Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
PODSUMOWANIE
Panasonic Lumix DMC-LC1 to jeden z tych aparatów, które wyglądają tak samo dobrze jak się sprawują. Już pierwszy kontakt z LC1 daje poczucie producent traktuje użytkowników bardzo poważnie i choć można wytknąć tu kilka drobnych wpadek (patrz niżej), to trzeba przyznać, że Panasonic wybija się tym modelem na czoło cyfrowego peletonu. Wielkie słowa uznania należą się za projekt, jakość wykonania i system obsługi. Dostęp do funkcji i ustawień ekspozycji jest tu wygodniejszy niż w niejednej lustrzance. A mechaniczny pierścień ogniskowej oraz pierścień przysłony to naprawdę rewelacyjna sprawa. LC1 wykonany jest z doskonałych materiałów, najdrobniejsze elementy są dopracowane - słowem, konkurencja powinna się uczyć. Brawa za unikalną 2-pozycyjną lampę, znakomity 2.5-calowy ekran LCD i wyjątkowo bogaty zestaw akcesoriów (choć dokładanie karty 16MB jest trochę niepoważne). Interfejs graficzny (ikonki na LCD) są czytelne i bardzo ułatwiają szybką pracę. Nad menu warto jeszcze popracować (to uwaga do konstruktorów).
Jakość obrazu również zasługuje na pochwały. Dobra ostrość, świetna reprodukcja kolorów, dobre nasycenie obrazu. Także zwolennicy fotografii czarno-białej znajdą coś dla siebie - płynna skala szarości, właściwy kontrast i duża dynamika (czarny jest naprawdę czarny!) to kolejny punkt w walce tandemu Panasonic / Leica o tradycjonalistów. Balans bieli, newralgiczny punkt każdego aparatu cyfrowego, także sprawował się bardzo dobrze. Może brakuje definiowanego balansu do zdjęć w świetle jarzeniowym, ale tryb Auto radził sobie w takim oświetleniu całkiem nieźle. Godzien zaufania jest także system pomiaru światła - możemy skorzystać z jednej z trzech metod pomiarowych, wprowadzić szybką korektę, zmienić stosunek parametrów ekspozycji (fleksja w trybie 'P'). Ogólnie, LC1 rejestruje po prostu ładne, wysokiej jakości obrazy, którym nic nie można zarzucić (patrz przykłady na następnej stronie). O rewelacyjnie rozwiązanym systemie nastawiania parametrów ekspozycji już wspominaliśmy wielokrotnie, ale tym aspektem pracy z LC1 można się tylko zachwycać.
A teraz wady. Przede wszystkim wysoka cena. Sugerowane przez producenta 7500 złotych (sic!) może odstraszać - za te pieniądze można kupić całkiem przyzwoitą lustrzankę. LC1 jest dość szybki, ale nawet średnio-segmentowej lustrzanki nie prześcignie. Z drugiej strony - wspominamy o tym powyżej - ma kilka zalet, których żadna lustrzanka nie zaoferuje. Jeśli chodzi o jakość obrazu to można przyczepić się jedynie do kiepsko rozwiązanego formatu RAW - dobrze, że jest, ale niedobrze, że nie został dopracowany jak należy. Jeśli mamy wybrzydzać to życzylibyśmy sobie takich dodatków jak: czułości od ISO 50, bardziej pojemnego bufora, lampy wspomagającej pomiar AF, blokady pierścienia ostrości między pozycjami AF i AF-Makro, mniejszego dystansu minimalnego w trybie makro.
A zatem, jeśli cena Wam nie straszna, to naprawdę gorąco polecamy. Nie tylko zwolennicy klasycznych rozwiązań, ale wszyscy którzy cenią wysoką jakość produktu i efekty jego działania powinni się zainteresować. A że musi tyle kosztować..., coż, można się pocieszyć, że Leica Digilux 2, choć niemal identyczna, jest o $300 droższa...