Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Czy ten stosunkowo mały plecak z wyjmowanym wkładem, to idealne rozwiązanie dla fotografów z podstawowym zestawem foto? Plecak fotograficzny Wandrd All-new Prvke 21 sprawdziliśmy podczas miesięcznej podróży po południowej Sycylii.
Wandrd Prvke. Ten skandynawsko brzmiący łamaniec to faktycznie skrót od angielskiego „wandered provoke”. Firma ma wędrowca w nazwie nie bez powodu - założyło ją trzech braci z Utah w USA, których w życiu połączyło zamiłowanie do fotografii i backpackerskiej włóczęgi, a w biznesie wspólne przekonanie, że na rynku nie ma nic, co oferowałoby dobry design miejskich plecaków ale z funkcjonalnością i wytrzymałością modeli typowo turystycznych.
Crowdfoundingowy projekt ogłoszony w 2015 roku na Kickstarterze okazał się sukcesem i dał początek całej gamie produktów dla podróżujących fotografów. Dziś Wandrd to już uznana marka z seryjną produkcją w Wietnamie i światową dystrybucją z trzech centrów logistycznych: w Stanach, Holandii i Hong Konkgu.
Testowany plecak, to druga generacja flagowego modelu Prvke, od którego wszystko się zaczęło. To bardzo popularny wciąż koncept dyskretnego, codziennego plecaka z zawijanym jak w torbach kurierkach zamknięciem i kontenerkiem na sprzęt foto, do którego dostajemy się przez otwierane plecy lub boczną kieszeń. Plecak pozostawia też sporo miejsca na rzeczy osobiste, dzięki czemu idealnie nadaje się dla małych i dużych podróżników. Po wyjęciu modułu na sprzęt, zamienia się z kolei w stylowy i wygodny plecak „na co dzień”.
Skoro czytacie ten tekst, być może natrafiliście też na mój poprzedni test pojemniejszej wersji Prvke 41 l. To świetny plecak, który jednak na krótsze wypady często okazywał się zbyt duży a w codziennym użytku po prostu za ciężki (1,7 kg!). Postanowiłem sprawdzić, czy znacznie mniejsza, ale też prawie pół kilograma lżejsza wersja 21l będzie mnie wyraźnie ograniczać.
Bogatszy o doświadczenia korzystania z modelu 41l, mogę już też powiedzieć nieco więcej o funkcjonalności, wadach i zaletach całej serii All-new-Prvke. Zaczynajmy!
To nie jest już najmniejszy plecak Prvke. Do trzech klasycznych modeli o pojemności 41, 31 i 21 litrów dołączyła niedawno 11-litrowa wersja Prvke Lite. Zasadnicza różnica to brak kontenerka – sprzęt organizujemy bezpośrednio w plecaku za pomocą elastycznych przegródek. Model ten jest jeszcze mniejszy i nie wymaga inwestowania w akcesoria ale nadal waży ponad kilogram. Lepszym i bardziej uniwersalnym rozwiązaniem wydaje mi się więc pojemniejszy o 10 litrów i tylko 200 g cięższy model All-new-Prvke 21.
Plecak jest przede wszystkim bardzo zgrabny. Wąski profil sprawia, że prezentuje się znacznie lepiej od pękatej „czterdziestki” i zapewnia większą swobodę ruchu, zwłaszcza w komunikacji miejskiej czy na zatłoczonej ulicy. Z wypchanym i dociążonym plecakiem 40-litrowym jesteśmy już małym kołem zamachowym, tu plecak porusza się wraz z naszym ciałem. Czar oczywiście pryska gdy wypełnimy komin plecaka, ale oczywiście dobrze mieć te dodatkowe 5 litrów zapasu. Przydały się nie raz.
Waży 1,3 kg, a więc nadal nie jest lekki. Wynika to jednak przede wszystkim z zastosowanych materiałów. A te wydają się być naprawdę solidne. Początkowo miałem wątpliwości co do odporności zwijanego komina i szczelności dna plecaka, które nie zostały pokryte gumopodobnym tarpaulinem. Postanowiłem więc zajrzeć do literatury specjalistycznej.
Ten miękki i przyjemny materiał to w rzeczywistości nylon balistyczny Robic 1680D, a więc wododporna tkanina wojskowa o bardzo dużej wytrzymałości. Robi się z niej m.in. odzież taktyczną, wykorzystywana jest nawet w produkcji kamizelek kuloodpornych.
Nie jest jednak wodoszczelny więc mimo wszystko nie zostawiałbym plecaka na dłużej w podmokłym terenie. Do tego otrzymujemy uszczelniane suwaki YKK a opcjonalnie (niestety) możemy dokupić również pokrowiec przeciwdeszczowy, na który przewidziano dyskretną kieszonkę w podstawie plecaka.
Bardzo starannie i pomysłowo wykończono również detale. Dość długie, ale bardzo wygodne przy przenoszeniu rączki spinają się same dzięki zaszytym wewnątrz magnesom.
Suwaki głównej komory mają duże i sztywne oczka na palec, dzięki czemu operujemy nimi szybko i pewnie. Z kolei niewielki suwak wszyty w boczną kieszeń na butelkę lub statyw sprawia, że idealnie przylega ona do ścianki plecaka, gdy nie jest w użyciu.
Nawet ciężka G-kształtna klamra okazuje się być nie tylko designerskim akcentem ale - właśnie dzięki swoim rozmiarom - szybkim i pewnym sposobem na ciasne „złapanie” zwiniętego komina. Wystarczy przełożyć ją przez wybrane oczko o dociągnąć szeroki pas
Minusy? Nie jest to plecak, który chcesz zabrać na plażę. Miękkie poduchy na pleckach, pokryte są siateczkowym materiałem, który zapewnia lepsze oddychanie, ale z czasem może też gromadzić różne zanieczyszczenia. Usunięcie spod siateczki piachu może nie być proste, ten materiał będzie też zapewne najmniej odporny na uszkodzenia mechaniczne.
Pewne obawy budziła u mnie również trwałość rzepów, które domykają roll-top, i które z czasem mogą się zwyczajnie wyrobić. Wiele na pewno zależy od tego jak użytkujemy plecak. Zauważyłem, że dopóki nie ma potrzeby zwiększenia pojemności zwyczajnie prościej pakuje się górną sekcję przez plecy. Z górnego zamykania możemy więc nie korzystać nawet tygodniami.
Funkcjonalność to bardzo mocna strona tego plecaka. Oczywiście nadal rozpatrujemy go w kategorii rozwiązania miejskiego, czy też na krótkie 1-2 dniowe wypady. Nie znajdziemy tu dedykowanych kieszeni na system nawadniania czy mocowanie łopaty lawinowej (choć to akurat byłoby możliwe).
Przede wszystkim Prvke ma dobrze przemyślane kieszenie. Testowałem plecaki, które miały ich znacznie więcej ale co z tego, jeśli większość okazywała się niepraktyczna i w efekcie nieprzydatna.
Zaczynając od najwiekszych przestrzeni, plecak podzielony jest na dwie komory. A podzielony jest składaną przegrodą, za co należy się pierwszy plus. Gdy wyjmiemy kontenerek Camera Cube, nadal mamy dwusekcyjny plecak, co pozwala oddzielić np. ubrania od kosmetyków, elektroniki i innych rzeczy osobistych.
Co nawet ważniejsze, górna komora ma własne zamknięcie, dzięki czemu, gdy otwieramy plecki by sięgnąć po aparat, nie wysypią nam się drobiazgi z górnej części plecaka. Nie jest to wcale rzecz oczywista, bo wielu znakomitych producentów, jak choćby Shimoda, nadal nie rozdzielają tych przestrzeni.
Plecak otwiera się jak piekarnik a nie jak lodówka - że użyję tak obrazowych porównań. Ma to swoje dobre i złe strony. Łatwiej sięgnąć po laptopa do kieszonki na drzwiach, ale gdy potrzebujemy czegoś z dna plecaka, musimy otworzyć go zupełnie a przy tym ostrożnie, bo klapa z komputerem będzie już cięższa. Musimy też zawsze sprawdzić czy rzep klamry trzyma pewnie, by laptop radośnie nie wyjechał nam na chodnik.
Sama kieszeń na komputer jest po prostu świetna. Miekka, pojemna i solidna. W praktyce możemy przenosić nawet dwa laptopy, bo mniejsza kieszeń, przeznaczona domyślnie na tablet mieści bez problemu Macbooka Air 13”. Podróżując we dwoje często z tego korzystaliśmy.
Na wewnętrznej stronie klapy znajdziemy jeszcze trzy małe kieszonki na drobne akcesoria, jak karty, kable, przybory do pisania czy dysk SSD. Przydatne, ale szkoda, że nie transparentne. Wykonane z siateczki byłyby bardziej funkcjonalne. Po prostu nie widzimy co w nich jest i w kółko przeszukujemy małe kieszenie plecaka w poszukiwaniu różnych drobiazgów.
Najrzadziej korzystam z dużej, ale płytkiej kieszeni na froncie plecaka. Dostęp do wnętrza daje nam biegnący przez całą wysokość uszczelniony suwak. Będzie dobra na mapę, czy gazetę, a nawet lekką kurtkę przeciwdeszczową - o ile plecak nie jest zbytnio wypchany.
Możemy tam oczywiście trzymać podręczne dokumenty, ale te wolę bezpiecznie schować w dodatkowej kieszeni na tablet. Dodatkowo paski montażowe przecinają drogę suwaka, ale tego raczej nie dało się uniknąć.
Skoro mowa już o paskach. Zaprojektowano je dobrze, ale w praktyce zatrzaski pracują nieco zbyt opornie - twardy plastik zmusza nas do użycia siły. Plecak ma jednak mnóstwo punktów montażowych i znajdziemy dla nich wiele zastosowań. Jeśli boczną kieszeń zajmuje butelka z wodą, statyw możemy zamocować pod plecakiem.
Spójrzmy jeszcze na chwilę na plecki. Pod paskiem przelotowym służącym do wygodnego mocowania na stelarzu rączki walizki, znajduje się sekretna kieszonka. Możemy tam schować paszport pieniądze lub - co gorąco rekomenduję - lokalizator GPS typu Apple AirTag.
Bardzo lubię też niewielką boczną kieszonkę z zapinką na klucze. Wyrobiłem sobie nawyk i gdy wracam z dłuższego wyjazdu wiem już dobrze gdzie są - nie przeszukuję już nerwowo całego bagażu.
Zdecydowanie ulubiona kieszeń to ta za górnym uchwytem. Wyłożona polarem i zabezpieczona wodoodpornym suwakiem idealnie nadaje się na często używane i delikatne akcesoria. Możemy bez obaw wrzucić tam telefon lub okulary gdy zapomnimy etui.
Marzy mi się podobna ale większa kieszeń, do której, niczym do miękkiej sakwy mógłbym wrzucić nieduży aparat. Gdy mam ze sobą tylko jeden mały kompakt, jak Leica Q2, wkładanie kontenerka nie ma większego sensu. W efekcie ląduje on między ubraniami zawinięty w gruby płócienny worek.
Co jeszcze? Małe kieszonki znajdziemy na wewnętrznej stronie bocznych „drzwiczek” szybkiego dostępu do sekcji foto, oraz na skrzydełkach niewielkiego pasa biodrowego. Ale o tym później. Teraz przyjrzyjmy się systemowi kontenerków Wandrd Camera Cube.
Kontenerki to generalnie wspaniały wynalazek. A te opracowane przez Wandrd są bliskie ideału. Do każdej pojemności plecaka mamy do wyboru trzy moduły: podstawowy Essential wypełniający dolną część plecaka, mini, który wkładamy do mniejszej, górnej sekcji, lub Pro, który zajmuje obie sekcje czyli w zasadzie całą jego przestrzeń.
Optymalnym rozwiązaniem wydaje się podstawowy model Essentiall, sprzedawany w zestawie z plecakiem (opcjonalnie, ale w zestawie zapłacimy mniej). Pomieści pełnowymiarowy korpus z zoomem i dwa dodatkowe obiektywy, lub np. body z obiektywem, drona i akcesoria. W moim przypadku był to Nikon Z 8 z obiektywem 24-70 mm f/2,8 i dodatkową stałką Z 50 mm f/1,8 S oraz Leica Q2. Idealnie dopasowany wyjazdowy zestaw.
Ponieważ plecak jest wąskoprofilowy, również Camera Cube dla tej pojemności jest odpowiednio płytszy. Jak widać na zdjęciu poniżej, stosunkowo wysoki korpus Nikona Z 8 delikatnie wystaje nawet poza obrys kontenerka. Elastyczna klapa zamykała się jednak bez problemu.
W szerszym plecaku o pojemności 41l stosowane są domyślnie kontenerki w wariancie deep, a więc zdecydowanie głębsze. I dopóki nie korzystamy z korpusu ze zintegrowanym gripem, jest to zwyczajne marnowanie miejsca. Sprzęt wpada głęboko w czarne przegrody, co dodatkowo utrudnia szukanie drobnych akcesoriów w słabym świetle.
Oczywistą zaletą kontenerków jest też to, że możemy używać ich niezależnie od plecaka. Te oferowane przez Wandrd mają pełną i solidną klapę zamykaną szczelnie na suwak oraz rączkę do przenoszenia. Możemy używać go jako kuferek na sprzęt w szafie lub sposób na bezpieczne przenoszenie - czy to w bagażniku samochodu, czy w dowolnym innym plecaku, do którego pasuje, czy nawet dużej walizki podróżnej. Choć może nie tej nadawanej jako bagaż rejestrowany, bo to może zapewnić aparatowi kilka dodatkowych przelotów...
Kontenerek ma też zaczepy, dzięki którym unieruchamiamy go w plecaku. Elastyczną klapę z załamaniem możemy wywinąć pod spód a boczne drzwiczki wsunąć w dedykowaną kieszonkę na zewnętrznej klapie, by w zupełności zintegrować go z plecakiem.
Z bocznego dostępu korzystam okazjonalnie i wiem, że fotograficzna brać też jest tu podzielona. Używa się go namiętnie, albo wcale. Aparat trzymam w ręce / na szyi lub przenoszę go w plecaku. Staram się też nie żonglować w ruchu obiektywami.
Faktycznie użyteczny okazał się, gdy na całodniową wycieczkę do Syrakuz postanowiłem zabrać dwa aparaty. Przez ramię przewiesiłem lekką jak piórko Leikę, ale w plecaku, w pogotowiu czekał Nikon Z 8, po którego sięgałem, gdy potrzebowałem dłuższej niż 28 mm ogniskowej.
W przypadku tak małego plecaka nie potrzeba zaawansowanych systemów nośnych, niemniej w wersji 21l zastosowano te same wygodne rozwiązania co w większych modelach. Wąskie ale mięsiste pasy naramienne są dobrze wyprofilowane i pozwalają na stosowanie akcesoriów takich jak popularny montaż na aparat Peak Design Capture Clip.
Ramiona mocowane są do plecków a nie bezpośrednio do plecaka. W przypadku większych modeli ogranicza to możliwość lepszego dopasowania do wzrostu użytkownika ale tutaj nie ma to w zasadzie znaczenia. Ułatwia za to z pewnością wygodne sięganie do zawartości.
Na ramionach znajdziemy za to długą strunę, która pozwala na swobodny dobór wysokości montażu pasa piersiowego. To sprytny pomysł, który rozwiązuje problemy budowy anatomicznej i różnych potrzeb różnych płci. W zestawie znajdziemy również niewielkie skrzydełka pasa biodrowego. U doświadczonego trapera wywołają raczej pobłażliwy uśmiech ale faktem jest też to, że po długiej wędrówce nawet tak mały plecak zaczyna ciążyć, a wtedy taki niewielki pas również skutecznie odciąży nam ramiona.
Generalnie jednak jest to naprawdę wygodny plecak. Pod tym względem zaskoczyła mnie już wersja 41l, nie miałem więc wątpliwości, że tu będzie tylko lepiej. To plecak, z którym można spędzić cały długi dzień.
Trudno wskazać tu istotne wady czy niedociągnięcia projektowe. Choć oczywiście zawsze znajdzie się przestrzeń dla drobnych ulepszeń (jak transparentne kieszonki czy gumowane dno). Można się też spodziewać, że producent będzie szukał sposobu by jeszcze obniżyć wagę plecaka w kolejnej jego wersji.
Generalnie jednak jest to nadal świeży wizualnie a przy tym dyskretny koncept - plecak świetnie wygląda i nie zdradza drogocennej zawartości, jak typowe plecaki foto. Jest przy tym solidny, bardzo funkcjonalny i naprawdę wygodny. Kontenerek pomieści duży korpus ze standardowym obiektywem 24-70 mm i dodatkowym zoomem 70-200 mm (lub dwie stałki), co również zaspokoi potrzeby większości ambitnych amatorów. Oczywiście jeśli sprzętu mamy więcej zawsze możemy zdecydować się na wersję PRO, wykorzystując również górną komorę.
W podstawowej konfiguracji plecak sprawdzi się na jedno, lub maksymalnie dwudniową wycieczkę. Górna komora pomieści maksymalnie zestaw odzieży na zmianę i niedużą kosmetyczkę, a jeśli rozwiniemy komin również drugą parę butów. Jest to jednak głównie plecak miejski i na co dzień. Jeśli dużo podróżujecie, i chcecie pakować się komfortowo, rozważcie wybór niewiele droższego modelu 31l.