Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Camedia C-70 W PRAKTYCE
Komfort pracy
To, że C-70 zaprojektowany został także z myślą o użytkownikach zaawansowanych podkreślaliśmy już niejednokrotnie. Tym razem pragniemy dodać, iż poza licznymi funkcjami zdjęciowymi świadczy o tym również dobre rozplanowanie samych przycisków, dzięki któremu z pełną swobodą poruszamy się po całym oferowanym "arsenale" funkcji zdjęciowych. Mimo niewielkich rozmiarów aparat z powodzeniem można trzymać jedną jak i dwoma rękoma, co zwiększa jego stabilność (to ważne zwłaszcza z uwagi na 5-krotny obiektyw). Sam uchwyt mógłby być co prawda odrobinę głębszy, co jeszcze zwiększyłoby pewność w operowaniu, ale i zaowocowałoby także utratą tak cennych kompaktowych rozmiarów. Natomiast samą ergonomię można tylko chwalić. Dzwignia zoom oraz spust migawki obsługiwane są przez palec wskazujący, natomiast pokrętło trybów jak i pozostałe z guzików (licznie zgromadzone "na wierzchu" obudowy) swobodnie obsługujemy operując kciukiem, który samoczynnie niejako znajduje miejsce pomiędzy nimi.
Poza przemyślanym rozplanowaniem przycisków aparatu, do wysokiego komfortu pracy niebagatelnie przyczyniają jeszcze dwie charakterystyczne dla poważniejszych Olympusów cechy: mianowicie definiowalny przycisk użytkownika oraz samo menu aparatu. Pierwszy z nich po uprzednim ustawieniu udostępnia bezpośrednio opcje, które schowane zostały nieco już głębiej w menu, jak:
Drugie natomiast pozwala na samodzielne przypisanie 3 skrótów po wywołaniu krótkiego (krzyżowego) menu, które także obejmują niemal wszystkie oferowane przez aparat opcje zdjęciowe. Jednym słowem, warto pochwalić ten niewielki aparat za olbrzymią łatwość dostępu do bardzo szerokiej gamy oferowanych opcji.
Słowa uznania należą się także za wygodę kontroli parametrów ekspozycji. Dotyczy to trybów zaawansowanych (priorytety czasu / przysłony i manuala), w których ustalany za pomocą strzałek nawigatora wartość czasu (lub przysłony) podświetlany jest na ekranie kolorem zielonym, a wbudowany światłomierz informuje fotografującego o poprawności naświetlenia w zakresie +/-3EV, a po przekroczeniu tego zakresu, ostrzegawczo zmienia barwę wskazania na czerwony. Dodajmy do tego wspomnianą możliwość wyświetlenia histogramu obrazującego rozkład naświetlenia przy danych nastawach, a otrzymamy narzędzie dające radość z fotografii kreatywnej nawet początkującemu fotoamatorowi. Duży plus za rozwiązanie będące niewątpliwie olbrzymim ułatwieniem w podjęciu odpowiednich decyzji o wprowadzanych korektach.
Na tym jednak nie koniec. Poza obsługą licznych funkcji komfort pracy ważny jest także podczas samego kadrowania. I w tym miejscu warto jeszcze raz na moment wrócić do monitora podglądu. Poza wspomnianymi właściwościami charakteryzuje się on wyjątkowo wysoką częstotliwością odświeżania, co przekłada się na błyskawiczne przekazywanie rejestrowanego obrazu bez zauważalnego (i jakże drażniącego) opóźnienia, które utrudnia rejestrację scen dynamicznych. Ponadto mimo, iż monitor nie posiada powłok antyreflesyjnych, znakomicie radzi sobie przy silnym nasłonecznieniu podając czytelny obraz. Warto także pochwalić go za ilość przekazywanych informacji. Podczas rejestracji niezależnie od używanego trybu pracy użytkownik otrzymuje kompletną informację o bieżących ustawieniach balansu bieli, trybu rejestracji, lampy błyskowej, czułości, parametrów obrazowych, wielkości i jakości obrazu, obszaru pomiarowego czy ilości zdjęć oraz stanu baterii.
Zastosowania
Zarówno rozdzielczości jak i zakres ogniskowych oferowanych przez model C-70 przyjmują nieprzeciętny poziom. Przy okazji tej pierwszej warto raz jeszcze pochwalić aparat za wyjątkowo precyzyjną kontrolę nad uzyskiwaną jakością jaką poza zapewnia obecność aż 9 wielkości rejestrowanych plików. Dodajmy do tego 2 stopnie kompresji (SHQ i HQ) oferowane przy największej rozdzielczości, bezstratny TIFF dla każdej z wielkości zdjęcia oraz nieinterpretowany RAW. Ten ostatni z powodzeniem może zostać zdefiniowany (pod względem parametrów obrazowych, wielkości, czy jakości wreszcie) z poziomu aparatu już "na spokojnie". Naszym zdaniem pod względem jakości obrazu aparat z powodzeniem zrealizuje niejedne gusta.
Co do obiektywu, także należą się głośne pochwały. Jego 5-krotny zakres z pewnością przypadnie do gustu użytkownikom oczekującym od układu optycznego "czegoś więcej" aniżeli standardowe (3-krotne) powiększenie, jednakże bez konieczności "dźwigania" sprzętu klasy rodzimego C-7070, czy też konkurencyjnych G6 Canona lub DSC-V3 z koncernu Sony. Tym bardziej, iż bardzo dobrze wypada relacja 7-megapikselowego sensora z wysoką zdolnością rozdzielczą obiektywu C-70 gwarantując znakomite wydruki w formacie 30 x 40cm wykonane w fotograficznej jakości (300dpi). Po dodaniu do tego rozbudowanej listy funkcji zdjęciowych, łatwej pracy w pełnej autoamatyce czy wreszcie możliwości całkowicie manualnej kontroli ekspozycji, zaryzykujemy stwierdzenie, iż Olympus C-70 to aparat, który z powodzeniem zrealizuje wymagania niezwykle szerokiej rzeszy odbiorców.
Jak wiemy zastosowanie w Olympusach procesora True Pic Turbo zaowocowało w swoim czasie znacznym "przyśpieszeniem" wykorzystujących go aparatów zarówno w stosunku do swych poprzedników jak i przedstawicieli konkurencji. Testowany kompakt C-70 nie jest tu wyjątkiem, a jego osiągi zapewniają zarówno przyjemność jak i skuteczność w najrozmaitszych sytuacjach zdjęciowych. Przejdźmy zatem do samych osiągów. Aparat uzyskuje pełną gotowość do pracy po ok. 1,5s od wciśnięcia głównego włącznika, co z uwagi na stosunkowo duży układ optyczny należy uznać za wynik bardzo dobry. Opóźnienie migawki testowanej Camedii wynosi ok. 0,4s włączając w to pomiar ostrości oraz imponujące 0,16s po uprzednim jego wykonaniu, co stwarza nieodparte wrażenie, iż mamy oto do czynienia z wyjątkowo "żwawym" kompaktem. I rzeczywiście. Pod tym względem analogiczne czasy Pentaksa 750 (0,9 / 0,22s) czy Canona S70 (0,9 / 0,1s) odrobinę mu ustępują (szczególnie z włączeniem pomiaru AF). Natomiast wracając do czasu startowego wspomniani konkurenci pozostawiają już wiele do życzenia uzyskując pełną "bojową" gotowość w czasie niemal 2-krotnie dłuższym. Podobny, wysoki poziom utrzymują również zdjęcia seryjne, które realizowane być mogą jako:
- umożliwiający wykonanie do 4 / 15 zdjęć (jakości JPEG SHQ / HQ) w tempie 1,4kl/s z pełnym zapisem kolejno w ok. 8 / 6s.;tryb speed burst - umożliwiający wykonanie do 2 zdjęć dla każdej dostępnej jakości (włączając RAW) w tempie 2,6kl/s z pełnym zapisem w ok. 6s (jedynie dla RAW ok. 18s)]
Jak widać ogólnie osiągane czasy prezentują zadowalający poziom, jednakże zwracamy uwagę na bardzo krótką rejestrację szybką. Co tu ukrywać, 2-zdjęciowa seria, to naprawdę marna seria.
Skuteczność
Zacznijmy od pomiaru ostrości. Jak wspomnieliśmy w C-70 za poprawny pomiar odpowiada system detekcji kontrastu TTL, który jest bardzo precyzyjny, jednakże wymaga dość dobrych warunków oświetleniowych i w tychże aparat sprawuje się znakomicie. Niestety jednak C-70 nie posiada zewnętrznego sensora pasywnego, a jedyną pomocą układu jest asystująca pomarańczowym światłem lampka, która przy dużym dystansie od obiektu, niskim kontraście fotografowanej sceny nie wystarcza. System pomiaru ostrości wykazuje szczególne kłopoty właśnie podczas rejestracji w trudniejszych warunkach przy użyciu maksymalnej ogniskowej. W takich przypadkach jak portret w dużym, delikatnie oświetlonym pomieszczeniu trzeba uzbroić się w cierpliwość, ponieważ system pomiarowy wyraźnie szukał będzie "punktu zaczepienia". Jest to typowy objaw wśród aparatów o ponadprzeciętnym zbliżeniem optycznym, jednakże miejmy nadzieję, że już następca wyposażony zostanie w jakże skuteczny czujnik pasywny.
Tradycyjnie już aparaty Olympusa cieszą znakomitymi osiągami makro fotograficznymi i nie inaczej jest tym razem. C-70 udostępnia tryb makro i super makro. W tym pierwszym obszar fotografowany przy ujęciu szerokokątnym wynosi ok. 8,2 x 6,1cm. Natomiast po przełączeniu w tryb super makro pole fotografowane zostaje istotnie zmniejszone obejmując ok. 3,2 x 2,4cm wprost znakomicie oddając najmniejsze detale. I tu ponownie Olympus wyprzedza niejako konkurentów (w S70 minimalny obszar to 5,5 x 4,1cm; a w 750Z 4,1 x 3,1cm). Poniższe ilustracje przedstawiają sfotografowaną kartę, która została podzielona siatką co 1cm. Zwracamy uwagę na utrzymaną wysoką ostrość pierwszego zdjęcia na całym obszarze kadru. W trybie super makro jest już znacznie gorzej jednak tylko na jego skraju, co przy układzie optycznym tego typu jest w zasadzie nie uniknione.
Bardzo przyjemnie było nam obserwować jak radzi sobie automatyka odpowiedzialna za poprawną ekspozycję. W najróżniejszych warunkach, w jakich mieliśmy do czynienia na przestrzeni testu aparat sprawował się znakomicie, zapewniając zdjęcia o optymalnej, ekspozycji z wysokim kontrastem i dobrą dynamiką (szczególnie w cieniach). Nawet w obecnej trudnej scenerii śnieżnej system pomiarowy naświetlał niemal "w punkt". Uzyskiwane zdjęcia, jak to zwykle Olympusach nacechowane były czystą, nasyconą barwą. Jedynie wspomniany wysoki kontrast owocował niekiedy utratą jasności (co jednak jest typowym objawem w obecnych kompaktów cyfrowych). Jednakże od razu warto wspomnieć, iż z odrobina doświadczenia może on zostać obniżony, o czym szerzej w dalszej części.
Za poprawność reprodukcji barwnej odpowiada także system równoważenia światła białego, który podobnie jak w przypadku swego starszego brata (C-7070 Wide Zoom) jest niezwykle rozbudowany. Poza automatyką obejmuje on predefiniowane ustawienia balansu do cienia, chmur, pełnego i zachodzącego słońca, 4 profile dla światła jarzeniowego oraz jeden żarowy. Ponadto do dyspozycji jest również balans manualny (pomiarowy) definiowany względem wzorca - szarej lub białej karty. Trzeba przyznać, że już w tym miejscu w porównaniu z kilkakrontnie już wspominaną konkurencja (w postaci Pentaksa Optio 750Z czy Canona S70) opisywany system prezentuje się niezwykle okazale, choć oczywiście nie opisaliśmy jeszcze pełnych jego możliwości. Otóż najsilniejszą i bardzo charakterystyczną cechą zaawansowanych aparatów Olympusa jest możliwość wprowadzenia ręcznej poprawki każdego z ustawionego wcześniej profilu balansu (włączając nawet pomiarowy!) w szerokiej skali +/-7 kolejno ochładzając (+) lub ocieplając (-) tonację obrazu, a wprowadzoną korektę możemy także zapisać w jednym z 4 dostępnych kanałów, co umożliwia jego szybkie przywołanie w razie potrzeby. Po raz kolejny musimy przyznać, że takiej plastyczności i precyzji w doborze optymalnej reprodukcji tonalnej nie oferuje żaden z przedstawicieli konkurencji w tej klasie sprzętu. Zatem w naszej ocenie systemowi równoważenia bieli modelu C-70 z całą pewnością należy się najwyższe uznanie.
Jak wykazują powyższe ilustracje wspomniane możliwości mogą okazać się niezwykle przydatne podczas fotografowania w mieszanym świetle sztucznym a niekiedy nawet z powodzeniem zastąpić mogą formę pomiarową, skutecznie oddając rzeczywistą kolorystykę i tonację rejestrowanych obiektów.
Nie możemy jednak pominąć bardzo precyzyjnej automatyki balansu bieli, która w codziennej praktyce bardzo trafnie interpretuje zastane (pod względem spektralnym). Na zewnątrz aparat nie ma w zasadzie żadnych problemów i w zasadzie nie pojawia się żadna fałszująca dominanta. W świetle jarzeniowym także uzyskiwane efekty są bardzo poprawne podobnie jak i podczas pracy z błyskiem. Choć przy okazji tego ostatniego zauważalne jest już delikatnie przesunięcie balansu w cieplejszą stronę to jednak kolor ludzkiej skóry (np. przy dopełnieniu światłem lampy) jest nadal utrzymany w sposób bardzo naturalny.
Skoro już jesteśmy przy zdjęciach z lampą, warto wspomnieć o nowej funkcji redukcji efektu czerwonych oczu. Jak powszechnie wiadomo jeszcze do niedawna ograniczała się ona jedynie do funkcji flesza, polegającej na poprzedzeniu zdjęcia serią przedbłysków mających na w efekcie zmniejszenie źrenic osoby fotografowanej. Obecnie jednak coraz popularniejszą i bardziej skuteczną staje się forma edycyjna, polegająca już na cyfrowej eliminacji niepożądanych czerwonych plam. Po raz pierwszy nową formę redukcji wprowadził na rynek Nikon w swych Coolpiksach (m.in. 5200, 8400, 8800). Wkrótce potem wraz z premierą swego wspomnianego C-7070 podobne rozwiązanie zaproponował właśnie Olympus. Obecnie również testowana Cemedia C-70 posiada edycyjną formę korekty przeprowadzanej w aparacie, i co ciekawe odbywa się ona już po wykonaniu zdjęcia (funkcja red-eye fix dostępna w trybie odtwarzania). Przyznajemy, iż nowy sposób jest bardzo skuteczny (choć jak to automatyce zdarzają się pomyłki przy interpretacji czerwonych oczu). Warto jednak pamiętać, iż można go połączyć ze starym (analogowym) sposobem.