Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Fujinon 33 mm f/1.4 R LM WR to druga generacja ekwiwalentu jasnej 50-tki w systemie X. W różnorodnych sytuacjach, w ramach naszego konkursu przetestował go Jakub Wańczyk.
Z aparatem nie rozstaję się od ponad 15 lat. Swoją przygodę rozpocząłem z systemem Nikona. Tak jak większość fotografów (tak mi się wydaje) zaczynałem od fotografowania rodziny i wszystkiego, co się wokół mnie działo.
Po pewnym czasie doszedł fotoblog o tematyce rodzinnej, dzięki któremu obrałem naturalny kierunek fotografii rodzinnej oraz ślubnej. Jednak praca w weekendy mocno kolidowała z życiem rodzinnym i mniej więcej 6 lat temu, po namową znajomej, i z możliwością współpracy z kilkoma startującymi restauracjami we Wrocławiu wszedłem w Social Media. Jest to praca na kilku płaszczyznach fotografii. Fotografia lifestylowa, produktowa, portrety oraz piękne wnętrza. Do tego mogłem fotografować tylko w świetle zastanym, tak jak lubię. To było to!
Z czasem klientów przybyło i po dwóch latach wykonywałem średnio 7 sesji w tygodniu. Lustrzankowa pełna klatka i jasny obiektyw 50 mm zaczęły mocno ciążyć. Wtedy pojawiło się pytanie, w jaki system wejść bezboleśnie, by odchudzić noszony codziennie sprzęt. Naturalnym następcą był system bezlusterkowy. I tu pojawiła się zagwoztka. Pozostać przy pełnej klatce czy może wystarczy APS-C? Po kilku tygodniach spędzonych na forach foto, z pewną obawą wybrałem to drugie wyjście (czyli powrót do początków mojej przygody z fot. cyfrową) i kupiłem dwa korpusy Fujifilm X-T3 oraz dwa obiektywy: Fujinon XF 23 mm f/1.4 (coś szerszego na wycieczki) oraz Fujinon 35 mm f/1.4 (odpowiednik 50 mm, z którym praktycznie się nie rozstaję).
Po pierwszej sesji moje obawy zostały rozwiane. Jakość obrazka okazała się świetna, a w mojej pracy braków nie zauważyłem. Z wywoływaniem i obróbką zdjęć nie było problemów, do tego obniżyłem diametralnie wagę sprzętu (X-T3 + obiektyw 35 mm + grip ważą mniej od poprzedniego zestawu). Ergonomia i piękny wygląd dopełnił całości. Poszło gładko. Ja jestem zadowolony, moje ramię jest zadowolone i klienci także.
Po tym przydługawym wstępie czas przejść do bohatera tej historii, czyli Fujinona 33 mm 1.4 R LM WR - naturalnego następcy mojej pięknej 35-tki. Nigdy za bardzo nie skupiałem się na długim testowaniu przed zakupem. Sprzęt po prostu ma działać dobrze, nie sprawiać problemów, a do ewentualnych niedociągnięć się przyzwyczajam. Naturalnie będę jednak pozwalał sobie na porównania do poprzednika.
Po pierwsze waga nowego obiektywu jest „nieco” wyższa od poprzednika. 360 g względem 187 g - to prawie 2x więcej. Wydaje się dużo, ale i tak nowy Fujinon 35 mm f/1.4 R LM WR plasuje się w wadze piórkowej. Po podpięciu do body, aparat nadal dobrze leży w dłoni, a w przypadku zawieszenia na pasku różnica ta jest już praktycznie nieodczuwalna. Nadal łatwo można z nim podróżować po mieście.
Budowa obiektywu stoi na najwyższym poziome. Metal i tworzywa świetnie wyglądają. Pierścień manualnego ostrzenia jest szeroki, przesuwa się gładko i bezszelestnie. Pierścień przesłony obraca się z odczuwalnym skokiem, działa przyjemniej niż w poprzedniku. Do tego dochodzą uszczelnienia i …ten silnik.
Na pierwszą sesję obiektyw zabrałem do cukierni. Naturalne światło pada tam z jednej strony, z trzech dużych okien. Czasami go brakuje, bo lokal leży na wąskiej ulicy, a na przeciwko stoi wysoka kamienica. Często posiłkuję się wyższymi czułościami, ale wartości ISO 1600 raczej nie przekraczam. Do tego wspiera mnie zawsze jasny obiektyw.
Fujinon 33 mm f/1.4 R LM WR poradził sobie z tym zadaniem wzorowo. Zawsze trafiał w punkt, ostrzył niezauważalnie i bezgłośnie. U tego klienta często skupiam się na detalu, dlatego moją uwagę zwróciła dużo wyższa ostrość (w stosunku do poprzednika) już od nominalnej wartości przysłony. Lokal jest dosyć mały, ale kilka kroków w tył pozwala pokazać go w całej okazałości, pomino wąskiej ogniskowej.
Dwa dni później wpadłem na nieoczekiwaną sesję do „suszarni”. Zdjęcia produktowe na „potykacz” i foldery reklamowe. Sety lunchowe, piękny detal. Godzina 9:00, światło które zastałem ułatwiło mi zadanie. Słońce za chmurami. Produktów sporo, czas ograniczony. Nie było miejsca na błędy. Większość produktów sfotografowałem w stylu flat-lay. Tutaj pojawia się temat ogniskowej, jej wad i zalet.
Nie jestem najwyższy (176 cm) i w takich sytuacjach posiłkuję się małą drabinką bądź stołkiem. Może więc wydawać się, że 50 mm to zbyt wąska ogniskowa do takich zadań, ale dzięki niej unikam wad geometrii. Także w przypadku tego modelu ich nie zauważyłem. Dla mnie jest wzorowo.
Podczas wspólnego szwendania się po mieście prawie zawsze mam przy sobie aparat z obiektywem 35 mm. Zabrałem więc testowanego Fujinona na wspólną przejażdżkę, na plac Wolności, gdzie trenujemy jazdę na deskorolce lub rolkach. Godzina 18.00 pozwala w tym miejscu złapać kadry z miękkim, zachodzącym światłem słońca. W takich warunkach Fujinon 33 mm f/1.4 R LM WR tak naprawdę nie miał co robić. Zawsze ostrzył szybko i w punkt.
Szkło testowałem przy mocno otwartej przysłonie. Przy f/1.4 ostrość jest bardzo zadowalająca, a przymknięcie do f/1.6 powoduje widoczny skok jakości. Dla mnie wygląda to super ostro.
W swoim archiwum mam całkiem dużo architektury. Fotografuję raczej dla siebie, do szuflady, rzadko je publikuję. Przy tej ogniskowej jest ciasno, ale z drugiej strony pozawala ona skupić się na wycinku, na detalu.
Po podpięciu testowanego szkła, cały proces odbył się zaskakująco szybko i bezboleśnie. Kilka razy sprawdzałem czy aby na pewno trafiłem z ostrością. Fotografowanie płaskiej, szklanej powierzchni przy zachcdzącym słońcu nie sprawiało najmniejszych problemów.
Street to dla mnie coś nowego. Właśnie się z tym mierzę, nabieram odwagi. Nowy Fujinon XF 33 mm f/1.4 R LM WR z tym rodzajem fotografii radzi sobie świetnie, pozwala zachować dystans i ekspresowo reaguje. Minusem jest niestety to, że obiektyw mocniej rzuca się w oczy (poprzednik był nieco zgrabniejszy). Łatwiej się ukryć z czymś mniejszym, ewentualnie szerszym i podejść bliżej.
Fujinon XF 33 mm f/1.4 R LM WR wydaje się być idealnym partnerem do tej roboty. Jest super ostry, trafia w punkt, pozwala na fotografowanie z maksymalnie otwartą przysłoną bez utraty ostrości. Dzięki tej ogniskowej mamy cały czas bliski kontakt z modelem/modelką i nie musimy się martwić o przerysowania. Bokeh jest przyjemnie miękki, a obraz bardzo plastyczny.
Obiektyw miałem okazję testować tylko przez kilka dni, ale mogę śmiało stwierdzić, że nowy Fujinon XF 33 mm f/1.4 R LM WR bez najmniejszego wysiłku wykonał postawione przed nim zadania. Przez cały ten czas nie zawiódł mnie ani razu. Owszem, mógłby być nieco lżejszy i mniejszy (jak jego poprzednik), ale w zamian otrzymujemy uszczelnienia, lepszą ostrość i bardzo kulturalną, cichą oraz szybką pracę systemu AF. Największe wrażenie zrobiła na mnie prędkość ostrzenia - w stosunku do poprzednika to prawdziwy krok milowy. Piękna rzecz.