Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
1. Konstrukcja i budowa
Taka firma jak Nikon doskonale wie jak powinien być skonstruowany profesjonalny aparat reporterski. W końcu robią je od lat. Dlatego też nie jest zaskoczeniem, że magnezowe chasee obudowy aparatu pokryto odpornym tworzywem sztucznym z dużą ilością gumowań. Ogólnie obudowa sprawia bardzo dobre wrażenie i wydaje się, że powinna wytrzymać lata intensywnego użytkowania.
Doskonałe wrażenie nieco blednie gdy już weźmie się aparat o ręki. Aparat wyposażony jest w zintegrowany uchwyt pionowy z powtórzeniem najważniejszych przycisków (dwa pokrętła nastaw, spust, AF-ON, blokada przycisków), który mimo solidnego gumowania jest za mały by go dobrze schwycić i raczej nie poleca się trzymania wartego około 20 tyś. zł aparatu jedną ręką. Uchwyt stanowczo powinien mieć większą średnicę. Conajmniej taką jak uchwyt zasadniczy. Z pewnością pomógłby pasek na nadgarstek, do którego jednak nie ma uchwytów. Najwyraźniej uchwyt pionowy jest pewnego rodzaju kompromisem między wielkością a funkcjonalnością aparatu. Trzymając aparat za uchwyt pionowy nie sposób dosięgnąć przycisku podglądu ostrości. Ogólnie ten element obudowy wymaga poprawki.
Tradycyjnie Nikon pokrył obudowę aparatu wszelkiego rodzaju przyciskami i przełącznikami, z których znakomita większość to przyciski jednofuncyjne. Fotografujący Canonami, mogą być z początku przytłoczeni, ale z czasem docenią na pewno natychmiastowy dostęp do często używanych funkcji. Za to użytkownicy Nikona poczują się jak ryba w wodzie. Duży plus za możliwość wyłączenia niektórych pokręteł i zabezpieczenie innych przed przypadkowym przestawieniem. Niestety wielu z nich po prostu nie da się obsłużyć w rękawiczkach.
Wiele wad, jak na przykład nie odskakująca klapka pojemnika na kartę czy ciężko chodzące przyciski i przełączniki, to prawdopodobnie wady wieku dziecięcego. Pamiętajmy, że aparat trafi do sprzedaży dopiero w lutym 2004. Kończąc temat obudowy, należy pochwalić lansowane przez Nikona rozwiązanie polegające na zastosowaniu plastikowej, zdejmowanej osłonki na ekran LCD.
W modelu D2H zastosowano nową konstrukcję matrycy o nazwie JFET Image Sensor LBCAST będącą własną konstrukcją Nikona. Dzięki zastosowaniu nowej technologii matryca ma oferować szybsze działanie, mniejsze szumy i mniejsze zużycie energii niż klasyczne matryce CCD czy CMOS. Nie musi ona być także testowana pod względem szumów matrycy przy uruchomieniu aparatu, co skraca czas od włączenie aparatu do gotowości do pracy. Rzeczywiście, D2H może robić zdjęcia natychmiast po włączeniu, a czas od naciśnięcia spustu do wykonania zdjęcia (Shutter Time Lag) to jedynie 37 ms. Jak podaje producent, tyle samo ile w klasycznej lustrzance Nikon F5.
Matryca ma rozmiar 23,1 x 15,5 mm, co daje współczynnik ogniskowej x1.5 w stosunku do filmu 35 mm. Do tej wielkości przetwornika można się już przyzwyczajać. Nikon nazwał ten format DX i zamierza go stosować również w następnych lustrzankach cyfrowych. Do pary producent oferuje nowe obiektywy z oznaczeniem DX, które przystosowane są specjalnie do nowego standardu i dzięki bardzo krótkim ogniskowym oferują szeroki kąt nawet przy mnożniku ogniskowej x1.5 (np. obiektyw Nikkor AF-S DX 12-24 f/4G IF ED daje ekwiwalent ogniskowej 18-36 mm). Właśnie taki obiektyw otrzymaliśmy do testów z aparatem.
Niestety rozdzielczość nowej matrycy to tylko 4.1 milionów pikseli. Nikon twierdzi, że jest to wystarczająca rozdzielczość dla zastosowań reporterskich, jednak należy pamiętać, że rozdzielczość matrycy wpływa nie tylko na wielkość pliku i możliwość jego późniejszej reprodukcji w większych formatach, ale także na tonalność obrazu (większa ilość informacji w zdjęciu). Aparat reporterski siłą rzeczy służy do fotografowania osób i w zastanych, często niekorzystnych warunkach oświetleniowych. Zdjęcia w większej rozdzielczości, niosące ze sobą większą ilość informacji, dają większy zakres korekty w programach komputerowych. 4 miliony pikseli, to może być za mało, tym bardziej, że mała rozdzielczość znacznie zawęża zastosowania, dosyć drogiego w końcu, aparatu. Standardem w tej chwili w lustrzankach jest 5-6 milionów pikseli, a powoli wkraczają aparaty 8 milionów pikseli. Nikon stanowczo powinien coś w tym kierunku zrobić.
Do zalet nowej matrycy, oprócz szybkości, należy duża czułość. D2H oferuje ekwiwalent czułości ISO od 200 do 1600 (w minimalnych skokach co 1/3EV) i dwa tryby: HI-1 (ok. 3200 ISO) oraz HI-2 (ok. 6400 ISO). Dwa dodatkowe tryby dostępne są tylko po wybraniu odpowiedniej funkcji osobistej. Czułość może być oczywiście wybierana za pomocą przycisku na obudowie lub z poziomu menu.
Bardzo udany w D2H jest przyzmatyczny wizjer. Od strony konstrukcyjnej mamy tu wbudowaną korektę dioptrii (aczkolwiek bez wyczuwalnego punktu "0"), wbudowaną zasłonkę oraz niegubiącą się (jak to tradycyjnie ma miejsce w Canonach) muszlę oczną umożliwiającą korzystanie zarówno z prawego, jak i lewego oka. Od strony użytkowej, natomiast, wizjer daje bardzo jasny i ostry obraz. Zawodowcy z pewnością docenią 100% pokrycia kadru i praktycznie pełną informacje wyświetlaną w wizjerze. Bez odrywania oka możemy kontrolować poza standardowymi parametrami ekspozycji np.: informacje o wybranej czułości, balansie bieli, informacje o pracy AF, trybie pomiaru światła czy ilości wykonanych zdjęć. Aktywne punkty pomiaru AutoFocusa są oczywiście podświetlane.
Na tylnej ściance aparatu dominuje ogromny, 2.5-calowy wyświetlacz TFT LCD dysponujący 211 200 punktami. Dzięki takiej wielkości ekranu o wiele łatwiej niż w przypadku innych aparatów można ocenić ostrość zdjęcia. Trzeba też wspomnieć o doskonałej reprodukcji barw. Jasność monitora można regulować w pięciu położeniach, od ?2 do +2. Bardzo pomocne w tej operacji jest menu wyświetlające tablicę tonalną pozwalającą na łatwą ocenę dokonanych ustawień. Monitor, to z pewnością jeden z najmocniejszych punktów D2h. Miejmy nadzieje, że Nikon będzie stosował to rozwiązanie także w innych swoich lustrzankach.
Tuż pod głównym monitorem znajduje się drugi (a właściwie trzeci, licząc z wyświetlaczem na górze aparatu) ekranik LCD. Mniejszy i monochromatyczny, służy wyświetlaniu parametrów zdjęcia, jak czułość, jakość kompresji czy tryb balansu bieli oraz informacja o zapisie notki dźwiękowej do zdjęcia. Poniżej znajdziemy przyciski, do szybkiej zmiany tych parametrów, a obok przycisk nagrywania notki dźwiękowej. Chociaż nie tak wielofunkcyjny jak w Fujifilm S2 Pro, to nadal jest to doskonały pomysł. Dzięki niemu mamy bardzo szybki podgląd ustawień i jednocześnie możliwość natychmiastowej ich zmiany - bez konieczności zagłębiania się w menu. Dziwne, że tak niewielu producentów stosuje to rozwiązanie. Nawet sam Nikon niezwykle oszczędnie - tylko w topowych modelach lustrzanek.
Aparat nie ma wbudowanej lampy, co jednak nie jest wadą w przypadku zaawansowanej lustrzanki przeznaczonej na rynek profesjonalny. Jest raczej mało prawdopodobne, żeby fotoreporter nie dysponował żadnym zewnętrznym fleszem. No, cóż... my nie dysponowaliśmy, gdyż dedykowana lampa błyskowa SB-800 dotarła do Polski nieco później niż testowany przez nas aparat. Ograniczę się więc do wymienienia trybów pracy lampy. Przede wszystkim, jako pierwszy model D2H wspiera nowy standard i-TTL umożliwiający współpracę lampy z wielosegmentowym pomiarem światła aparatu. i-TTL daje też możliwość sterowania automatycznym balansem bieli we współpracy z dedykowaną lampą oraz wymiany informacji o wartości przysłony z obiektywami wyposażonymi w procesor (więcej w artykule o SB-800, do którego link znajduje się wyżej). D2H pracuje też z poprzednimi systemem lamp Nikona D-TTL, oraz z lampani nie-TTL (SB-30/27/22). Za pomocą przycisku na aparacie, można dodatkowo wybierać tryby pracy lampy jak np. redukcja czerwonych oczu, synchronizacja z długimi czasami czy synchronizacja na drugą lamelkę. Taki dostęp do tych funkcji jest często wygodniejszy niż korzystanie z menu lampy, chociaż moim zdaniem, reporterzy korzystają z tych funkcji stosunkowo rzadko. Aparat oferuje także funkcję blokady parametrów błysku FV Lock. Standardowo D2H synchronizuje lampę do 1/250 s, a w trybie AUTO FP High-Speed Sync, dostępnym z lampani i-TTL, do 1/8000 s.
Kończąc opis konstrukcji D2H trzeba wspomnieć o systemie obiektywów. Bagnet Nikona, obok canonowskiego EF, oferuje najbogatszy na rynku wybór obiektywów. Chociaż D2H przystosowany jest do najnowocześniejszej odmiany DX, to w pełni wspiera obiektywy D/G oraz w ograniczonym zakresie obiektywy D z ręcznym ustawianiem ostrości. Z pozostałymi obiektywami nie realizowany jest pomiar światła 3D Color Matrix (również we współpracy z lampą i-TTL) oraz występują inne ograniczenia. Jeżeli więc mamy już kolekcję obiektywów Nikkor, zajrzyjmy do materiałów producenta, aby upewnić się czy nasz obiektyw będzie w pełni zgodny. To samo dotyczy obiektywów innych producentów.