowę. Obecnie aparat nie jest już "tak kanciasty", posiada więcej obłości, przez co nieco bardziej przyjaźnie leży w dłoni. Ogólnie jednak zachowany został tak charakterystyczny dla tej serii styl (choć ponownie przez wzgląd na estetykę zabrakło jakiegokolwiek punktu zaczepienia na przedniej stronie obudowy).
Tradycyjnie również, Canon charakteryzuje się przemyślanym rozplanowaniem licznych przycisków obsługi. Zarówno pokrętło trybów, jak i nawigator (kryjący szybki dostęp do wspomnianych przy budowie aparatu funkcji) oraz oblewające go przyciski funkcyjne swobodnie obsługiwane są przez kciuk, nie kolidując z jednoczesną regulacją dźwigni zoom przez palec wskazujący. Słowem aparat z powodzeniem można obsługiwać jedną ręką.
W tym miejscu warto podkreślić udostępniające liczne funkcje menu aparatu. Po pierwsze - na liście opcjonalnych języków znalazło się nareszcie miejsce na polski (!), a to atut, którego tłumaczyć nie trzeba. Po drugie, jak to tradycyjnie już w kompaktowych Canonach, zostało ono podzielone, na podręczne menu "fotograficzne" oraz opcje główne. Pierwsze, wywoływane przez centralny przycisk nawigatora (Punc.) odsłaniając takie elementy nastawcze jak:
Dalej w zależności od wybranego trybu:
Drugie natomiast, podzielone zostało na 3 sekcje: czerwoną - zdjęciową (udostępniającą m.in. tryb pracy systemu AF, opóźnienie samowyzwalacza;nadruk daty itp.), żółtą - setup, fioletową - indywidualizującą aparat (dostosowują efekty dźwiękowe i wyświetlania ekranu podczas użytkowania).
Sam ekran także dostarcza dużej przyjemności, szczególnie w trybie odtwarzania. Tu do dyspozycji mamy wyświetlanie pojedynczych, czystych obrazów z rozszerzeniem o histogram wraz z podstawowymi informacjami pliku (szkoda tylko, że zabrakło informacji o parametrach ekspozycji), 9-zdjęciowy indeks, 10-krotne powiększenie czy pokaz slajdów. Nieco gorzej natomiast sam monitor sprawuje się podczas rejestracji. Co prawda zastosowane powłoki antyrefleksyjne, są bardzo skutecznie, zatem kadrowanie nawet w silnym słońcu rzeczywiście nie jest kłopotliwe, to jednak duże zastrzeżenia mamy do ostrości przekazywanego obrazu. Ściślej rzecz biorąc, jej ewidentny brak jest odrobinę deprymujący. Co ciekawe ekran odzyskuje "oczekiwane" właściwości w trybie filmowym - imponując bardzo precyzyjnym już obrazem. Być może jest to wada wyłącznie testowanego egzemplarza, jednakże z całą pewnością tak być nie powinno, ponieważ negatywnie wpływa to na komfort pracy.
Jak wspominaliśmy na wstępie, zastosowanie procesora DiGiC II zaowocowało znacznym przyśpieszeniem najnowszych propozycji japońskiego producenta. Pamiętamy, iż Canon zrewolucjonizował dziedzinę szybkości aparatów poprzednim wcieleniem tego procesora. Jednak konkurencja nie dała za wygraną i skutecznie poprawiając swe osiągi zbliżyła się (a z czasem nawet przegoniła) "szybkościowego" lidera. Przypomnijmy choćby znakomity procesor TruePic Turbo wprowadzony w nowej generacji Olympusach, czy produkty koncernu Sony, które wybiły się ponad konkurencję procesorem Real Imaging. Zatem Canonowi nie pozostało nic innego jak wprowadzić na rynek nową technologię. Tak też się stało. DiGiG II po raz pierwszy ujrzał światło dzienne przy okazji premier lustrzanek EOS-1D Mark II i EOS-20D, które poza znakomitą jakością obrazu zdobyły uznanie m.in. za wybitną szybkość pracy. Zastosowanie technologii znanej z zupełnie odmiennego (i znacznie wyższego) segmentu sprzętowego znajduje wyraźne odzwierciedlenie w osiągach testowanego aparatu. Począwszy od czasu startowego (ok. 1.2sek. od wciśnięcia włącznika do pełnej gotowości) poprzez błyskawiczne odtwarzanie obrazów (ok. 1.1sek. do wyświetlenia zdjęcia po włączeniu aparatu), powiększanie ich (maksymalne, 10-krotne zbliżenie w niespełna 1sek.), przeglądanie (w odstępie ok. 0.3sek.) cyfrowy IXUS 700 wyróżnia się błyskawiczną reakcja przycisków na "zlecane" operacje. Dodajmy do tego równie imponującą reakcję migawki (poniżej 0.1sek. po uprzednim pomiarze ostrości) oraz tempo 2kl/sek. dla każdej z dostępnych jakości (bez limitu bufora dla karty Lexar typu 32x), a w pełni uzasadnionym stanie się stwierdzenie, że mamy oto do czynienia z wybitnie szybkim kompaktem amatorskim. Duże brawa!
Z kolei pomiar ostrości, na przestrzeni testu spisywał się więcej niż poprawnie. O szybkości już wspominaliśmy. System AiAF w większości sytuacji był precyzyjny, gwarantując zadowalające rezultaty. Kłopoty pojawiły się niekiedy przy zastosowaniu inteligentnego pomiaru AiAF w trudnych warunkach oświetleniowych, w których to aparat wyraźnie przekazywał przekłamane informacje dotyczące ustawionej ostrości (poza centrum kadru). Jak wspomnieliśmy problem ten dotyczył sytuacji skrajnych (a podczas dość krótkiego testu nie byliśmy w stanie wyeliminować ewentualności wady testowanego egzemplarza), zatem w takowych proponujemy zablokować pole pomiarowe centralnie (AiAF wył.) i zastosować możliwą blokadę ekspozycji. Takie ustawienie zarówno "łatwych" zdjęć dziennych jak i znacznie "trudniejszej" nocy (to drugie dzięki skutecznej lampce asystującej) gwarantuje znacznie pewniejsze efekty.
Dobre wrażenie stwarza także tryb makro. Rejestrowane w tenże sposób pole, przy minimalnej odległości zajmuje powierzchnię o wymiarach 5.5 x 4 cm, co z całą pewnością należy uznać za wynik wyróżniający w tej klasie sprzętu (dla porównania Cyber-shot P200, marki Sony kryje 7x5cm). Tu także obiektyw IXUSa 700 zasługuje na uznanie. To za sprawą znakomitego oddania detali i stosunkowo niskiej dystorsji. Chociaż do samej jakości obrazu można mieć zastrzeżenia na obrzeżach kadru, którym nieodzownie w przypadku testowanego Canona towarzyszy wyraźny spadek jakości (ostrość i aberracja), to jednak ogólne wrażenie pozostaje więcej niż dobre. Patrz poniższe ilustracje.
Poza klasycznym - "analogowym" makro, aparat udostępnia także funkcję o nazwie cyfrowe zbliżenie, które polega na 6-stopniowym (x1.2, x1.5, x1.9, x2.4, x3.0, x4.0) powiększeniu rejestrowanego obrazu. I choć nie jesteśmy zwolennikami takiego obrazowania, to jednak z uwagi na dość "poważne" usytuowanie tej opcji w menu aparatu, postanowiliśmy nieco bliżej się owej funkcji przyjrzeć. Efekty były jednak przewidywalne. Tak jak się spodziewaliśmy edycyjne powiększanie fragmentu kadru owocuje niewyraźnym oddaniem szczegółów (ponieważ nie da się wydobyć nie istniejących w obrazie informacji). I choć całe zdjęcia wyglądają zachęcająco, to jednak opisywany tryb może jedynie znaleźć zastosowanie przy internetowych publikacjach, czy elektronicznej dokumentacji, gdzie rzeczywiste rozmiary tak zarejestrowanego zdjęcia są znacznie mniejsze (obraz wielkości komputerowego monitora z rozdzielczością 800 x 600 = rzeczywistej "fotograficznym" rozmiarom ok. 7x5cm).
Pod względem ekspozycji i balansu bieli IXUS 700 także zasługuje na uznanie. Automatyka pomiaru światła jest jak zwykle precyzyjna, zapewniając optymalnie "trafioną" ekspozycję i ogólnie dobrą dynamikę obrazu. Niestety, podobnie jak w większości brylujących obecnie na rynku cyfrowych kompaktów, na skutek odrobinę zbyt wysokiego kontrastu niekiedy zdarzają się sytuacje, w których bezpowrotnie utracimy jasność na rzecz dobrze oddanych cieni. Natomiast system równoważenia bieli to już same plusy. Tradycyjnie automatyka balansu doskonale radzi sobie w oświetleniu naturalnym (na zewnątrz) i to w każdych warunkach. Zarówno w słońcu, zachmurzeniu, cieniu uzyskamy wiernie oddane kolory bez fałszującej dominanty. Nie gorszych efektów spodziewać się możemy przy świetle jarzeniowym. Natomiast w "znacznie trudniejszych" żarówkach warto zdać się już na profil predefiniowany, a jeśli to możliwe zastosować opcję pomiarową, która dzięki swej skuteczności z powodzeniem może być wizytówką marki. Słowem, fotografując IXUS-em 700 możemy spodziewać się dobrze naświetlonych obrazów z wierną interpretacją barwną i przyjemnym dla oka (choć nie przesadnym - zbyt mocno wpływającym na gradację) nasyceniem.
Przejdźmy zatem do zdjęć z lampą. Jak widać na powyższych ilustracjach, podczas takiej rejestracji można niekiedy zaobserwować delikatne niedoświetlenie obrazu oraz wyraźny spadek natężenia światła na skraju kadru, szczególnie przy ujęciu szerokokątnym. Mimo wszystko zdjęcia z fleszem także należy pochwalić za dobre, naturalne kolory. Doskonale sprawdza się on także jako błysk dopełniający, wiernie oddając kolor skóry. Nie można niestety pochwalić IXUS-a 700 za skuteczną redukcję efektu "czerwonych oczu". Jak pokazują poniższe ilustracje, rozwiązanie pojedynczego przedbłysku nie przynosi praktycznie żadnych rezultatów.