Branża
Zebraliśmy dla Was oferty Black Friday i Black Week w jednym artykule! Sprawdźcie najlepsze promocje od producentów i dystrybutorów
Budowa
Przejściówka została wykonana z wyjątkową dbałością o materiały. Solidny plastik, który otacza bagnety sprawia więcej niż bardzo dobre wrażenie. Grube tworzywo, zostało pokryte fakturą przypominającą tę z obudowy redakcyjnego Nikona D3.
Dół sprawie jeszcze lepsze wrażenie. Znajdziemy tam solidny kawał metalu, w którym znajduje się gwint do statywu. Możemy być spokojni w przypadku mocowania cięższych obiektywów.
Oba bagnety są metalowe, więc i tu nie mamy na co narzekać. Oznaczone są w taki sam sposób, jak w swoich "domyślnych" systemach. Mocowanie Nikona 1 to prostokątna srebrna kreska, a Nikona F biała kropka.
Obiektywy możemy zmieniać posługując się dźwignią zwalniającą umieszczoną z lewej strony adaptera. Nie sprawia to problemu, chropowata powierzchnia oraz wypustka pod palec umożliwiają łatwe zwolnienie blokady.
Warto zwrócić uwagę, że przejściówka nie została wyposażona we wbudowany silnik. W związku z tym w pełni kompatybilne z nią są tylko obiektywy AF-S. W pozostałych przypadkach użytkownicy będą musieli się zadowolić manualny ostrzeniem.
Fotografowanie
W tym dziale przejściówka niestety już tak dobrze sobie nie radzi. Pomimo, że korpus Nikon 1 V1 nie należy do najmniejszych w swojej klasie, nawet z obiektywem 50mm f/1,8 wyglądał dosyć dziwnie. Z większym reporterskim szkłem sprawiał kuriozalne wrażenie.
Obiektywy lustrzankowe co zrozumiałe, są zdecydowanie większe i cięższe od obiektywów dedykowanych do systemu Nikon 1. Podpięcie ich do niewielkiego body, skutkuje tym, że możemy zapomnieć o obsłużeniu aparatu jedną ręką.
Ograniczenia ergonomiczne to nie jedyny problem z jakim musi zmierzyć się użytkownik. To co bardzo przeszkadza, to niemożliwość używania diody wspomagającej AF. Obiektywy z bagnetem F po prostu ją zasłaniają. Producent podaje na swojej stronie, że tylko niektóre obiektywy ją zasłaniają. W praktyce lampka nie działa skutecznie nawet z 50mm f/1,8... Nietrudno się więc domyślić, że w trudnych warunkach autofokus raczej nie działa. Przy dobrym świetle system działa bez zarzutu. Jest tak samo dobry jak z obiektywami systemowymi.
Niestety to nie wszystkie ograniczenia. Kolejną rzeczą, która może być dla wielu osób poważnym minusem jest brak możliwości użycia autofokusa w trybie ciągłym. Używając FT1 możemy korzystać tylko z trybu single lub manualnego ostrzenia. Automatycznie odłącza się także tryb priorytetu twarzy w trakcie fokusowania.
Automatyczny wybór trybów, również przestaje działać. Do dyspozycji użytkowników pozostaje tylko zestaw P, A, S i M. Aby skokończyć tę wyliczankę należy wspomnieć, jeszcze o tym, że największa wartość przysłony jakiej możemy użyć to f/5,6. Wyższe wartości pojawiają się na ekranie, ale przestają być przenoszone do obiektywu.
Aparaty systemu Nikon 1 zostały wyposażone w matrycę w formacie CX o cropie 2,7x. W związku z tym wszystkie obiektywy z bagnetem F, z wyjątkiem tych ultraszerokokątnych, po podłączeniu do V1 lub J1 stają się teleobiektywami. Wymieniamy to na końcu, ponieważ dla sporej rzeszy użytkowników może być to dużą zaletą, a nawet jedynym punktem, który może skłonić ich do kupienia tego urządzenia.
Podsumowanie
Nikon FT1 to przejściówka, która znacznie powiększa liczbę dostępnych obiektywów. Niestety w związku z użyciem przez producenta matrycy w formacie CX, poza kilkoma wyjątkami ze wszystkich obiektywów robią nam się krótsze lub dłuższe teleobiektywy. Dla niektórych użytkowników będzie to zaleta, ale zanim wydamy pieniądze warto zapoznać się z innymi ograniczeniami.
Autofokus działa tylko z obiektywami AF-S, w pozostałych przypadkach musimy zadowolić się manualnym ostrzeniem. Sam system ustawiania ostrości nie działa w pełni - nie można korzystać z ciągłego autofokusa, nie działa priorytet twarzy. W cięższych warunkach najczęściej nie mamy szansy skorzystać z wspomagającej AF diody, co skutecznie uniemożliwia ustawienie ostrości.
Nie mamy też możliwości korzystania z automatycznego wyboru trybów, więc na pewno można odradzić zakup FT1 mniej zaawansowanym użytkownikom.
Cena adaptera w Polsce wynosi trochę ponad 1000 złotych. O tym czy rzeczywiście warto wydać te pieniądze na akcesorium z tyloma ograniczeniami, trzeba zadecydować samemu, uwzględniając własne potrzeby i oczekiwania.
+ jakość wykonania
+ poszerzenie systemu
- maksymalna wartość przysłony f/5,6
- brak ciągłego autofokusa
- problemy z ustawianiem ostrości w cięższych warunkach
- brak w pełni automatycznych trybów ekspozycji